Wizyty

29 stycznia 2012

Rozdział 16

- Nie jest pani w ciąży.
Zayn odetchnął z ulgą a ja w zasadzie się zawiodłam. Wyszliśmy z gabinetu i skierowaliśmy się w stronę samochodu.
- Nie cieszysz się - stwierdził.
- Troche tak, troche nie - mruknęłam. - Ale to w sumie lepiej.
- Pojedźmy już do domu - zaproponował.
Pokiwałam głową i oparłam się w fotelu. W czasie drogi rozmawialiśmy o jakimś wspólnym wypadzie do kina. Roześmiani weszliśmy do domu. Wszyscy siedzieli w salonie a ich oczy skierowały się na nas. Rzuciłam torebkę na ziemię.
- Coś się stało? - spytałam i zdjęłam z siebie kurtkę.
- Powinniście nam coś wyjaśnić - powiedziała Molly.
Popatrzyłam się z pytającą miną na Zayna. Wzruszył ramionami.
- Co to jest? Test ciążowy?! - wydarł się Liam. - Claire jesteś w ciąży? Zayn ty idioto. Dziewictwo przecież ma swoje inne znaczenie, uczy czystości.
- Nie, nie jest. Właśnie byliśmy to sprawdzić, wyluzujcie. I Gdybyśmy chcieli, sami byśmy was o tym poinformowali - zirytował się Zayn.
- Ah, okej - Liam się zmieszał. - Sory, że tak naskoczyłem.
Uniosłam oczy ku niebu.
- A gdzie jest Harry? - spytał Zayn.
- Nie wiem, nie rozmawiam z nim - Molly się zdenerwowała.
- Co się stało? - spytałam.
- No bo Harry... - zaczął Niall. - No cóż, Molly przyłapała Harrego jak całował się z Felicją? Dobrze gadam?
Louis pokiwał głową i powiedział:
- Już ja mu kazanie walnę.
Zaczęłam walić się ręką w czoło. Wiedziałam, że ta Felicja jest dziwna, wiedziałam że jest pojebana.
- On nie wiedział co robi. Przecież od niego na kilometr widać, że Molly to dla niego bóstwo, muza, coś jest nie tak - powiedziałam.
- Masz rację - zgodził się Niall.
Kilka godzin później Molly i Harry darli na siebie japę i to przez dość długi czas. W końcu Louis nie wytrzymał i wylał na nich wiadro wody a potem chodził wkurzony, że on musi to sprzątać. Eleanor próbowała go uspokoić, ale słabo jej szło.
- Louis ogranij wreszcie dupę, bo sobie pójdę - powiedziała.
- Już - postawił wiaderko na ziemię i usiadł obok niej obejmjąc ją ramieniem.
Poszłam na górę i zaglądnęłam do pokoju Harrego. Zawzięcie stukał w klawiaturę laptopa a Molly siedziała u siebie i wyrzywała się na poduszce. Usiadłam u siebie w pokoju i weszłam pierwszy raz od dłuższego czasu na twittera. Wpis Molly: @innndeependentt Nie nawidzę cię.
Odpowiedź Harrego: @Harry_Styles Powiedziałem ci jak było.
U siebie napisałam: @orangedirection Mamy mały dramacik. Molls zgniata poduszkę, Harry zaraz połamie laptop a Louis rzuca wiaderkiem.
Weszłam w moje mentions i szukałam kilka wpisów od znajomych osób. Akurat znajdę. Tak sobie to przeglądając, dowiedziałam się, że jestem sławną panią Malik i większość Directioners tak mnie nazywa. Fajnie! Napisałam jeszcze: @orangedirection Dobrze wiedzieć, że jestem panią Malik :) Zayn pewnie się ucieszy.
Wylogowałam się i słyszałam walenie do drzwi. Wyjrzałam na korytarz. Harry dobijał się do Molly, bardzo zawzięcie.
- Harry, wysil się mocniej. Może coś na przeprosiny, nie wiem? - powiedziałam do niego i zeszłam na dół.
Zaczęłam robić sobie do jedzenia kisiel. Czekałam aż woda się zagotuje. Nagle do domu wpadł Zayn. Cały zdyszany, po drodze na górę zdążył tylko wrzasnąć:
- Sytuacja kryzysowa!
Zrobiłam sobie kisiel i zaczęłam go jeść.

Zayn
- Sprawa jest taka - zaczął Harry. - Wracałem do domu samochodem no i ta Felicja zatrzymała mnie i spytała się czy ją podwiozę. Zgodziłem się. Kazała zatrzymać się pod jakimś sklepem i wtedy mnie pocałowała - ciagnął dalej.- Zdezorientowany pojechałem do domu, wcześniej jeszcze zajechałem na stacje benzynową. A w domu dowiedziałem się, że Molly wszystko widziała i teraz nie chce ze mną rozmawiać.
Hazza złapał się za włosy i opadł na łózko. Podszedłem do biurka i wyjąłem kartkę z długopisem.
- Skoro nie umiesz lub wstydzisz się wyznać jej swoje uczucia, bo to w tym jest problem - powiedziałem i podałem mu te rzeczy - to napisz do niej.
Popatrzył na mnie jak na debila.
- Musisz coś zrobić, wysil się skoro ci na niej zależy, ok? Poza tym już z Liamem zamówiliśmy te bilety do Grecji!
- Masz racje, dobra dzięki - Harry wziął rzeczy i założył słuchawki na uszy.
Pomachałem mu i zeszłem na dół. Usiadłem na krzesełku obok Claire.
- Witaj - odezwałem się.
- Witaj.
- Kocham.
- Kochaj.
- Rzekłem.
- Orzekaj.
- Ale ty jesteś piękna...
- W czym na przykład? - spytała jedząc kolejnął łyżkę kisielu.
- Błagam, zostawaj sobą, nic się nie zmieniaj.
Claire wyszła na balkon, ruszyłem za nią.
- Mi czasem cieżko uwierzyć, że ty w ogóle istniejesz, po tym jak do mnie mówisz, ja się tak rozpływam, że nic do mnie poza tym nie dochodzi. Ja nie wiem jak ty to robisz - westchnęła.
- Naprawdę, to nie ja, to szczera miłość - przytuliłem ją do siebie. - Wiesz, że często to się ona nie przytrafia?
- Ja jestem cholernie szczęśliwa, że spotkała akurat mnie. I że mam ciebie. Nawet nie masz pojęcia jaka ja jestem z tobą szczęśliwa, ile dajesz mi radosci.
- Ciesze się, ja mam po raz pierwszy to uczcie prawdziwej miłości.
- Ja mam uczcie tak prawdziwej i cudownej, że chyba nie potrafisz sobie tego nawet wyobrazić. Naprawdę czujesz, że mogę być tą jedyną?
- Co to za pytanie? Chcę być z tobą już zawsze - pocałowałem jej czubek głowy.
- Idź ty! Serce od razu bije mocniej - pchneła mnie. - A jak tam Harold?
- Chyba pisze list, zobaczymy co z tego wyniknie.

