Wizyty

28 marca 2012

Rozdział 26

Powoli zbliżamy się do końca. Question: Czytalibyście inne moje opowiadanie? 
I chciałabym pisać częściej i dłużej, ale niestety jestem w 3 gimnazjum, miesiąc do egzaminów i mam masę nauki. Do tego za cholere nie wiem do jakiego liceum mam iść -.-
25 - nowy rozdział
@orangedirection x


Miesiąc później
Zayn wracał do zdrowia. Dzisiaj ściągają mu gips. Nasze relacje odrobinę się poprawiły.
*- Przepraszam. Za wszystko - powiedział, jedząc zupę.
Siedziałam u niego tylko, dlatego że reszta mnie do tego zmusiła.
- Nie ma sprawy. Przecież mogłeś mieć dziewczynę.
Podałam mu szklankę picie.*
No więc się do siebie odzywamy. Dzisiaj mamy to jakieś karaoke. Będzie dużo fanów. Trochę to ryzykowne, ale dadzą radę.
- Claire w co się ubierasz? Bo stoję przed szafą już pół godziny.
- Załóż na siebie strój hot-doga. Niallowi się spodoba.
- To nie jest śmieszne - Kat denerwowała się.
- Ja śpiewać nie będę. Zakładam zwykłe rurki, bluzkę i tyle.
- Nie pomogłaś - rozłączyła się.
Przewróciłam oczami i wyjęłam strój. Przebrałam się w niego i związałam w kitkę. Zeszłam na dół i czekałam na Nialla.

Liam
- Wybrałeś jakąś piosenkę? - spytała Molly.
- Chyba tak - stwierdziłem. - Ale jeszcze mam czas.
Zerknąłem na listę. One Direction, Harry, Niall, Lou, ja, Zayn, Harry i Lou, Harry i Molly, Molly i Kat, Kat i Niall. Czyli nasze całe towarzystwo. Oprócz nas Olly, Pixie, The Wanted... Wszystko nakręca telewizja.
Wyszedłem zza sceny. Kilka fanek już się kręciło. Standardowo zdjęcia i autografy. Harry nie mógł odpędzić się od dziewczyn a Kat nie mogła odpędzić Nialla od jedzenia. Wypatrzyłem Danielle, rozmawiała z Claire. Molly z Eleanor. Podszedłem do wielkiego 10 osobowego styolika. Obok nas siedzieli chłopacy z The Wanted. Nie mam nic do nich, ale zazwyczaj Zayn lubi sobie o nich poplotkować. Właśnie... Gdzie on jest? Pewnie wyszedł na fajkę.
Ludzie powoli zaczęli się schodzić. Czas na autografy itd... Kamerzyści ustawiali kamery, światła. W końcu gościu krzyknął:
- Za 5, 4, 3, 2... - pstryknął palcami.
Olly wyleciał na scenę i nawijał. Staliśmy już z chłopakami za kulisami. Zapowiedziano nas. Wybiegliśmy na scenę. Zaczęliśmy od What Makes You Beautiful. Później More Than This. Zeszliśmy ze sceny a teraz Cher mówiła żarciki. Usiedliśmy przy naszym stoliku. Czas na występy. Zaczął Lou. Molly i Kat zaśpiewały Who Says od Seleny Gomez. Ja wystartowałem z piosenką Just the way you are. Wzięłam mikrofon. Zacząłem śpiewać. Patrzyłem na Claire. Patrzyła na mnie i się uśmiechała. Ale co chwila zerkała na Zayna. Zdałem sobie sprawę, z tego co wymawiam. You know Id never ask you to chance If perfect is what you're searching for then just stey the same... Popatrzyłem na Danielle. To ona rozświetla mój śiwat. Ją kocham. Zszedłem ze sceny. Usiadłem przy mojej dziewczynie. Pocałowałem ją w policzek. Przyjrzałem się Claire. Przeszło mi. Czułem zadowolenie. Świat wraca do normalności.

