Wizyty

20 maja 2012

Rozdział 31

Następnego dnia próbowałam unikać Zayna, co wcale nie jest takie łatwe, kiedy mieszka się pod jednym dachem. Chciałam w spokoju poczytać gazetę, ale Malik wyszedł na podwórko się porozciągać. Odłożyłam magazyn na bok, bo nie mogłam skupić się na czytaniu.
Wyobraźcie sobie, że robimy mały bunt z Zaynem. Podczas jednej z głupich sprzeczek Harrego i Louisa, zaczęli się bić na poważnie o to, który ma być zwycięzcą w jakimś tam konkursie... Molly nie wytrzymała i zaczęła się wydzierać:
- Co wy sobie wyobrażacie?! Przecież jesteście przyjaciółmi! Ja już tego nie wytrzymam. Wycofuje się, kurwa, słyszycie? Nie możecie już nagrywać, kiedy jestem w jakimś pomieszczeniu. Nie widzicie, co to z wami robi? Że niby ja chcę tylko pieniędzy? Teraz powinniśmy pomagać Claire i Zaynowi! A nie bawić się w takie pierdoły. A ty - wskazała na reżysera - nie pokażesz tego nigdzie, bo to psuje twoje idealne show, prawda? Tym razem plan Paula nie wypalił. Wychodzę.
I po tej całej akcji razem z Zaynem nie chcemy być na ekranach. Molly ma rację.
Reasumując: One Direction ma kryzys. Ja też mam kryzys, bo nie wiem kompletnie co robić. Myślę nad powrotem do domu.
- Claire? - wołał Zayn. Nie, nie chcę z nim rozmawiać. - Liam zaprasza nas na kręgle. Idziesz?
- Idę.
- Idzie. To o 18 pod kręgielnią, pa.
Uśmiechnął się do mnie i wrócił do poprzednich zajęć. Widocznie on też nie ma ochoty ze mną rozmawiać.
Spojrzałam na zegarek w telefonie. Mamy jeszcze dwie godziny. Co ja w tym czasie zrobię? Gorączkowo nad tym myślałam, patrząc się w niebo, aż zorientowałam się, że Zayn siedzi obok i mi się przygląda.
- Co? - spytałam.
- Jesteś taka inna niż wcześniej - pokręcił głową.
- Cóż, musisz się przyzwyczaić, bo na razie nie zapowiada się na to, żebym cokolwiek sobie przypomniała - powiedziałam wrednie.
- Kiedyś stwierdziłaś, że muszę ciebie naprawdę kochać, bo... - przerwał. - Nieważne...
- Dokończ.
- NIE.
Odszedł ode mnie. Jaki on jest denerwujący. Nie ma szans, żebym się z nim znów związała. Nie liczę nawet na to. Wolę chyba być sama.
***
Pod budynkiem kręgielni byliśmy idealnie na czas. Podeszłam jak najszybciej do Molly i Kat, żeby być najdalej od Zayna. Zaczynam popadać w paranoję?
Zajęliśmy dwa tory. Na jednym byłam ja, Kat, Eleanor, Harry i Louis a na drugim Molly, Danielle, Liam, Niall i Zayn.
Póki co tamci wygrywają. Molly i Zayn za KAŻDYM razem trafiali we wszystkie. Jak oni to robią? Dobra, teraz moja kolej. Rzuciłam kulą i zbiłam najpierw trzy pionki a za drugim razem cztery.
- Kto teraz? - spytała Kat.
- Ja - odpowiedzieli Larry.
- Ja byłem po niej - powiedział Harold.
- Z tego co pamiętam, ja zawsze rzucałem po Claire - stwierdził Lou.
Szczerze mówiąc nawet nie wiem jaka jest kolejka, bo jak jest moja kolej, po prostu do mnie krzyczą.
- Ja teraz!
- Ja!
Zaczęli wyrywać sobie kulę z ręki. Próbowałam ich rozdzielić, ale na marne moje starania. Zayn odciągnął Louisa na bok, a Harry się zachwiał i zamachnął. Ciężka kula uderzyła mnie w głowę, poczułam przeszywający ból, robiło mi się ciemno w oczach. Chyba upadłam, nie widzę. Czuje się jak sparaliżowana. Dobrze, tracę świadomość. Ktoś chyba biegnie. Mogłabym znów wszystko zapomnieć...



TRALALALALA jest i kolejny rozdział. Przed ostatni, tak. Taki chujowy, zdaję sobie z tego sprawę, więc możecie mnie hejtować w komentarzach. Ostatni rozdział pewnie za około tydzień. Cóż jeszcze... Możecie mnie w ciągu dalszym znaleźć na blogu: http://feelings-havent-expiration-dates.blogspot.com/ . 
Rozdział dla Jessicka1223 :) x
@orangedirection