Molly
Ktoś zapukał do moich drzwi, ale tylko raz. Lekko je uchyliłam i zobaczyłam przed nimi karteczkę. W moich słuchawkach zaczęło lecieć Moments a ja położyłam się na łóżku i zaczełam czytać.
Droga Molly !
Jesteś doskonała, cudowna, niezastąpiona. Nie powiem zalet, ale raczej wady innych. Inne zadowalają tylko jakieś duperele, pieniądze i porażka innych. Ty jesteś inna, cieszysz się z każdego dnia, każdej chwili, każdy oddech sprawia ci przyjemność, nigdy nie znałem kogoś kogo małe rzeczy potrafią tak bardzo ucieszyć. Gdy pierwszy raz się ujrzałem u Clarie moja dusza się rozpływała, wyczekiwałem chwili gdy będę mógł ujrzeć cię na żywo. Pierwsze spotkanie wspominałem jeszcze wieczorem, przed snem, abyś mogła mi się przyśnić, moje myśli skupiały się wyłącznie na tobie. Chodziłem jak w transie myśląc o tym co robisz. A gdy mnie odrzuciłaś, nie miałem po co żyć, bo już wtedy wiedziałem jaka jesteś dla mnie ważna. Gdy dowiedziałem się co zrobił ci ten ‘skurwysyn’ w twoje urodziny, miałem ochotę go zabić, gdybym cie stracił wtedy, gdy chciałaś skoczyć z dachu zapewne skoczyłbym za tobą. Dzień, w którym zgodziłaś się być ze mną był jeszcze cudowniejszym dniem, niż wtedy, gdy cię pierwszy raz ujrzałem. Błagam, wybacz mi. Gdybym mógł cofnąć czas, na pewno nie doszłoby do tego co sprawiło, że zraniłem cię. Wiem, z powinienem powiedzieć tobie w twarz co czuje, ale niestety moja nieśmiałość ze mną wygrała, nawet nie wiesz, że gdy ciebie nie ma martwię się jak głupi bojąc się, że ktoś może wyrządzić ci krzywdę. Molly kocham cię jak głupi, nigdy żadnej dziewczyny nie darzyłem takim uczuciem. Jesteś tą jedyną, już wiem jaka jesteś dla mnie ważna, postąpiłem jak głupek, błagam cie daj mi to wyjaśnić. 
„If we could only have this life for one more day
If we could only turn back time”
Twój Harry
PS. Zawszę będę cię kochać, nawet gdy los nie da nam być razem ♥
Rozpłakałam się na dobre. Zobaczyłam, że Harry stał w drzwiach. Podszedł do mnie, wziął mnie na kolana i tulił jak małe dziecko.
- Harry idioto - walnęłam go w pierś. - Sam to napisałeś?
- Tak...
- Wierzę ci, ale musisz mi obiecać, że to się nie powtórzy.
- Obiecuję!
Pocałowałam go i wytarłam swoje łzy.
- Co to za krzyki tam na dole? - spytałam.
Zbiegliśmy na dół a tam Claire waliła szmatą Zayna i Louisa.
- Ty niedojebańcu, kurwa odkupisz mi ten żel zobaczysz, a jak nie to ci włosy na łyso ujebie i popamiętasz, że mojego marchewkowego żelu nie rusza się - Louis wyraźnie wkurzony krzyczał, nawet nie zatrzymując się na choćby oddech.
- No japierdole, pożyczyć nie można niczego? - Zayn nie pozostał mu dłużny i tez zaczął krzyczeć.
- Ta, pożyczenie w twoim wykonaniu czyli zabranie i zużycie wszytskiego co? I nie myśl, że przez twoje paczałki zmiękne, to na mnie nic nie działa! - Lou skrzyżował ręcę  i odrócił głowe w moją stronę. - On był robiony na zamówienie!
- O co chodzi? - spytałam Eleanor.
- Zayn pożyczył trochę marchewkowego żelu do włosów, a on należał do Louisa... Połowy tubki nie ma a Carrotek bardzo się za to wkurzył.
FACE PALM. Calire opadła na ziemię i się zmaknęła, bo nie dało się ich uspokoić.
- Patologia jest w tym domu! - wydarła się ostatni raz.
- Nie wiem co zrobić... - odezwała się Eleanor.
- Louis nie pamiętasz, kto ci pomógł w zwiazku z El? - spytał Harry. - I to ty spierdoliłeś dla Zayna telefon, dzień po kupieniu. A... No i jeszcze te buty, które wwaliłeś w cement... Mam dalej wymieniać?
Lou zjechał Harolda wzrokiem.
- A poza tym to ty jesteś za nas wszytskich odpowiedzialny - wyszczerzyłam się.
- A ja nie wiem co mam robić, kiedy tak wybuchasz słońce - dokończyła Eleanor.
Zayn prychnął i oparł ręce na biodrach.
- Macie racje... Przepraszam bro - Louis podszedł do Zayna i poklepał go po plecach. - Ja zwaliłem ci więcej rzeczy.
- Nie umiem się na ciebie gniewać - Malik się do niego przytulił.
- Wreszcie pokój! - Calire wstała z podłogi i uniosła ręce do góry.
- Psychiatyk - rzuciła Eleanor.
Wszyscy razem usiedliśmy na kanapie i czekaliśmy na pizzę, którą zamówiliśmy, a Zayn, Harry i Lous śpiewali You're beautiful. `You're beautiful. You're beautiful.
You're beautiful, it's true. `


Mówiłam, nie trzeba było się cieszyć z tego dziecka xd Jeszcze nie teraz :P Rozdział wyszedł trochę dziwnie, inaczej niż chciałam. I to już 16 rozdział :O Myślałam, że napiszę 15 i koniec a ja mam jeszcze pomysły! Chciałabym też podziękować za te 23 komentarze, szok jak nigdy <3 Więc teraz też czekam na tyle xd CZYTASZ=KOMENTUJESZ co nie? :D Przepraszam, za błedy, ale nie mam czasu sprawdzać. Założyłam, też nowy blog, ale rozdziały tam będę razdziej pisała, jeśli ktoś chce ;) : http://cause-i-cant-look-you-in-the-eyes.blogspot.com/. I mam też z jednopartami, czasem jak mnie najdzie to piszę xd Prowadzę go z Margą i Żanetą, zapraszam :): http://youmakemefeel1d.blogspot.com/. I taka tam reklama bloga Margii xd: http://campdirection.blogspot.com/ Kończę, bo to będzie dłuższe niż rozdział. To do następnego! Kocham was <3 Baaardzo :D
@orangedirection
PS Gubię się kogo mam informować. Tu wypiszę, kogo na razie infromuję, jeśli ciebie nie ma to napisz :)
@besteeveline
@Aanisa_sa
@csarray
@Jozefowa
@MargaaStyles
@AgnesJB16
@adrianna_malik
@MrsCrazyD
@MrsJasiekM
@ImYourShawtyPL
@AlekssandraM
@alicjaloves1D
@HazzaConda
@innndeependentt
@oliin_swag
@Juliaswag
@loveestyles
@julianowak5
@MallHappyStar
@wowlovely69
@xBasieQx

24 stycznia 2012

Rozdział 15

Jak czytasz to skomentuj, dziękuję :)