Claire
Zayn śpiewał Let me loue you. Szczerze? Nie dziwi mnie to. Pomachałam mu, kiedy wszedł na scenę. Skończył śpiewać, ale nie zauważyłam, gdzie poszedł. Posłuchałam do końca występów i wyszłam już z budynku. Pożegnałam się z resztą.
Było przyjemnie i ciepło. Chciałam sobie pospacerować. zawędrowałam nad wodę. Usiadłam przy brzegu. Wyjęłam telefon z torebki, bo usłyszałam sms'a. 'Przyjdziesz pod London Eye?' - Zayn. Bez zastanowienie odpisałam, ze tak i ruszyłam w tamto miejsce. Nogi bolały mi od moich butów. Po drodze zaszłam po coś do picia. Nie obeszło się bez moich kochanych żelek. Doszłam pod London Eye. Rozglądałam się dookoła w poszukiwaniu Zayna.
- Szukasz mnie? - spytał zachodząc mnie od tyłu.
- Nie. Szukam mojej mamy - zaśmiałam się.
- Idziemy? - kiwnął głowa w stronę wielkiego młyna.
Potwierdziłam. Weszliśmy do wolnej kabiny, sami. Czułam się swobodnie. Oparłam się o szybę. Zaczęliśmy jechać w górę. Zatrzymaliśmy się.
- Wierzysz w anioły? - spytał.
Wzruszyłam ramionami.
- Myślę, ze są to ludzie, którzy robią dobre rzeczy, mimo że nic z tego nie mają.
Zbliżył się do mnie. W moich uszach rozbrzmiały fanfary.
- Wybaczyłaś mi ten wybuch w Grecji? - spojrzał na mnie spod gęstych rzęs.
- Oczywiście. Nie można gniewać się na kogoś całe życie.
- Myślałaś czasem o mnie? - kolejne spojrzenie.
- Dlaczego pytasz się mnie o takie rzeczy? - zmarszczyłam czoło.
- Bo... - zagryzł dolną wargę. - Bo nie wychodzi nam nie kochanie się - popatrzył mi w oczy.
Przybliżył się jeszcze bardziej. Przysunęłam się do niego. Dotknęliśmy się rękami. Potem nasze usta się złączyły. Znów słyszałam w swojej głowie odgłosy. Tym razem fajerwerki. Wsunęłam język w jego buzię. Gorączkowo się całowaliśmy. Moje serce biło 10 razy mocniej. Delektowałam się jego cudownym smakiem. Przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej, o ile to możliwe. Kolejna fala pocałunków.
- Znów czuje twój zapach - powiedział.
Wciąż nie mogłam wydusić z siebie słowa.
- Powiedz coś.
- Też lubię twój zapach - lekki oddech.
Chwilę milczeliśmy.
- Sex na zgodę?
Wybuchłam śmiechem.

24 marca 2012

Rozdział 25

O ja, nie wierzę. Już 25 rozdział o.O Nie myślałam, że tyle napiszę! Ale to dzięki wam :D Dziękuję wam za komentarze ♥ Ten rozdział troszkę nie wyszedł, ale to dlatego że nie miałam czasu go napisać. So 25 KOMENTARZY - NOWY ROZDZIAŁ :)


Kilka godzin później
- Leży w szpitalu. Jest w śpiączce, ale do jutra powinien się obudzić. Jakiś tir w niego wjechał - Niall tłumaczył mi przez telefon.
Trochę mi ulżyło. Ale jest poważnie.
- Jadę do was. Zacznę się pakować - powiedziałam.
- Nie! Damy sobie radę, odpoczywaj. Jesteś przeziębiona.
- Dobra...
Rozłączyłam się. Nie mam zamiaru tu zostać, kiedy Zayn leży w szpitalu.
- Mamo, jutro wracam. Zayn leży w szpitalu... I czuje się za niego odpowiedzialna.
Porozmawiałam z nią. Spakowałam się. Jedna torba to leki. Masakra. Przed spaniem dostałam sms'a. Od Liama: Zayn mamrocze o tobie przez sen.
I jak ja mam teraz zasnąć? Odpisałam mu: Nie pisz mi takich rzeczy na noc :)
Następnego dnia rano pożegnałam się z mamą i poszłam na autobus. Było dosyć wcześnie rano. Usiadłam na swoim miejscu i przymknęłam powieki. Próbowałam zasnąć, ale mi się nie udawało. Kiedy już zasnęłam, śniło mi się, że Zayn nie żył. Później już się nie kładłam, tylko ze zmęczeniem siedziałam, słuchając muzyki. Wszystkiego, począwszy na Aura Dione, a kończąc na One Direction. Wysiadając, od razu do moich nozdży dostało się typowo londyńskie powietrze. Zdjęłam z siebie skórę. Było tak ciepło, że bluza wystarczała.
Miałam dzisiaj iść na łyżwy. Bardzo dobrze na nich jeżdżę, ale z wiadomych przyczyn nie poszłam. Raz próbowałam nauczyć jeździć mamę, ale to ponad moje możliwości.
Dojechałam do domu Nialla. Weszłam do środka.
- A co ty tu robisz? - spytał, patrząc na mnie jak na ducha.
- Nie mogłam tak bezczynnie siedzieć w domu.
- Dobra, zmiatamy do szpitala - złapał kluczyki od samochodu i ruszyliśmy.
- Na jakiej sali on leży? - spytałam.
- Nie pamiętam - podrapał się po głowie.
Wywróciłam oczami i poszłam spytać pielęgniarkę. Nie chciała mi powiedzieć, która sala, dopóki Horan do mnie nie doszedł. Doszliśmy do Zayna. Leżał nieprzytomny w białym łóżku, pod białą pościelą. Nie lubię szpitali. Obejrzałam jego urazy. Złamana lewa noga. Najpierw musieli ją odkazić, bo szkła się w nią powbijały i przecięły prawie żyłę. Złamany obojczyk. Cała szyja w gipsie. Plus wstrząs mózgu.
- Rzeczywiście Niall, nic poważnego - powiedziałam sarkastycznie.
Usiadłam na krzesełku przy Zaynie. Przyszła do nas pielęgniarka i oznajmiła, że powinien już się obudzić dosyć dawno. Coś jest nie tak.
- Zbierajmy się już. Wieczorem jeszcze wbijemy - Niallowi doskwierał głód. - Nie wytrzymam, idę do bufetu, a ty już wychodź. I przy okazji zaprosiłem dziś Kat na kolację, musisz gdzieś się ulotnić.
Super. Hungry człowiek wyszedł, a ja ostatni raz spojrzałam z Zayna. Przystanęłam znów przy jego łóżku. Nachyliłam się i lekko pocałowałam w policzek. Wyszłam i zauważyłam Horana z rękami zapchanymi jedzeniem. Jak on to robi, że tyle je i nie tyje?! Wystraszy, że sobie trochę podjem i już jestem grubsza. Nie fair.

Zayn
Zacząłem kontaktować, ale ledwo, ledwo. Wciąż nie dawałem rady otworzyć oczu, ani nawet się ruszyć. Słyszałem tylko niektóre rzeczy. Ciche szepty. Jakby Niall? I Claire? Claire? To na pewno źle słyszę. Zmęczyłem się próbując coś usłyszeć więc zasnąłem.
***
- Obudziła się Śpiąca Królewna - otworzyłem oczy i zauważyłem Liama z Danielle na krzesłach. - Już myśleliśmy, że twój stan się pogorszył.
Próbowałem się podnieść, ale Dan szybko do mnie podbiegła i zabroniła. Mam gips na całej szyi i nodze.
- Co się właściwie stało? - spytałem.
- Tir w ciebie wjechał - Liam podał mi szklankę wody.
Przypomniałem sobie trochę.
- Rzeczywiście. Kiedy będę mógł wyjść? - głowa strasznie mi bolała.
- Z tydzień jeszcze poleżysz.
- Kurna.
Oparłem głowę na poduszce. Chciało mi się spać.

Molly
- Zabij mnie - Claire siedziała na wysokim krześle u nas i jadła MÓJ budyń.
- Bardzo chętnie. Jesz mój posiłek!
Odsunęła go w moją stronę.
- Chcę wrócić do Zayna - powtórzyła, któryś już raz.
- Wiem bicz, wiem - podałam jej galaretkę.
Jadłyśmy. Ona co chwila marszczyła czoło, jakby nad czymś wyjątkowo myślała, a ja dręczyłam się Liamem. Obiecałam, że mu pomogę. A nie mam pojęcia jak. Nie wiem co robić.
- Ej! Zorganizujmy kiedyś jakąś imprezę - zagadnęłam, odciągając ją od Zayna.
- Osz kurczę, jasne. Poczekajmy aż Zaynowi zdejmą gips - uśmiechnęła się blado.
Odetchnęłam głęboko. Ciężko będzie...

21 marca 2012

Rozdział 24

NIE WIEM, CO JA MAM ROBIĆ ŻEBYŚCIE KOMENTOWALI. CZY JA TAK ŹLE PISZĘ? TO TYLKO CHWILA WSTUKAĆ COŚ NA KLAWIATURZE, A DLA MNIE ZNACZY WIELE.  Nowy rozdział, jak obiecałam. Nie podoba mi się, ale nevermind. Czekam teraz na wasze opinie :) 25 komentarzy, nowy rozdział.
@orangedirection


- Pokażcie mi miłość - Molly piszczała, trzymając w ręku aparat.
Przysunęłam się do niego w zielonej sukience. Nienawidzę ich za to. Popatrzyłam się w aparat. On skierował wzrok na mnie i pochylił głowę. Molly pstryknęła zdjęcie. Odetchnęłam głęboko.
- Chyba nie wyszłam tak źle - powiedziałam.
Wzięłam aparat do ręki. Co na tym zdjęciu robi Nina? Przecież...

Otworzyłam gwałtownie oczy. Byłam zapłakana. Podniosłam się na łóżku. Czy zawsze, kiedy wstanę musi kręcić mi się w głowie? Złapałam się za brzuch. Ostatnio, kiedy mam okres, śnią mi się dziwne sny. 
Napiłam się wody stojącej na szafce i wróciłam do spania. Gorączka mi się od wczoraj utrzymuje.