Obudziłam się rano i zobaczyłam śpiącego Zayna. Zdałam sobie sprawę z tego co działo się tej nocy. Wygramoliłam się z kołdry i zrobiło mi się zimno. Spojrzałam na siebie. Szybko chwyciłam jakąś bluzkę i majtki i po cichu zeszłam na dół, zamykając drzwi do pokoju. Było dosyć wcześnie rano. O matko już sobie wyobrażam jak oni zareagowali widząc te ubrania na podłodze.
Podeszłam do kanapy, ale nigdzie ich nie było.
- Tego szukasz? - spytał Louis opierając się o framugę drzwi i trzymając w rękach moje i Zayna ciuchy.
Czułam, że robie się czerwona na twarzy i nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa. Ale siara.
- Następnym razem weźcie je ze sobą, macie szczęście, że schowałem je przed resztą - powiedział i z rozbawionym wzrokiem rzucił nimi we mnie. - A teraz gadaj jaki jest nasz Zayn!
Odwróciłam głowę w jego stronę.
- Żartujesz? - spytałam.
- No weź! Przecież któreś z was musi mnie w to wtajemniczyć!
Zarzuciłam włosy do tyłu i się uśmiechnęłam. Wzięłam ostatnią część ubrania i cichutko powiedziałam do Louisa:
- Amazayn.
Pobiegłam na górę i rzuciłam ubrania na krzesło.
- Witaj moja księżniczko - powiedział Zayn rozciągając się.
Rzuciłam w niego spodniami.
- Zapomnieliśmy wczoraj o drobnym szczególe - byłam trochę poddenerwowana, ale mimo to się uśmiechałam.
Popatrzył na spodnie i na resztę rzeczy na krześle.
- No tak - wzruszył ramionami. - Ale patrzmy na pozytywy co nie? - wyszczerzył się i bez najmniejszego wstydu wstał i zaczął się ubierać.
Patrzyłam jak jego mięśnie brzucha się napinają i rozluźniają. Podeszłam do niego i pocałowałam w plecy.
- Możesz robić tak częściej - zaśmiał się a ja razem z nim.
Zeszliśmy na dół na śniadanie. Zjedliśmy coś na szybko i pojechaliśmy do niego, żeby się umył i przebrał.
Siedziałam sobie u niego na łóżku i oglądałam pokój. Był bardzo przytulny i ciepły. Na szafeczce obok łóżka stało nasze zdjęcie, chyba Molly je robiła. Zayn wyszedł z łazienki w dżinsach i kremowym swetrze. Przysięgam, gdybym nie widziała go nago, dałabym uciąć sobie rękę, że teraz wygląda najsexowniej na świecie.
- Chcesz pojechać do Milkshake City? - zapytał bardzo wesoły.
- Jasne - odpowiedziałam bez namysłu.
Z nim mogę jechać nawet na wieś przerzucać gnój (tak Ewelino zaczerpnęłam to od ciebie :D).
Mama Zayna pomachała nam na pożegnanie.
- Zaynoldzie powinniśmy też zahaczyć aptekę - zwróciłam mu uwagę.
Pokiwał twierdząco głową.
- Masz rację.
Uścisnęłam jego lewą rękę, która spoczywała na moim kolanie. Mam szczerą nadzieję, że nie jestem w ciąży, ale jednak gdybym była to byłaby najszczęśliwsza rzecz w moim życiu. Mieć dzidziusia z Zaynem. Chociaż biorąc pod uwagę mój wiek i jego życie zawodowe na razie nie jest to dobrym pomysłem.
Zatrzymaliśmy się przy jakiejś aptece. Wybiegłam szybko z samochodu i w środku z malutkim wstydem poprosiłam o test ciążowy. Miła farmaceutka gdzieś po czterdziestce podała mi go z uśmiechem. Podziękowałam ładnie i wyszłam ze sklepu, wcześniej chowając mój zakup do torby.
- Masz? - spytał trochę nie pewnie.
- Taak, spokojnie - zaśmiałam się, wyjęłam to i pomachałam mu przed oczami.
- Okej, widzę, widzę.
Schowałam test z powrotem do torebki i pojechaliśmy w wyznaczone miejsce. W środku zajęliśmy stolik a Zayn poszedł zamówić nam picie.
Grupka dziewczyn podeszła do mojego chłopaka. Oczywiście nie mógł im odmówić i z wielkim uśmiechem zrobił sobie z nimi zdjęcia. Jak dobrze wiedzieć, że ten jego nieziemski uśmiech często jest skierowany tylko do mnie, dla mnie. Później fanki podeszły do mnie i poprosiły o to samo, co zresztą mnie strasznie zdziwiło, bo pierwszy raz stykam się z taką sytuacją. Zapozowałam do zdjęć. Potem zrobiły sobie jeszcze po jednym wspólnym ze mną i Zaynem i wdzięczne odeszły.
- Lubię to uczucie - powiedział.
- Widać to po tobie - uśmiechnęłam się i upiłam łyk picia.
Rozmawialiśmy sobie o wszystkim, jego ręka cały czas spoczywała na mojej. Gładził kciukiem jej wierzch.
- Te dziewczyny co przed chwilą weszły dziwnie nam się przyglądają - rzucił i dyskretnie patrzył w ich stronę. - W dodatku wydaje mi się, że robią zdjęcia. Paranoja, bez przesady. Tamte dziewczyny umiały się zachować - ciągnął.
- Wiesz, ja je trochę rozumiem - zaśmiałam się, znów.
- Postaram się je zrozumieć - uśmiechnął się i popatrzył mi w oczy. - Ale tego jak na mnie działasz nigdy nie.
- Ja też - westchnęłam. - Czasem jak cię widzę czuję jakby w środku mnie rozsadzało, tak dużo we mnie... czegoś.
- Jak zwykle świetnie się rozumiemy - pstryknął palcami. - A teraz powiedz mi... Wolisz chłopca czy dziewczynkę? Tak tylko się pytam dla wiadomości, niczego na razie nie sugeruję - podniósł od razu ręce w obronie do góry.
- Wszystko jedno, byle było podobne do ciebie - odpowiedziałam.
- A ja chcę, żeby było do ciebie - wyszczerzył się.
- Okej, oczy twoje, nos twój, usta twoje a moje brwi, rzęsy i uszy hahahaha.
- Nie jestem tego pewny - poruszał brwiami. - Dobrze, że możesz tak swobodnie o tym rozmawiać.
- Nie spodziewałam się, że ty też - wyznałam.
- Cóż, do wczoraj ja też - uśmiechnął się.
- Czemu zmieniłeś zdanie?
- Wczoraj jak już spałaś - popatrzył na mnie znacząco - wyobraziłem sobie nas, nasze małe...
- Zayniątko - wtrąciłam.
- Zayniątko. No i sobie pomyślałem jak fajnie byłoby wychowywać je z tobą - wzruszył ramionami.
- Okej. A teraz chodźmy już to sprawdzić - dopiłam ostatni łyk picia i pociągnęłam go za rękę ku wyjściu.
W domu przeczytałam instrukcję i zrobiłam co trzeba. Siedziałam na łóżku trochę poddenerwowana. Zayn mnie obejmował i dla rozładowania napięcia całował.
- Napaleńcu - powiedziałam.
Złapał mnie za pośladki, ale szybko go odepchnęłam.
- Śmiejesz się, czyli ci się podoba - wyszczerzył się.
- Wcale nie.
Zayn wstał i poszedł do łazienki po test. Patrzył się chwilę na niego, potem na mnie i znów na niego.
- Wynik pozytywny - powiedział nie do końca pewny.
Wyrwałam mu to z ręki i popatrzyłam. Rzeczywiście. Łzy napłynęły mi do oczu. Najpierw były to łzy przerażenia, ale potem szczęścia. Zayn przytulił mnie do siebie i kilka kropelek też skapnęło na jego policzki.
- Nie zostawisz mnie teraz? - spytałam.
- Nigdy w życiu. Tylko... Ten sposób nie zawsze się sprawdza - odwrócił głowę i podrapał się po karku. - Powinnaś iść do ginekologa. Nie gniewasz się, że o to cię proszę?
- Jasne, że nie, masz rację. Już raz byłam. Nie było to przyjemne, ale...
- Pojadę z tobą jeśli chcesz - zaoferował.
- Oczywiście, że chce! - zarzuciłam mu ręce na szyję.
- Na razie nic nie mówimy nikomu, ok? Chcę tego być pewny - powiedział z uśmiechem.
Pokiwałam twierdząco głową. W ogóle cały dzisiejszy dzień chodzimy uśmiechnięci. Lubię to.
- Wpadnę jeszcze dzisiaj wieczorem. Na razie trzymaj się mamuśko . A! O wizytę się nie martw, znajdę kogoś dobrego - puścił do mnie oczko i leciutko pocałował w czoło.
Położyłam się na łóżku. No to się trochę wkopałam. Ciekawe jak ja to powiem mamie...
- Claire czy możesz mi wytłumaczyć dlaczego Zayn został u nas na noc? No i co znaczyło te zachowanie Louisa? Wszedł pierwszy do domu i jak idiota zabrał coś z podłogi w dużym pokoju i pobiegł na górę. Nie ogarniam tych ludzi - powiedziała Molly, wparowując do pokoju. - Co wy robiliście?
- Zayn został na noc, bo był zmęczony, nie wiem o co chodziło Louisowi. A my co robiliśmy? Nic, rozmawialiśmy o jutrzejszym dniu... - powiedziałam wymijająco.
Popatrzyła na mnie podejrzliwie.
- Nie wierze! Robiłaś TO z Malikiem?! - wykrzyknęła.
Podniosłam się gwałtownie z łóżka.
- Skąd ci to przyszło do głowy? - zapytałam.
- Znam cię już dosyć dobrze i wiem co mogłaś z nim wtedy robić - zaśmiała się. - Aaa Claire zaszalałaś! Czy ja powinnam o czymś wiedzieć?
- Powiedziałabym ci, ale na razie nie mogę. Muszę być tego na 100% pewna, ok?
- Jak chcesz - wzruszyła ramionami. - A tak w ogóle to wiesz... Przeczytałam kilka artykułów o nas.
- Nas?
- No wiesz, ja i Harry, ty i Zayn. Prasa twierdzi, że to ustawka - westchnęła głośno.
- Właśnie dowiedziałam się bardzo waznej rzeczy, wyznałam też miłość Zaynowi i odwrotnie i to ma być ustawka?! - wściekłam się.
- Spokojnie, przecież zawsze będą coś gadać - Molly poklepała mnie po ramieniu. - Jutro Danielle i Eleanor zabierają nas na zakupy! - rogalik wyskoczył jej na twarz. Ona kocha zakupy.

Następnego dnia stałam sobie w kuchni i parzyłam herbatę Louisowi. Zayn stał obok mnie i męczył się, obierając banana ze skórki.
- Louis szmato (pozdrawiam Margę xd) herbatka dla ciebie! - krzyknęłam.
Louis jak króliczek podbiegł do mnie i odebrał swój kubek. Ja poszłam założyć kurtkę i ucałowałam Zayna w policzek. Danielle ciągnęła mnie za rękę wiec w końcu wyszłam z domu. Wsiadłyśmy we cztery do samochodu i po krótkim czasie byłyśmy w galerii.
- Już to widzę na nagłówkach. Dziewczyny chłopaków z One Direction poszły wspólnie na zakupy. Nowe przyjaciółki? - wyrecytowała Eleanor.
- Oo! Ale coś takiego! One Direction wysłali swoje dziewczyny za zakupy, żeby mogli się zabawić - wykrzyknęła Danielle.
- Bez kitu - zgodziła się Molly.
Weszłyśmy do pierwszego sklepu. Wysłały mnie do przymierzalni nie pozwalając nawet oglądnąć samej ciuchów.
- Masz to, to, to i to. A i jeszcze to - Molly rzucała we mnie ciuchami jak najęta.
- Ja nie mam aż tyle kasy - powiedziałam.
Dan i El doszły i dorzuciły też kilka rzeczy.
- Dlaczego tylko ja mam się przebierać? - spytałam.
- Bo nadajesz się na modelkę - powiedziała Molls.
- Teraz to żeś palnęła - odpowiedziałam.
Zakładałam wszystkie rzeczy i im się pokazywałam. Z całej tej góry wybrałyśmy tylko kremowe spodnie. W każdym następnym sklepie było to samo. Ostatecznie kupiłam te spodnie, czarną bokserkę i czarną bejsbolówkę. Chciałam kupić sobie jeszcze buty, ale chłopcy mają koncert za godzinę, za mało czasu.
- Wreszcie będziesz wyglądała jak Malik w wersji damskiej - powiedziała Eleanor.
- Przebierz się w to i jedziemy na koncert! - powiedziała Danielle, kiedy byłyśmy juz w domu.
- A ja idę założyć mój Haroldowy strój - wyćwierkała Molly.
Poszłam na górę i przebrałam się w te nowe rzeczy. Na nogi zarzuciłam moje biało-czarne adidasy.
- Jedziemy, jedziemy - popędzała Molly.
Wsadziłam telefon do kieszeni i wyszłam z domu. Chłopcy już zaczęli więc szybciutko poszłyśmy za kulisy. Zayn odetchnął kiedy mnie zobaczył i posłał mi uśmiech.
W zasadzie to pierwszy raz jestem na ich koncercie. Wiecie jako fanka oglądałam to z zachwytem tak samo jak Molly. I podśpiewywałam razem z chłopakami piosenki.
- Teraz chciałbym coś powiedzieć - Zayn zabrał głos. - Jest tutaj ze mną bardzo ważna dla mnie osoba...
Gdy to usłyszałam moja pierwsza myśl to: ja pierdole błagam nie proś mnie na scenę. I wtedy Zayn powiedział:
- Claire chodź do mnie.
Walnęłam się w czoło dłonią a Molly wypchała mnie na scenę. Stanęłam obok niego a Lou i Harry tylko do siebie coś szeptali.
- Ta dziewczyna jest najważniejszą dla mnie osobą. Potrafi mnie rozśmieszyć, pocieszyć, umie...
- Wiecie jaką dobrą herbatę parzy?! - wykrzyknął Lou a tłum zaczął się śmiać.
- W każdym razie mówię to oficjalnie. Kocham Claire Jeffray, chcę żeby wszyscy o tym wiedzieli - głos Zayna dudnił mi w głowie.
Wtedy objął mnie jednym ramieniem i czule pocałował. Na początku byłam zawstydzona, ale kiedy poczułam jego usta na swoich wydawało mi się, że nikogo dookoła nas nie ma.
Fanki zaczęły piszczeć a ja dostałam jakimś miśkiem w głowę. Wróciłam z powrotem na swoje miejsce a chłopcy zaczęli śpiewać Tell me a lie. Opadłam na krzesło i odgarnęłam włosy do tyłu.
- Zajebiście - westchnęłam.