Zayn
- Zayn! Wody mi odeszły! - krzyknęła.
Podbiegłem do niej.
- Weź mnie na pogotowie, teraz!
Złapałem kluczyki, wziąłem ją na ręce i zaniosłem do samochodu. Bałem się, bo nie wiem, co robić w takiej sytuacji. Zajechaliśmy na porodówkę. Położyli ją na salę.
- Jedź. Jedź do domu i przywieź moje rzeczy - wycharczała.
Pielęgniarki stały w pobliżu jej. Wyleciałem ze szpitala. Czym prędzej popędziłem do domu. Spakowałem najprzydatniejsze rzeczy. Żołądek zwijał mi się z nerwów.
- Mamo! - powiedziałem do słuchawki. - Rodzi.
Rozłączyłem się i dojechałem na miejsce.
- Dlaczego ją to tak boli? - spytałem, wchodząc i patrząc na jej wykrzywioną od bólu twarz.
- Wybrała poród naturalny.
- Czyś ty oszalała? Bez znieczulenia?! - Molly krzyknęła na nią.
- Chcę, żeby wszystko było naturalne - starła pot z czoła.
- Przyj - poleciła pielęgniarka.
Złapałem ją za rękę. Nigdy się tak nie denerwowałem.
Przez godzinę się jeszcze męczyła. W końcu zaczęła rodzić. Nie trwało to długo. Kiedy pielęgniarka położyła dziecko w jej ramionach, płakała ze szczęścia.
- Córeczka - wychlipała.
- No Claire, macie swoje wymarzone Zayniątko - Molly poklepała mnie po ramieniu.

- Zayn! Zayn, wstawaj! Jak mogłeś? Godzinę temu miałeś mnie zawieźć na plan - otworzyłem oczy i zauważyłem Ninę pochylającą się nade mną.
- Przepraszam - powiedziałem zaspany.
Spojrzałem na zegarek na ścianie - 1 pm.
- Poczekaj, zaraz się ogarnę - wygrzebałem się spod kołdry i poszedłem do łazienki.
- Szybko.
Ogarnąłem się w miarę możliwości. Włosy zostawiłem spuszczone na czoło. Wsiadłem do samochodu, gdzie Nina już na mnie czekała.
- Mogłeś zrobić coś z włosami - zaczęła mi je układać.
- Miało być szybko. Zostaw, jest dobrze - odepchnąłem jej ręce.
Ruszyłem. Jechaliśmy ulicami Londynu. W połowie grogi mi się przypomniało.
- Weź mój telefon i zadzwoń do Nialla, że się spóźnię - poprosiłem.
Skończyła malować usta i wzięła mój telefon.
- Do kogo? - powtórzyła.
- Do Nialla. N jak niebo.
Odblokowała go, bo usłyszałem charakterystyczny dźwięk.
- Żartujesz sobie? - spytała.
- Co? - skręciłem w prawo.
- Dalej pierwsza na liście?
Pomachała mi telefonem przed oczami.
- Jakoś nie było okazji zmieniać - wzruszyłem ramionami.
- Claire kochana - zacytowała jak miałem ją zapisaną.
- Daj spokój. Zadzwonisz do niego, czy nie? - żyła na szyi zaczęła pulsować.
- Nie.
Zjechałem na parking.
- Co ty robisz?
- Sam zadzwonię. Daj mi ten telefon.
Chciałem wyrwać jej go z dłoni. Naklikało się z 10 przycisków.
- Oddaj mi go - zażądałem.
- Zmienisz tę nazwę, czy nie? - spytała.
- Może.
- Wolisz ją ode mnie? - pisnęła.
- Daj mi ten telefon do jasnej cholery.
- Wybieraj.
- Chyba wolę mój telefon od ciebie - warknąłem.
- Bezczelność - rozpięła pas i wysiadła z auta. - Nie dzwoń do mnie - trzasnęła drzwiami.
- Bez obaw - powiedziałem do siebie.
Podniosłem telefon z miejsca pasażera. Miałem odpięty pas. Nagle coś uderzyło w tył mojego samochodu. Poczułem silne wstrząśnięcie. Poleciałem do przodu. Głowa rozbiłem przednią szybę. Poczułem w buzi smak krwi. Ćmiło mi przed oczami. Wyleciałem całkowicie z pojazdu. Czułem jak szkła wbijają mi się w nogę, a auto ją miażdży. Uderzyłem w coś głową. Ciemnosć...

Claire
One less lonley girl... One less lonley girl... One less lonley girl... How many I told you's. Dobiegłam do kuchni po telefon. Tak, zmieniłam dzwonek. Popatrzyłam na niego. Zayn? Drżącymi palcami odebrałam telefon.
- Halo? - powiedziałam.
- Oddaj mi go - usłyszałam stanowczy głos Zayna.
Zanim zdążyłam odpowiedzieć, rozbrzmiał inny, kobiecy głos.
- Zmienisz tę nazwę, czy nie?
- Może - lekceważący ton, znałam go.
Postanowiłam nie odzywać się i słuchać dalej.
- Wolisz ja ode mnie? - dziewczyna. Moja myśl: Ma jeszcze kogoś innego?
- Daj mi ten telefon do jasnej cholery.
- Wybieraj - ale groźba, laska pojechała.
- Chyba wolę mój telefon od ciebie - szczery Zayn.
- Bezczelność. Nie dzwoń do mnie - usłyszałam trzaśnięcie drzwiami.
- Bez obaw - drwiący głos Malika.
Zdałam sobie sprawę z tego, ze nie powinnam tego słyszeć. Pewnie przez przypadek do mnie zadzwonił. Już miałam się rozłączyć, kiedy usłyszałam huk i dźwięk rozbijanej szyby.
- Zayn?! - krzyknęłam do telefonu.
Jeszcze więcej hałasu, aż w końcu cisza. Rozłączyło mnie. Wystraszyłam się. Serce galopowało mi jak koń. Wstukałam szybko numer Nialla.
- Gdzie jest Zayn? - spytałam drżącym głosem, który był na granicy płaczu. Miałam najgorsze przeczucia...

17 marca 2012

Rozdział 23

Rozdział wyszedł kiepsko, ale to dlatego, że nie mam czasu pisać :c Przepraszam. Ale jeszcze się mnie nie pozbędziecie :D I jeśli masz komentować, to skomentuj raz, a nie kilka razy pod rząd, bo nie o to chodzi ;) Gdyby chodziło mi tylko o liczbę komentarzy, to mogłabym sama sobie z anonima komentować, czyż nie? Chciałbym, żeby każdy czytelnik komentował, bo to motywuje mnie do pisania. Czyli tak jak zawsze 25 komentarzy - nowy rozdział :) Mam nadzieje, że nie jest taki nudny :D
@orangedirection xx



Wchodząc zauważyłam wielki ekran. Kamerzysta najeżdżał na ludzi, a oni się całowali.
- Kiss kamera na weselu? - spytał Liam.
- To moja ciocia - zaśmiałam się.
Usiedliśmy na swoje miejsca. Pan młody wniósł pannę młodą na rękach. Dostaliśmy po kieliszku szampana. Nawet ja jednego złapałam. Dobra tam, mam mnie chyba nie zabije. Po mojej lewej był Liam. Po prawej Carlos (syn nowego męża cioci) ze swoją dziewczyną. Obczajałam ekran z kamerą i się śmiałam. W pewnej chwili ujrzałam tam siebie, nie fajnie. Skierowałam wzrok na ''ojca''. Był równie speszony jak ja. Nastawiłam policzek a Liam lekko go pocałował. Ludziom się to nie spodobało, co za mendy. Odwróciłam głowę. Delikatnie musnęłam ustami jego wargi. Poczułam przyjemne mrowienie. Odsunęłam się. Zaskoczony wzrok Liama speszył mnie jeszcze bardziej. Zapchałam buzię jedzeniem. To nie był dobry pomysł.
- Nic się nie wydarzyło - uśmiechnął się do mnie. Przełknęłam to, co miałam w buzi i pokiwałam głową.
***
Impreza się rozkręciła. Wszyscy tańczyli na parkiecie. Były też zabawy. Stałam razem z kupką panien na łapanie welonu. Kiedy leciał, nawet nie ruszyłam się z miejsca, bo po co? Nie chciałam go łapać.
Puścili jakąś ostrzejszą muzykę. Liam wyciągnął mnie z sali głównej. Nie wiedziałam o co mi chodzi. Ja byłam troszeczkę podpita, ale on trzeźwiutki przecież prowadził.
- Przewietrzmy się - powiedział.
Złapałam go za rękę i obróciłam się. Podbiegłam do wielkiego oczka. Było podświetlane. Widziałam w nim dużo ryb.
- Patrz! Nawet glony tu są - wydarłam się.
- No, co ty nie powiesz? - doszedł do mnie.
Nagle, nie wiem co odwaliło, uwiesiłam się na nim. Założyłam swoje dłonie na jego szyi i pocałowałam. Co najdziwniejsze, odwzajemnił to. Wepchnął swój język w moje usta. Wciągnęłam w siebie jego zapach. Mój mózg oprzytomniał.
- Danielle - wyszeptałam.
Źrenice mu się rozszerzyły. Odepchnął mnie od siebie.
- Liam, ja... przepraszam.
Chłopak machnął ręką, jakby nic się nie stało.
- Muszę teraz tylko... chwilę pobyć sam.
Odeszłam do niego i usiadłam na ławeczce. Może było mi tak przyjemnie tylko, dlatego że wyobrażałam go sobie jako Zayna? Albo po prostu jestem wredna i całuję zajętego chłopaka.
Złapałam się za głowę. Cholera, czy ten na górze musi zawsze wszystko utrudniać? Zdjęłam swoje buty. Całe moje stopy były czerwone.
- Możemy wracać - Liam stał nade mną.
- Właściwie, to możesz już mnie odwieźć i wracać do domu. Jestem zmęczona - posłałam mu uśmiech.
Po 24 byłam już u siebie. Długo sobie na weselu pobyłam. Liam wniósł moją walizkę.
- Dziękuję - powiedziałam. - Możesz wracać. Ja dojadę w sobotę. Czekają cię dwie godziny jazdy.
- Spoko - uścisnął mnie. - I poważnie, nic się nie stało. Zapomnijmy o tym.
- Jasne - pomachałam mu.
Kiedy wyszedł, poszłam pod prysznic. Opłukałam się zimną wodą. Fajnie być w domu, prawdziwym.