W następnym tygodniu byłam umówiona na wizytę u lekarza. Siedziałam w poczekalni i po chwili doszedł do mnie Zayn.
- Przepraszam za spóźnienie - usiadł obok mnie i złapał za rękę. - Jak się czujesz?
- W zasadzie nawet dobrze - odpowiedziałam.
Po piętnastu minutach weszliśmy do gabinetu. Lekarzem na moje szczęście była kobieta. Zdjęłam spodnie i usiadłam w tym specjalnym fotelu. Czułam się strasznie skrępowana, ale Zayn złapał mnie za rękę i trochę mi zelżało.
- Więc chcielibyśmy się upewnić czy moja dziewczyna jest w ciąży. To znaczy czy w ogóle jest, bo testy się nie zawsze sprawdzają, prawda? - spytał Zayn.
- Oczywiście, dobrze że pan tyle o tym wie - lekarka uśmiechnęła się miło.
Lekarka poszła umyć ręce i wziąć rzeczy potrzebne do USG. Usiadła z powrotem obok mnie i wytarła ręce. Popatrzyła na Zayna i powiedziała:
- Pan miałby być ojcem?
- Tak - odpowiedziałam i mocniej ścisnęłam jego dłoń.


No więc jestem nawet zadowolona z tego rozdziału. Czekam na wasze opinie :) I mam nadzieję, że blogspota nam nie zabiorą :D Dedykacje dla moich czterech lubych :P @oliin_swag @MargaaStyles @innndeependentt  @besteeveline ♥
@orangedirection

20 stycznia 2012

Rozdział 14

Przyłożyłam palce do skroni i zaczęłam je rozmasowywać.
- Co się stało? - spytał Liam wchodząc do kuchni.
Popatrzyłam się na niego i po chwili się do niego przytulałam.
- On... on mi to powiedział, rozumiesz? - powiedziałam.
- No jasne, że tak. Wiesz ile razy nam o tym gadał?! Claire, problem w tym, że on jest strasznie nieśmiały - mówił z uśmiechem.
- Wiem, że Louis jest dużym dzieckiem, Niall żarłokiem, Harry słodziakiem, który ma problem z nagością, ty takim zaradnym Daddy, a Zayn...? To znaczy w pewien sposób wiedziałam, że jest nieśmiały. Ale to tylko takie moje przemyślenia.
- To taka jego maska. No wiesz, tylko najbliżsi poznają to co jest pod nią.
- ...
- Pogódźcie się. Pewnie teraz siedzi w doomu i wyżywa się na poduszkach oglądając Power Rengers.
Wzięłam głęboki oddech.
- Może cię podwieźć? - zapytał.
- Nie, chcę pójść sama - odpowiedziałam.
Całą drogę szłam i myślałam. Najpierw Zayn był taki szczęśliwy, bo wyszedł teledysk do One Thing (jest prześwietny *-*). Później ściął swoje włosi i stracił dużo followersów. Powinnam go wspierać i cieszyć się, że ze mną jest a nie pierdolić od rzeczy. Jak zwykle Claire, musisz wszystko zwalić.
Zapukałam do jego drzwi. Otworzyła mi jego siostra.
- Cześć, jest Zayn? - zapytałam.
- Tak, ale nie jest raczej w stanie, żeby z tobą rozmawiać - odpowiedziała mi.
- Ja MUSZĘ z nim porozmawiać - powiedziałam zdeterminowana.
Czekałam jeszcze chwilę i widziałam jak Zayn z udawaną obojętnością idzie w moją stronę. Zamknął drzwi. Nie próbował nawet spojrzeć mi w oczy.
- No i? - spytałam.
- Co mam ci powiedzieć? - warknął i w końcu na mnie popatrzył.
- No nie wiem, może Claire, trochę głupio zrobiłem, jestem idiotą ale czego się nie robi pod wpływem tak silnych emocji i wiem, że mi wybaczysz, bo czujesz to samo?
- Mówisz poważnie?
- Na niby - przewróciłam oczami.
- Czy to znaczy, że...
- Tak, kocham cię, no co mam powiedzieć? Wariuję przy tobie, taka prawda i błagam nie śmiej się ze mnie. To pierwszy raz gdy mówię coś takiego na głos - powiedziałam szeptem.
Uśmiechnął się.
- Więc teraz moja kolej, co nie?
- Już to od ciebie słyszałam, ale chcę jeszcze raz - wyszczerzyłam się.
- Kooooocham cię - wyszeptał mi do ucha.
Pozwoliłam sobie przytulić się do niego. Trwaliśmy tak przez jakiś czas.
Była już noc kiedy staliśmy na progu domu Zayna.
- Odprowadzisz mnie? - spytałam, kilka minut wcześniej zakładając na siebie jego bluzę bez pytania. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się łagodnie.
- Jasne - powiedział odsłaniając w uśmiechu swoje ostre śnieżno białe zęby. Staliśmy tak już kilka minut i rozmawialiśmy.
- Wiesz, że cała twoja rodzina jest w oknach i się na nas patrzy? - zapytałam.
- Wiem, ale nie obchodzi mnie to.
Nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Czułam jego oddech na swojej skórze. Czułam zapach jego perfum. Zapach przy którym nie umiałam się skupić i myśleć. Nagle zapragnęłam, żeby przestały nas dzielić nawet centymetry. On chyba pomyślał o tym samym, bo jego usta znalazły się na moich w tej samej sekundzie. Na początku całowaliśmy się delikatnie. Lekko muskając się ustami. Jego ręce znalazły się na mojej tali i przyciągnął mnie do siebie. Moje ręce owinęły mu się na karku, a palce wplotły się w jego włosy. Z czasem nasze warg zaczęły ze sobą współ pracować, całowaliśmy się coraz namiętniej. A ja chciałam, żeby ten pocałunek trwał wiecznie. Delikatnie przejechałam językiem po jego wargach. Odpłacił mi tym samym po czym wsunął język w moje rozchylone wargi. I nagle oderwaliśmy się od siebie. Oboje ciężko oddychaliśmy. On jednak mnie nie puścił. Przytuliłam się do niego i położyłam głowę na jego ramieniu. Gładził mnie po włosach jedną ręką, drugą cały czas mnie trzymał, jak gdyby bał się, że ucieknę. Ale nie zamierzałam tego zrobić. Miałam dość powstrzymywania się. Chciałam być z nim tu i teraz. Chciałam go czuć, jego dotyk, jego oddech.
- Piękny jesteś - może nie zupełnie o to mi chodziło, ale to nic.
- Nie tak jak ty - oczy mu się świeciły.
Ruszyliśmy w stronę `mojego` domu. Całą trasę śmialiśmy się. Jest mi z nim strasznie dobrze. Pożegnaliśmy się. Weszłam do mieszkania i poszłam do mojego pokoju. Cała rzeszta towarzystwa dalej siedziała na dole. Byłam strasznie zmęczona, klapnęłam na łóżko i chyba szybko odleciałam.
- Mendo wstawaj - krzyczała Molly skacząc po moim łóżku.
- Co? - zapytałam zaspana.
- Gówno. Wstawaj, juz późnooo!
Spojrzałam na zegarek. 10.
- Faktycznie późno Molls - powiedziałam.
Wyniosłam się z mojego łoża i poszłam pod prysznic. Nie lubię brać go z rana, ale wczoraj od razu zasnęłam. Weszłam pod chłodną wodę. To od razu mnie odświeżyło. Później ubrałam się w jakieś zwykłe ubrania i zeszłam na dół. Harold serwował śniadanie a Molly i Louis wpieprzali jak nienormalni. Dosiadłam się do nich i pewnie wyglądałam tak samo.
- Gotowa na dzisiejszy lot helikopterem? - zapytał Lou.
- Czym?! - zdziwiłam się.
- Helikoptereeem! Ale będzie jazda - Harry wskoczył na blat i zaczął walić sobie po piersi jak Tarzan.

Czekaliśmy już w budynku na pilota. Chyba wszyscy razem wyglądaliśmy jak grupa niedorozwiniętych w tych kamizelkach, ale przynajmniej było zabawnie. Harold i Molly robili mini sesję telefonem. Każdemu fotka z każdym itd. Oczywiście Niall zadeklarował że wszystko doda na twittera. Zayn rzucił się na niego i powiedział, że jak tak wszystko będzie wstawiał to i on wstawi kiedyś jego kompromitujące zdjęcie.
- No ale Zaynuś, przecież tu są same wesołe zdjęcia. Liam zapinający Danielle, Louis bez skarpetek a Eleanor w tle z grymasem, ja oczywiście z żarciem, Harry i Molly jak jakieś cioty a ty i Claire jak dwa elfy!
- Dzięki Niall! - krzyknęłam.
- Och wiesz, że cię kocham - wyszczerzył się.
Podniosłam oczy do nieba. Pilot wreszcie raczył się pojawić i z jakże ukrywanym zapałem wsiadł do helikoptera. Jakoś się wcisnęliśmy i zaczęliśmy lecieć. Ale na początku się zdygałam! Aż mną rzuciło. Wszyscy się patrzyli na mnie jak na idiotkę, ale juz im wytłumaczyłam.
Widoki były niesamowite! W towarzystwie Zayna wszystko wydawało się lepsze.
- Okej czas na wspólne zdjęcie - powiedział Harry.
Liam zaczął jęczeć a Eleanor tylko mówiła, że to juz niech będzie na prawdę koniec.
Po naprawdę udanym locie Niall zaproponował, żeby pójść na kręgle.
Bez kłótni zgodziliśmy się. Zayn oczywiście miał inne plany i powiedział, że wbijemy do nich może później.
- Co ty kombinujesz?
- Skoro możemy być samo to czemu nie? - uśmiechnął się i złapał mnie za rękę.
Doszliśmy do domu Larrego. Rzuciliśmy się na kanapę i włączyliśmy tv. Zayn zaczął się do mnie przyklejać. Ssał moją szyję, całował za uchem.
- Zayn - śmiałam się.
Leżałam a on był nade mną. Zaczął ściągać moją bluzkę, byłam już w staniku. Całował mój dekolt i jeździł po nim swoim językiem. Wyciągnęłam moje ręce i też zdjęłam mu koszulkę. Oparłam dłonie na jego klacie i pocałowałam w usta. Rozpiął moje spodnie i zaczął je ściągać, czułam przyjemne dreszcze. Potem pozbył się swoich i był już tylko w samych bokserkach. Rozpięłam mój stanik, a on zaczął masować moje piersi.
Po chwili wziął mnie na ręce i zaniósł na górę do pokoju. Ściągnął ze mnie i siebie ostatnią rzecz. Nie czułam się ani trochę skrępowana. Całował mnie jak nienormalny. Jego język łaskotał mnie po brzuchu. Przytulił mnie do siebie i otworzył buzię.
- Nie musisz sie już pytać - powiedziałam. - Masz...?
Pokiwał twierdząco głową. Patrzyłam na niego z wielkim szczęściem. Zakochana po uszy w uśmiechu, spojrzeniu, uosobieniu , w każdym centymetrze jego ciała. Po chwili już to robiliśmy. Syknęłam cicho.
- Przepraszam - powiedział.
Pokręciłam przecząco głową. Kontynuował. Było mi tak cholernie gorąco, czułam jak moje, jego ciało... płonie. Nasze dłonie nawzajem poznawały nasze ciała. Jego dotyk był tak nieprecyzyjny, za to bardzo subtelny. Wszystko na pewno nie pierwszy raz, robił z
niesamowitym wyczuciem. Z moich ust wydobywały się ciche jęki, którymi próbowałam dać mu do zrozumienia, jak cholernie mi z nim dobrze.
Rozszedł się jakiś cichy huk.
- O matko! - krzyknął Zayn.
Oderwaliśmy się od siebie. Zorro leżał obok mnie i zakrył spoconą twarz dłońmi. Położyłam mu rękę na ramieniu.
- Claire, kurwa, pękła!
Przez chwilę nie wiedziałam co mam robić.
- A... Ale to nic. Wyskoczyłeś chyba szy...
- A jeśli jednak? - odwrócił się do mnie i odgarną mi włosy za ucho.
- Sprawdzimy to okej? - zapewniłam go, chociaż w środku miałam najgorsze scenariusze.
Mimo to czułam się niesamowicie.
- Podobało mi się, no wiesz... - powiedziałam.
- Ćwiczyłaś kiedyś gimnastykę? - spytał z uśmiechem.
Zaczęłam się śmiać.
- Matko Zayn... - pocałowałam go i wtuliłam się.
- Kocham cię - mówił całując mi ucho.
- Ja ciebie też - głaskałam jego ramię.
- A jutro musimy zahaczyć Disco Club - wypalił i zaczął się śmiać a ja razem z nim.



Jebie, co za rozdział, przepraszam. Mam nadzieję, że was nie obrzydziłam do tego opowiadania xd Cóż, mógł być lepszy :) Czekam na wasze opinie xx 
@orangedirection

13 stycznia 2012

Rozdział 13

- Jestem z was dumna! - powiedziałam do słuchawki. - Oglądałam was cały czas, słabo widoczne, ale widziałam. Szkoda ze mnie z wami nie ma.
- Daliśmy z siebie wszystko, chłopacy was pozdrawiają - Zayn wydawał się szczęśliwy. - Ale dzisiaj rano miałem akcje, słuchaj.
- Aż się boję, widziałeś gołego Harolda? - spytałam.
- Gorzej. Idę sobie na legalu do KFC za mną Niall i nagle wybiega do nas jakiś gościu z grabiami i się na nas wydziera. My spanikowani jak idioci wbiegliśmy do sklepu a tam fanki na nas naskoczyły. Myślałem że mi telefon ukradli!
- Faktycznie, straszne - zaczęłam się śmiać.
Chwilę jeszcze pogadaliśmy i się rozłączyłam. Codziennie dostaję z 15 sms o treści: Tęsknię. Brak mi słów! On jest najlepszym chłopakiem na świecie! Jak go nie kochać?
Molly tańczyła właśnie w samej bieliźnie na blacie. Chyba trochę jej odwala hahaha. Ja znalazłam siebie w gazecie. ` Dziewczyna Zayna Malika paraduje po mieście ubrana na luzie. ` Żal.

Dwa tygodnie później
Chłopcy juz wrócili, strasznie byłam szczęśliwa. Haroldzik za radami Zayna w końcu poprosił Molly o chodzenie. Tym razem się zgodziła. Czułości sobie nie żałują.
Z początku Harold był trochę wkurzony, bo razem z Molly testowałyśmy wyrzutnię ziemniaków w jego pokoju. Tak... wiecie moje skryte hobby.
W czasie nieobecności 1D dużo parodii było. Front wyzwolenia kurczaków tak zwany FWK wrzucił człowieka do jeziora. Miałyśmy z Molls pompę z tego przez trzy dni. Od kiedy jest parą ze Stylesem co chwila krzyczy: NO MOLLY PROTESTED! a ja z resztą mamy z tego mega polewkę.
Pierwszego dnia, kiedy wrócili, Zayn z Niallem już zdążyli się pokłócić. Nialler chciał pożyczyć trochę żelu do włosów, ale zbulwersowany Zaynold krzyczał:
- She's Mine!
Nie mam pojęcia czemu mówił `she`.
Wieczorem siedzieliśmy wszyscy na dole przy telewizorze. Molly nażarła się słodyczy i teraz ciężko ją uspokoić. Za dużo cukru!
- Mam tyle energii po słodyczach, że nie wiem jak ją wykorzystać.
Harry uśmiechną się sprytnie i powiedział:
- To chodź rozładujemy ta energię i przy okazji się zabawimy.
Skubałam rękaw mojej bluzy i przyglądałam się jak zaczął ciągnąć Molly do swojej sypialni.
- STAĆ! - krzyknął Liam.
Harry odwrócił się w jego stronę. Liam zaczął swoją przemowę.
- Daj im się zabawić to nie są dzieci - wtrącił się Zayn przeżuwając pizzę.
- Harry może nie, ale Molly to jeszcze dziecko - powiedział przejęty Daddy.
- Oj Liam, przesadzasz, oni po prostu idą rozładować energię - zaśmiałam się.
- To niech pograją w bierki, tak tez mogą ją rozładować - wyszczerzył się.
Mimo wszystko Hazza i Molly i tak poszli do pokoju. Danielle siedziała i śmiała się cicho.
- Liam a jak ty się naoglądasz Toy Story to też masz dużo energii i jak my ją wtedy rozładowujemy? - powiedziała.
Liam momentalnie spoważniał a Zayn wziął poduszkę i zaczął się w nią śmiać. Kiedy już się kontrolował popatrzył na mnie i powiedział:
- Słuchaj ja też mam dużo energii, może rozładujemy moje akumulatorki?
- Hahahahahahaha zapomnij kochanie - wyburknęłam.
Niall chodził z pokoju do pokoju i co chwila pierdział. Było to trochę obleśne, ale po jakimś czasie da się przyzwyczaić.