Molly
Obudził mnie dźwięk sms'a. Otworzyłam oczy. Spodziewałam się, że ujrzę światło, a tym czasem dalej ciemność za oknem.
'Zejdź na dół - Liam'. Rzuciłam telefon na łóżko i założyłam szlafrok. Zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi. Przede mną był Liam. W bokserkach.
- Mogę wejść?
Wpuściłam go.
- Co? - spytałam.
- Zrobisz kakałko?
- O czwartej nad ranem?!
- Yhym - pokiwał głową. - A gdzie Harry i Louis?
- Pojechali gdzieś z Eleanor. Jutro wrócą.
Liamowi trzęsły się ręce i ogólnie miał dziwny wyraz twarzy.
- Coś się stało? - zapytałam.
Chłopak chodził dookoła pokoju.
- Chyba się zakochałem w Claire - wydusił.
Rozdziawiłam buzię.
- Jednak zrobię to kakao... - poszłam do kuchni.
- Te belgijskie! - krzyknął.
***
- Przepyszne jest!
Siedzieliśmy na kanapie. Ręce nadal mu się trzęsły.
- Pomówmy o... - zaczęłam.
- Nie umiem w sobie dusić emocji. Cały się wtedy trzęsę i pocę. Muszę to komuś powiedzieć, bo wariuję.
- A co z Danielle?
- Ją kocham. Cały czas, najbardziej na świecie, ale... Myślisz, że to możliwe kochać dwie osoby na raz?! - postawił kakao na stół.
- Możliwe - odpowiedziałam spokojnie. - Co wy razem robiliście?
- Pocałowaliśmy się. I coś poczułem.
- To pewnie tylko chwilowe - zapewniłam.
Cholera, mieli rację, co do tego kakaa. Jest genialne.
- To jakiś horror. Czuje się jak w filmie - podrapał się po głowie.
- Najważniejsze, żebyś nikomu o tym na razie nie mówił. Zwłaszcza Claire. Kiedy ona wraca?
- W sobotę.
- Dobrze. Chodź teraz zrobić budyń, bo głodna jestem.
- Ja nie czuje się za dobrze...
Pociągnęłam go za rękę. Chciałam mieć coś do roboty, bo szczerze, to sama nie mam pojęcia, co zrobić w tej sytuacji.

Claire (dwa dni później)
Rozbudziłam się przez Logana krzątającego się po domu. Nic nie ogarniałam. Wstałam i poszłam do kuchni zrobić sobie herbatę. Kiedy woda się gotowała, poszłam się ubrać. Dresy, bluza i jest dycht. Zaczęłam robić herbatę.
- O cześć Logan - powiedziałam.
- Cześć - popatrzył się na mnie dziwnie.
Wzruszyłam ramionami. Wzięłam gorące picie i poszłam do pokoju. Włączyłam komputer. Brat poszedł się myć. Podreptałam do pokoju mamy.
- Mama czemu nie wstajesz? - spytałam ciekawa.
- Wyjdź - powiedziała i nakryła się poduszką.
Zdziwiona wyszłam z pokoju. Usiadłam znów przed komputerem. Spojrzałam na zegarek.
- DRUGA W NOCY? - powiedziałam na głos.
Rozejrzałam się po domu. Cały był ciemny. Aha. Byłam i jestem tak zaspana, że nawet tego nie zauważyłam. Ah, moja zryta bania. Tak samo jak wczoraj z tą sałatką... Szłam sobie zadowolona z kuchni, z miską sałatki w ręku. Potknęłam się o but. Doszłam do pokoju i chciałam zacząć jeść.
- Gdzie jest moja sałatka?! - krzyczałam.
Mama śmiała się i wskazała na korytarz. Sałatka leżała na dywanie. Wywaliłam swoją sałatkę i tego nie zauważyłam! Gorzej ze mną.

PS To z sałatką i wstaniem o 2 w nocy TRUE STORY hahaha.

12 marca 2012

Rozdział 22

- Powinnaś iść z Zaynem - stwierdził Niall.
- Z Zaynem? Chyba przegrzało.
- To zaproś Liama, on się na pewno zgodzi.
- Nie chcę iść z LIAMEM. A skąd w ogóle Zayn miał ten list? - poddenerwowałam się.
- Dalej jesteś zameldowana na adres domu Louisa i Harrego. Więc jak dzisiaj Molly poszła do skrzynki i potem rzuciła listy na stół to ciekawski Zayn dobrał się do tego i wnioskuję, że sam postanowił ci to dać - pomachał liścikiem pod swoim nosem.
- Inteligentna odpowiedź Niall.