Kilka tygodni później
Ogólnie układa mi się bardzo dobrze. Mamy już 2012 rok, święta i sylwester minęły miło. Mama poznała jakiegoś mężczyznę, zobaczymy czy coś się rozwinie. Zayn świętował ostro swoje urodziny, mój staruszek. Ale ostatnio strasznie mi się, jak to nazwać, narzuca. Nie robi nic złego, ale strasznie mnie denerwuje. Cały czas coś za mnie robi, nie pozwala mi na nic samej. Nie chcę się kłócić, ale już nie wytrzymuję...
- Zayn przestań już - powiedziałam w końcu.
Wychylił się z kuchni z pytającą miną.
- No wiesz... Nie dajesz mi nic zrobić, cały czas mnie wyręczasz, to jest strasznie wkurzające kiedy nic nie mogę dokończyć albo nawet zacząć! - chyba za bardzo wybuchłam.
- Dobrze, może więc nie będę już nic robić? - spytał i wkurzony zaczął zbierać się do wyjścia.
- Proszę cię tylko, żebyś się nie zarzucał - patrzyłam na niego spode łba.
- Okej, okej już nic nie powiem, nie narzucę się, nie dotknę cię - zbił mnie z pantałyku.
Wyszedł i trzasnął drzwiami. Nie wiem o co mu chodzi, czemu aż tak agresywnie zareagował. Ja co prawda też wybuchłam jeden raz, ale...
- Co tu się stało? - spytał Louis stojąc na schodach.
- Chyba nie jestem już zajęta - wzruszyłam ramionami i udawaną lekkością poszłam na górę, wymijając Carrotka.

Następnego dnia siedzieliśmy wszyscy razem znów przed telewizorem. Unikałam Zayna na ile się dało. Wydaję mi się, że reszta wyczuła panujące miedzy nami napięcie. Zorro poszedł do kuchni, więc rzuciłam miskę na ziemię wysypując przy okazji cały popcorn i ruszyłam za nim.
- Zayn o co ci chodzi? Poprosiłam cię tylko, abyś dał mi swobodę - powiedziałam zła.
- Mi o nic nie chodzi. Ale pomoc z mojej strony jest zbędna jak widzę - poruszył nonszalancko ramionami.
- Masz rację - powiedziałam zdenerwowana. - Skoro obrażasz się za takie gówno nie mam zamiaru tego tolerować. W związku chyba powinniśmy być szczerzy, co nie? Po prostu powiedziałam co myślę i tyle - mówiłam na bezdechu. - Wiec teraz problem masz tylko sam.
Miałam juz wychodzić, twarz miałam całą czerwoną a moje ręce były zaciśnięte w pięści, ale to co usłyszałam kompletnie zbiło mnie z tropu.
- Kocham cię, tak?! To dlatego - Zayn zdenerwowany machał rękami i znów wyszedł tak samo jak wczoraj.
Stałam jak wryta, nie wiedziałam co się w ogóle dookoła mnie dzieje. Zayn mnie kocha? Ojapierdolekurwamać.



Wiem, krótki :C W następnych rozdziałach będzie lepiej/ Dziękuję wam za tyle komentarzy! ♥ Jesteście niesamowici! Jestem normalnie mega szczęśliwa :D Czekam na tyle samo komentarzy pod tym rozdziałem :) Rozdziałek dla Żanety <33 Kocham was xx
@orangedirection

9 stycznia 2012

Rozdział 12

Mam prośbę, jeśli czytacie to zostawcie jakiś komentarz :) Z góry dziękuję xx
Parę dni później
Razem z Molly miałyśmy niezłą pobudkę. Obudził nas Harry i Louis w mankini. Carrotkowy miał swoje oczywiście w marchewki a Hazza w żelki. W czasie lekcji cały czas śpiewałam: DANZA KUUUDOROO!
Siedząca w pokoju Molly próbowała czytać coś na necie, niestety nieświadomie cały czas jej przeszkadzałam.
- Dobra czytaj, nie pierdol - powiedziałam w końcu.
- Ja i tak rodziny nie chce powiększać - odpowiedziała i się zaśmiała.
W klasie można powiedzieć, że mam dwie osoby z którymi regularnie rozmawiam - Mara i Percy. Czasem jeszcze Felicja coś zagada. W połowie dnia, po 4 lekcji Percy zasunął krzesło, złapał plecak i od razu podszedł do mnie.
- Wychodzimy wieczorem gdzieś razem? - spytał.
- Nie wiem, miałam dzisiaj iść na basen z Molly - wzruszyłam ramionami.
Mój telefon zaczął wibrować.
- Musze lecieć na podwórko, do zobaczenia zaraz na matematyce - powiedziałam i pobiegłam w stronę wyjścia.
Zayn już na mnie czekał. Przytulił mnie na przywitanie. Stałam cały czas w jego objęciach a ludzie gapili się na nas jakbyśmy byli utaczani co najmniej w błocie.
- Chciałem ci tylko powiedzieć, że dzisiaj mamy próbę i nie możemy się zobaczyć. A to było dobrym pretekstem do zobaczenia ciebie teraz - uśmiechał się tym swoim kuszącym uśmiechem.
- I tak dzisiaj miałam iść na basen, więc nie będę mieć wyrzutów - odpowiedziałam mu tym samym. - Zayn masz słuchawki w uszach, czego znów słuchasz? - zapytałam wystawiając język.
- To Brudne Ścierwo.
- Co? Brudne ścierwo? Żartujesz? - zaczęłam się śmiać.
- Nie poważnie, dobra muzyka. A tak sobie w nocy jak leżałem to wyobraziłem ciebie w trwałej. Nieźle byś wyglądała.
- Może gdybym była na tyle odważna, to bym i to zrobiła - odpowiedziałam z namysłem.
- W każdym razie dzisiaj wieczorem jeszcze do ciebie napiszę - powiedział, znów mnie wyściskał i odjechał a ja musiałam iść na lekcję, która się zaczęła.
Felicja na lekcji przywaliła się do mnie, znów. Od kiedy to ja ich znam, jak to się stało i czy jestem z którymś z nich. Teraz to wydaje mi się, ze rozmawia ze mną tylko dlatego, że się z NIMI zadaję.
- Felicja - szepnęłam. - Chcę skupić się na lekcji.
- Ok - powiedziała i resztę lekcji analizowała każdy mój ruch.
***
- Molly zabiję cię! - krzyknęłam. - Czy ty wiesz, jaka ta woda jest zimna?
Moja przyjaciółka stała i patrzyła na mnie z drwiącą miną. Widzę, że wrzucenie mnie do lodowatego basenu sprawiło jej naprawdę wielką radość. Po chwili dołączyła do mnie.
- Ty jesteś morsem - zwróciłam się do niej.
- No przecież kiedyś byłam, nie mówiłam ci?
- Może i tak, ale teraz już pływajmy, muszę zrzucić ten brzuch wreszcie - powiedziałam.
Na górze, na balkonach siedziało dwóch chłopaków. Uważnie nam się przyglądało i co jakiś czas było słychać: uu czy coś w tym stylu. Musi im być cholernie gorąco, bo siedzą w szalikach, kurtkach i czapkach, które opadały im aż na nos.
Po jakimś czasie miałam już dość wody, więc postanowiłyśmy już wracać. Dwóch chłopaków nam pomachało, speszyłam się. Po chwili jeden z nich ściągnął czapkę:
- Harry - westchnęłam.
Molly popatrzyła się do góry i zaczęła się śmiać.
- Czekamy na was w samochodzie - wyczytałam z ust Zayna.
Pobiegłyśmy szybko pod prysznice. Ubieranie i suszenie włosów zabrało nam niestety dużo czasu.  W samochodzie usiadłam na tył, oczywiście był tam Zayn. Objął mnie swoim ramieniem i ściągnął tą idiotyczną czapkę. Przygryzłam dolną wargę. Jasna cholera, od kiedy się spotykamy się z Zaynem w jego obecności robię to bardzo często. T o chyba już jakiś nawyk. Ale jemu to wcale nie przeszkadza, bo zawsze gdy to robię uśmiecha się. Hobbym Malika jest chyba całowanie mnie w szyję. Zawsze gdy jest tylko okazja to to robi. Oczywiście dla mnie jest to przyjemnie, ma takie miękkie usta.
- Uwielbiam cię, wiesz? - szepnął mi do ucha. - Nawet kiedy pachniesz chlorem.
Przymknęłam powieki i się cichutko zaśmiałam. Harold prowadził z Molly zawziętą rozmowę, ale nawet nie wiedziałam o czym jest, bo byłam zbyt zajęta moimi myślami.
- Nic ci nie jest? Wyglądasz na zmartwioną - zapytał.
On jest cudowny.
- Po prostu się zamyśliłam - uśmiechnęłam się, wyraźnie go to uspokoiło.
Ale przecież nic mi nie jest. Chyba się w nim zakochałam... A czy on we mnie? Może jestem po prostu kolejną dziewczyną?
Zayn przycisną mnie do siebie jeszcze mocniej. Nim się obejrzałam znajdowaliśmy się już przed internatem.
- Do jutra chłopcy - powiedziałam.
Molly przytuliła się do Harrego. My z Zaynem bez żadnych specjalnych rzeczy uśmiechnęliśmy się do siebie. Od kiedy Louis coś powiedział, mój chłopak okazuje mi czułości, kiedy jesteśmy sami, ewentualnie w towarzystwie Molly i chłopaków.
- Cześć Claire!
- Felicja? - zdziwiłam się. - Co ty tu robisz?
- Byłam na spacerze i zauważyłam ciebie jak wysiadasz z samochodu z Molly.
- Do jutra nasze drogie dziewice - krzyknął Harry i odjechali.
Ja miałam banan na twarzy a Felicji wyraźnie zrzedła mina.
- Miło było cię spotkać, ale juz musimy iść - rzuciła Molly i pociągnęła mnie za rękę.
Na korytarzu zostałyśmy skrzyczane przez opiekunkę. Nie podoba jej się, że tak późno wracamy a tym bardziej to, że przychodzą do nas chłopacy.
- Ja nie wyrabiam już tutaj - narzekała Molly.
Mi samej ty też się nie podoba.
Tydzień później
Chłopcy słuchając naszych skarg zaproponowali, żebyśmy zamieszkały u Louisa i Harrego. Oczywiście szybko się zgodziłyśmy a Hazza wręcz szybował z radości.
Teraz żyje się nam o wiele wygodniej. Niestety Loczek musiał przestać przechadzać się nago, czasami wciąż o tym zapomina.
Brałam właśnie prysznic i wyszłam owinięta samym ręcznikiem.
- Niezłe widoki.
Odwróciłam się i zobaczyłam leżącego Zayna.
- Chyba na za dużo sobie pozwalasz - powiedziałam.
Podszedł i objął mnie od tyłu.
- Dzieli mnie od ciebie tylko ręcznik, wiesz? - zapytał.
- Dzieli nas od Molly tylko ściana, wiesz? - wybuchłam śmiechem.
- Korzystajmy z tego dnia, bo jutro wyjeżdżamy na trochę - powiedział.
- Jasne - uśmiechnęłam się. - Więc idź na dół, zrób mi herbatkę a ja się ubiorę.
Zarzuciłam na siebie ni to dresy, ni to piżamę i zwykłą luźną koszulkę. Nie żeby coś ale Zaynoldzik ostatnio mnie zaczyna denerwować. Czasem jest nadopiekuńczy. Kiedy zeszłam na dół, przyciągnął mnie bliżej. Szybko poruszył wargami. Całował mnie, wysuwając język i dotykając nim mojego. Całkowicie mnie to rozpraszało.
- Nie uciekaj ode mnie - ugryzł mnie w dolną wargę.
- Wiem.
Bojąc się, że tylko ja doświadcza, tylu interesujących uczuć, odpowiedziałam mu tym samym. Objął mnie mocniej. Całował moje ucho, przesunął dłońmi po mojej talii i biodrach. Usta miał zręczne i zmysłowe. Doskonałe.
Oderwaliśmy się do siebie, Zayn patrzył na mnie tym swoim spojrzeniem a ja się tylko szczerzyłam.
Cały wieczór spędziliśmy razem z resztą. Oglądaliśmy filmy i się śmialiśmy.

Następnego dnia wyszłam na podwórko w moich piżamach, żeby pożegnać się z chłopakami i oczywiście z Zaynem. Molly z Harrym wymienili się swoimi zdjęciami. Oni powinni być razem! Zayn pocałował mnie ostatni raz a ja próbowałam zapamiętać ten pocałunek jak najlepiej.
- Za dwa tygodnie wrócimy - powiedział mi na ucho i odjechali.
- No to mamy dom dla siebie! - powiedziała Molly.
Weszłam do domu, bo zmarzłam i rzuciłam się na kanapę. Mam nadzieję, że nie na rozrabiamy w ich domu.



Rozdział nie za ciekawy, miał być inny, ale wyszło takie coś ;/ Mam nadzieję, że jakiś moment przypadnie wam do gustu :D Dziękuję za komentarze i liczę na tyle samo pod tą notką ♥ To do nowego :)x
@orangedirection

3 stycznia 2012

Rozdział 11

Obudziłam się pierwsza. Molly jeszcze słodko chrapała, postanowiłam uwiecznić tę chwilę. Zrobiłam zdjęcie jej lustrzanką. Po fleszu jakim jej dojebałam, obudziła się i zaczęła się na mnie drzeć. Szybko zebrałyśmy się z łóżka, bo była 8 a o 10 miałyśmy pierwsze zajęcia. By nie było drętwo zapuściłam naszą ulubioną piosenkę Mama Ljuba, po rusku oczywiście, bo my kochamy ten język. Szybko się ogarnęłyśmy i poszłyśmy do wspólnej kuchni zrobić sobie cos do jedzenia, zjadłyśmy płatki, poszłyśmy się umyć i przebrać. Potem były nasze pierwsze zajęcia tym razem z tańca.
Zayn od samego rana próbował dowiedzieć się jakie mamy lekcje. Molly przez przypadek się wygadała, no ale trudno. Zajęcia z tańca, śpiewu i aktorstwa są w mieszanych grupach. Spakowałam torbę z ubraniami na zapas. Wyszłyśmy z Molly trochę wcześniej, żeby poszukać sali. Zostawiłyśmy w szatni nasze rzeczy. W łazience poczesałam włosy w koczek, żeby mi nie przeszkadzały. Molly swoje ciemne loki związała w kitkę.
Na sali było już parę osób. Zaczęłam się rozciągać. Po jakimś czasie weszła nauczycielka. Podeszła do mnie i Molly.
- Spóźnione! O cały tydzień - powiedziała a wszystkie oczy skierowały się na nas.
- Wiemy, przepraszam, ale był jakiś problem z pocztą i listy dotarły później.
Trenerka zaczęła pokazywać nam jakieś kroki. Nie czułam tego tańca, ale robiłam co każe. Molly chyba też nie bardzo podobał się ten taniec, bo tańczyła z kwaśną miną. Lekcja powoli dobiegała końca, pani Singer gdzieś wyszła a ja usiadłam na podłogę. Nagle rozszedł się jakiś huk, popatrzyłam w stronę gdzie rozchodził się dźwięk. W drzwiach stał Zayn i Harry. Na głowach mieli... Mój różowy stanik?! Zaczęli biegać po sali jak oszalali i się wygłupiali, zakryłam twarz dłońmi i pochyliłam głowę do dołu. Wszyscy się śmiali i jednocześnie zadziwiali. Molly próbowała zabrać chłopcom mój i swój stanik, ale jej to nie wychodziło. Nauczycielka weszła do sali i zaczęła krzyczeć. Zayn i Harry z jeszcze większym rozbawieniem na ustach zaczęli wycofywać się. Kiedy Malik był obok mnie przelotnie musnął mój policzek i szybko wybiegł.
Razem z Molly dostałyśmy przypał, pierwszego dnia, na pierwszej lekcji. Na szczęście udało nam się tą sytuację wyjaśnić, mówiąc że wykryto u nich ADHD (nawiasem mówiąc razem z Molly mamy takie podejrzenia).
W czasie przerwy opierdzieliłyśmy chłopaków przez telefon. Przez całą rozmowę raczej się z nas śmiali, mówiąc jakie miałyśmy miny i jak potem nauczycielka była wkurzona, niż przejmowali naszymi uwagami.
- Zayn, to wcale nie było śmieszne - mówiłam do telefonu.
- Nie gadaj...
- No może trochę, ale przesadziliście.
- Ale ty nie potrafisz się na mnie gniewać prawda? - zapytał słodkim głosem. - Zresztą, dzisiejszy wieczór jest dla nas. Przyjadę po ciebie o 19.
I się rozłączył. Ruszyłam na kolejną lekcję, tym razem sama. Cóż, pani od angielskiego była niezwykle wyrozumiała dla mnie. Pozwoliła mi nadrobić materiał w dwa tygodnie, co wiąże się z częstszym siedzeniem przy biurku z lampką.
Szkoła jest bardzo duża i zadbana. O takiej marzyłam. Nauczyciele są dosyć fajni. Dobrze, że nie mam na dziś dużo zadane. Nie wiem w co mam się ubrać na spotkanie z Zaynem...
Molly strasznie podobał się pierwszy dzień. Opowiadała, że od razu wpasowała się do ludzi ze swojej klasy. Moim szczęściem była Mara, która zapoznała mnie z resztą.
- W co mam się ubrać? - spytałam.
- Nie wiem, zależy gdzie idziecie - odparła przeżuwając słodką bułkę.
- Nie pomagasz mi, przecież ci mówiłam, że nie wiem gdzie.
- Wyluzuj - wstała i puściła Mama Ljuba.
Pogrzebałam w moich ubraniach.
- Nie ważne, zakładam zwykłe jeansy - powiedziałam.
Do spodni założyłam czarna bluzkę z napisem: Nothing happens twice i na to jeansową bluzę. Teraz zaczęłam poszukiwania butów.
- Muszę skorzystać z waszej łazienki - Harry wszedł do pokoju.
- Co ty tu robisz? - spytała Molly.
- Muszę wziąć u was prysznic. Louis zajął mi łazienkę - powiedział przejęty.
- Harry nie mogłeś po prostu poczekać? - spytałam.
- To byłoby zbyt męczące.
- Leć, szybuj tam do tej łazienki - powiedziała Molly a on z uśmiechem `pofrunął`.
Wygrzebałam moje fioletowe trampki i wzięłam moją torbę.
- Zaraz jadę, wpadnę jeszcze na chwile do pokoju na przeciwko. Pilnujcie się z Harrym - powiedziałam do Molly ze śmiechem.
Popatrzyła na mnie spod byka, wiec szybko wyszłam.
- Maro, jutro o 8:50 pod szkołą, tak? - spytałam wchodząc do jej pokoju.
- Jasne. Gdzieś wychodzisz? - spytała.
- Tak... Opiekunka wie - odpowiedziałam.
- Mogę wiedzieć z kim? - spytała podejrzliwie.
- Nie jestem pewna - zawahałam się.
- Ojj i tak już was widziałam wtedy w samochodzie i cała szkoła huczy, że dwie nowe znają 1D - powiedziała z uśmiechem.
- Nie dobrze - odpowiedziałam. - W każdym razie...
Nie skończyłam mówić, bo usłyszałam huk na korytarzu. Ciekawa otworzyłam drzwi.
Harry biegł nagi po korytarzu a Molly biegła za nim z ręcznikiem krzycząc:
- Weź chociaż ten tęcznik! Opiekunka mnie zabije!
Mara stała wmurowana.
- Eee, no tak. Więc do jutra - zamknęłam przed nią drzwi.
- HAROLDZIE! - wydarłam się, a on wyszedł zza ściany już owinięty ręcznikiem.