Dzień wesela
Nie wiem, co Niall nagadał Liamowi, ale jakiś czas później przylazł do mnie i mówił o tym weselu. No to z nim idę, choć nadal nie jestem pewna, czy to dobry pomysł. Poszukiwałam sukienki dużo czasu. W końcu mamusia moja, sama ja znalazła, przesłała mi zdjęcie, kupiła i wysłała. Dawno jej nie widziałam. Ale po weselu zostaję na parę dni w domu. Sukienka była biała i w jednym miejscu miała koronki. Sięgała mi przed kolana. Ładnie w niej wyglądałam.
- Claire pospiesz się, Liam zaraz podejdzie - panikowała Niall. Był bardziej zdenerwowany ode mnie.
- Chwila! Niall, czy ty myślisz, ze zrobienie makijażu trwa raz dwa?! - Molly kolejny raz go pouczała.
Była moją makijażystką. Nałożyła mi niebieski cień na oczy. Kat układała mi włosy. Pokręciła je i upięła w coś.
- Ślicznie - podsumowały obie.
Złapałam moją torebkę, założyłam buty, płaszcz i wyszłam.
- Hej Liam - powiedziałam wchodząc do samochodu.
- Hej. Niezły look - odpalił samochód.
- Niezły garnitur - podsumowałam.

Kat
Po sytym obiedzie zrobionym przez mojego tatę siedziałam przy stole i czytałam książkę. Usłyszałam pukanie. Odłożyłam książkę.
- To do ciebie? - spytał tata.
Potrząsnęłam głową i wstałam podchodząc do okna salonu.
- Nie wiem, kto to by mógł być. Z nikim się nie umawiałam - mówiłam, wyglądając przez żaluzję.
Przy drzwiach mojego domu stał Niall.
- To twój chłopak?
Przechyliłam głowę.
- Nie!
Tata zaśmiał się ochrypłym głosem.
- No cóż, w każdym razie na pewno jest na kim zawiesić oko.
- Kat? - wołał mnie przez drzwi.
Wyszłam na zewnątrz.
- Cześć, Niall - powiedziałam cicho.
Odwrócił się i ogarnął mnie wzrokiem. Weszliśmy do środka, do mojego pokoju. Cieszy mnie to, że on jest tutaj. Usiadłam na kanapę. Wpatrywał się we mnie przenikliwymi, jasnymi oczyma. Moje serce trochę się ścisnęło. Spojrzenie Nialla zawsze było przenikliwe, ale tym razem jest inne. Westchnął i usiadł obok mnie. Bliżej, niż się spodziewałam. Bliżej niż teraz chciałam.
- Myślałem sobie ostatnio o nas. I wiem że... - zawstydził się. Widziałam w jego oczach lekki strach. - Powiedz mi, że myślałaś o mnie, że myślisz o mnie teraz.
Opuściłam swoje ręce, którymi przytrzymywałam swoje włosy.
- Myślałam o tobie - szepnęłam nie swoim głosem. Głosem jakby należał do kogoś innego. Nie ma się co ukrywać. Podoba mi się, a ja się chyba podobam mu.
Spojrzał na mnie z uwielbieniem i dotknął mojej twarzy. Swoje usta ułożył na moich wargach, muskał je miękko, czule. To nie załagodziło jednak głodu, który czułam. Mój oddech drżał i wtedy on pocałował mnie mocniej. Jego dłonie zacisnęły się na moich policzkach. Gdy jego ręce przechyliły moją głowę, chwyciłam jego twarde ramiona i rozkoszowałam się bliskością jego ciała. Jego wargi zaczynały robić się zimne i lodowate. Zdałam sobie sprawę, że to nie on stygnie, tylko ja się rozpalam. Oderwałam się od niego. Niall oddychał raptownie i nierówno. Wypowiadał moje imię z takim pragnieniem, że na długo przymknęłam powieki. Gdy ponownie je otworzyłam wyglądał już normalnie. Wyciągnął do mnie rękę i swoimi oczami obiecywał azyl, którego potrzebuję. Podałam mu rękę.
- Gwiazda zakochana w swojej fance. Nie pierwszy taki przypadek - powiedział.
Poczułam ucisk w klatce piersiowej. Wciągnęłam powietrze. Nie docierało to co do mnie przed chwilą powiedział. Kocha mnie? Przyglądałam mu się badawczo i zastanawiałam się, czy mówi poważnie. Ale jak inaczej to wytłumaczyć? W końcu odważyłam się coś powiedzieć.
- Cieszę się, że zrobiłeś ten pierwszy krok - uśmiechnęłam się. - Ja bym tego nie potrafiła.
Otulił mnie swoim ramieniem.
- Ten wyjazd do Grecji był dobrą decyzją - zaśmiał się.
- Zdecydowanie.
Przez dłuższy czas zostaliśmy przytuleni. Było mi wygodnie i przytulnie w tej pozycji. Moje serduszko biło mocniej i otuliło się jakby warstewką ciepła. Niall daje mi tyle szczęścia, jak nikt inny. Niall siedział z uśmiechem na twarzy. Wydaje się, że świat jest teraz lepszy...