Kilka dziewczyn, które właśnie wracały do swoich pokoi patrzyły na tą scenę z nieodgadnionymi minami.
- Wybacz Claire, ale byłem zmuszony to zrobić.
Weszliśmy do pokoju.
- Molly nie chciała się ze mną wykąpać, więc zagroziłem jej że wybiegnę nagi, bo jest tu dużo ludzi - odpowiedział wzruszając ramionami.
- Jesteś nienormalny - powiedziałam mierzwiąc mu włosy.
Molly rzuciła mu następny ręcznik na głowę. Pomachałam jej i wyszłam przed szkołę. Opatuliłam się szczelnie szalikiem, bo było już trochę zimno. Zayn podjechał po minucie.
- Mam nadzieje, że za bardzo nie zmarzłaś - powiedział, kiedy wsiadałam do samochodu.
Rozsiadłam się wygonie i zapięłam pas.
- Gdzie jedziemy? - spytałam. Nie odpowiedział mi. - A tak w ogóle to Harry biegał nago po naszym akademiku - powiedziałam.
Zayn zaczął się śmiać swoim śmiechem przez co ja również. Uwielbiam jego głos.
Zaparkowaliśmy przed jakąś restauracją.
- Zayn, mogłeś mi powiedzieć, żebym ładniej się ubrała - powiedziałam.
- Po co? Wyglądasz idealnie - złapał mnie za rękę.
Ścisnęłam ją mocniej i weszliśmy do budynku. Zayn zaprowadził mnie do naszego stoliku. Zaczęłam przeglądać menu. Kelner przyjął zamówienie. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy i rozmawialiśmy o wszystkim czekając na jedzenie.
- Zayn? - usłyszałam czyjś głos.
Obejrzałam się za siebie. O nie.
- Niall, Louis co wy tu robicie? - zapytałam.
- Niall zażyczył sobie zjeść jakieś lepszej jakości żarcie, no to zabrałem go tu. Eleanor nie chciała z nami iść - burkną Louis.
- Czemu mnie to nie dziwi? - szepnęłam.
Zayn popatrzył na mnie przepraszająco.
- Louis, chcielibyśmy być z Claire SAMI - wtrącił się Zayn.
Niall dostawił sobie krzesło. Przyłożyłam rękę do czoła i oparłam się na łokciu. Boo bear i żarłok wygłupiali się przy stole. Wzięli dwa widelce i wystrzelali nimi krzycząc cały czas:
- Strzał widłem!
Odsunęłam swoje krzesło i wstałam. Wzięłam torebkę, kurtkę i wyszłam. Zayn za mną nie nadążał. Niall gapił się jak głupi a Louis dalej strzelał.
- Gdzie idziesz?
- Może... Gdzieś się przejdziemy? - zaproponowałam.
- A co z jedzeniem?
- Skoro już jest tam Niall... Zapłacą - powiedział z uśmiechem.
Złapałam go pod rękę i ruszyliśmy chodnikiem.
- Wiesz, nigdy nie pomyślałabym, że będę szła za rękę z Zaynem Malikiem - powiedziałam.
- Założę się, że o tym też nie myślałaś - poruszył zabawnie brwiami.
Przysunął mnie do siebie tak blisko, że niemal stykaliśmy się ciałami.  Nasze twarze znalazły się na pewnej wysokości. Mrocznie, kusząco uśmiechnięty, utkwił we mnie oczy. I wtedy usłyszałam jakiś płacz. Zayn popatrzył się w dół. Jakaś mała dziewczynka ciągała go za spodnie a łzy leciały jej po policzkach. Wystawiła do mnie rączki, więc wzięłam ją na ręce.
- Co się stało? - spytałam.
- Nigdzie nie mogę znaleźć mamy - moczyła mi kurtkę. Miała gdzieś ze 4 latka i jeszcze sepleniła.
- Zgubiłaś się - powiedział Zayn. - A gdzie twoja mamusia ostatnio ciebie zostawiła?
- Nie wiem - płakała cały czas.
Nic się od niej nie dowiemy, co teraz zrobić?
- Co teraz? - zapytałam.
- Cóż... - westchnął Zayn obejmując mnie w talii. - Chyba musimy jechać na policję. Mała jak się nazywasz?
- Emily.
- Więc Emily, może chciałabyś do mnie na rączki, Claire jest chyba troszkę ciężko - uśmiechnął się do niej.
Popatrzyła się na niego oczkami.
- Ty śpiewasz w zespole - powiedziała i się wyciągnęła do niego. Pokiwał twierdząco głową. - To jest twoja żona?
Zaczęłam się śmiać, kiedy szliśmy w stronę samochodu.
- Nie - śmiał się. - To moja dziewczyna. Chyba.
- Tak Zayn, tak.
Usiedliśmy w jego aucie, ja z Emily na kolanach.
- A co my im w ogóle powiemy? - spytałam.
- Coś się wymyśli - odpowiedział i złapał mnie za rękę.
Po pewnym czasie, stałam już na komendzie składając sprawę. Zayn bawił się z Emily. Dosiadłam się do nich, mieliśmy czekać aż ktoś do nas podejdzie. Zaczął dzwonić mój telefon.
- Możesz mi powiedzieć gdzie ty do ciula jesteś? Louis cały czas mi dupę zawraca - mówiła Molly.
- Na komisariacie - Zayn popatrzył na mnie z pytaniem.
- Co wy na komisariacie robicie?! - krzyknął Lou. - Nie ruszajcie się, jedziemy do was.
Wsadziłam telefon do kieszeni.
- To Molly i Louis. Mają tu przyjechać.
Zayn pokręcił głową.
- Byłabyś dobrą matką. Opiekowałabyś się dziećmi...
- Haha może kiedyś.
Uśmiechnął się. Po jakiś 10 minutach wparował Louis i Molly. Wytłumaczyłam całą sytuację a Molly waliła suchary o romantyzmie i dzieciach. Louis cały czas gadał jak moglibyśmy nazwać swoje dzieci i po kim mieli by oczy, nos itd.
Emily zasnęła na moich kolanach. Okazało się, że jej mama już jedzie tutaj, bo zgłosiła jej zaginiecie.
Molly siedziała i śpiewała na cały korytarz Vas happenin boys, vas happenin boys. Muszę przyznać że bardzo ładnie jej wychodziło. W końcu jedna policjantka podeszła do nas i powiedziała, że jeśli się nie zamkniemy to nas wyrzuci. Po jakimś czasie matka Emily przyjechała. Podziękowała nam za pomoc. Wsiadłam do samochodu Zayna.
- Masz całą kurtkę w glutach - powiedział.
- Będę musiała ją uprać - popatrzyłam na moje ramie.
Zajechaliśmy pod mój akademik, Molly i Louis byli za nami.
- Dziękuję za miły wieczór - powiedziałam.
- Nie tak go planowałem - westchnął.
Przełożyłam nogi przez kierownicę. Siedziałam na Zaynie okrakiem. Obejmował mnie. Nachyliłam się i go pocałowałam. Mój język i jego ocierały się o siebie z namiętnością. Jego oddech się pogłębiał i przyspieszał.
- Przestaniecie już uderzać w ślinę? - usłyszałam.
Louis stał i pukał w okno od strony Zayna. Wyszłam z samochodu i jeszcze mu pomachałam.
- Nienawidzę was za to, zazdroszczę po prostu – powiedziała Molly.
- Też zastanawiam się dlaczego to ja – burknęłam.
- Jesteście dobraną parą. Teraz czekać na małe Zayniątka!
Walnęłam Molly i w śmiechu poszłyśmy do pokoju.


Nie wiem czy się spodobał, ale wyszedł taki jaki wyszedł :) Jak tam Sylwester? :D Mi zleciał bardzo miło. Czekam na jakieś 10 komentarzy :P Do napisania xx
@orangedirection