Claire
Przez drogę dawałam Liamowi rady dotyczące mojej rodziny i opowiadałam o niej co nieco.
- Krótkie podsumowanie - powiedział. - Twoja chrzestna bierze ślub. Twoja mama jest świadkowi a ty miałaś być druhną, ale jednak nie jesteś. I ten nowy mąż chrzestnej ma syna z poprzedniego małżeństwa w twoim wieku.
- Tak. W skrócie tak.
- Dam radę - zaparkował samochód przed kościołem.
Wysiadłam na zewnątrz i popatrzyłam na Liama w całej okazałości. Przystojnie wyglądał. Ciekawa jestem jak zareagują ludzie na nasz widok. Claire Jeffray jest na weselu z Liamem Payne. Pod kościołem było już sporo ludzi. Podeszłam do mamy i reszty. Wyściskałam się. Przedstawiłam Liama i zignorowałam komentarze ciotek. Msza nie trwało długo. Mama się popłakała. Zresztą ryczy na każdym ślubie. Logan był ze swoją dziewczyną a ja miałam na kolanach Jo. Po ślubie pojechaliśmy do budynku , w którym miało odbyć się wesele.
- No moja towarzyszko, wypadałoby złapać się pod rękę - powiedział Liam.
Uśmiechnęłam się do niego i zrobiłam co mówił. Ruszyliśmy do wejścia...



Po pierwsze to dziękuję za 40 obserwujących! To dla mnie szok! O.O Chce się wam to czytać? :P Po drugie – wiem, rozdział krótki, ale to dlatego że nie miałam czasu nic do niego dopisać. Ale w następnym się zadzieje :D Rozdział dla wszystkich stałych czytelników ♥ 25 komentarzy – nowy rozdział ;)
@orangedirection xxxx

4 marca 2012

Rozdział 21

Powyżalałam się dziewczynom. Molly będzie zdawać relacje jeśli będzie coś wiedzieć, no w końcu ona z nimi spędza najwięcej czasu.

Dzień później
Weszłam do łazienki. Miałam ochotę na relaksacyjną kąpiel. Kafelki były żółte a posadzka biała. Na lewo stała pralka a na niej słomiany koszyk. Nad tym wisiała ciemna szafka. Dalej były wieszaki. Po prawej była umywalka, lustro i szafki. Na przeciwko była wielka wanna. Można było zasłonić się parawanem. Nalałam do wanny wody. Weszłam i nasypałam sobie soli morskiej. Wcześniej nie wiedziałam że Niall lubi takie rzeczy. Na prawo od wanny było dużo wolnego miejsca. Stało tam mnóstwo olejków i takich typu rzeczy. Stało nawet radyjko. Włączyłam je. Leciało What Makes You Beautiful. Śpiewałam, no co jak co, ale fanka dalej jestem. Baby you light up my world like nobody else...
Drzwi łazienki się otworzyły. Pisnęłam.
- O Jezus! Przepraszam - Liam chwilę się na mnie bezczelnie gapił i szybko wyszedł. Zwinęłam się w kłębek, ale za późno.
Krzyknął jeszcze przez drzwi:
- Nie wiedziałem, że tam jesteś.
Co on w ogóle robi w domu?... O Boże. Nie zejdę tam. Ale żeby dojść do mojego pokoju i się ubrać muszę minąć duży pokój w którym oni pewnie są.
Założyłam na siebie szlafrok. Zeszłam na dół. Rozejrzałam się dyskretnie. Po lewej byli chłopcy. Zerknęłam na Liama i się zarumieniłam. On z resztą też. Pobiegłam szybciej do pokoju nie odzywając się nawet do reszty.

Zayn
Claire wybiegła znikąd w krótkim szlafroku sięgającym przed kolana. Spojrzała sie na Liama i wymienili jakby porozumiewawcze spojrzenie.
- O co chodzi? - spytałem naszego ''ojca''.
- Eee - podrapał się po głowie. - O nic.
Spiorunowałem go wzrokiem.
- Przez przypadek wszedłem do łazienki, kiedy się myła.
- Spoko - rzuciłem.
Ja pierdole. Do łazienki się puka, nie? Wkurzyłem się trochę. W końcu Claire to jednak moja była.
Drzwi do jej pokoju były minimalnie uchylone. Specjalnie ustawiłem się pod takim kontem, żeby wszystko widzieć. Zdjęła z siebie szlafroczek. Przypominały mi się nasze momenty. Claire zawsze lubiła jak nie układałem włosów tylko jak swobodnie opadały na moje czoło. I lubiła jak mój zarost łaskotał ją w twarz. Kiedy mieliśmy wcześnie próby specjalnie budziła się i pisała do mnie sms, żebym się trzymał i nie zasypiał. Przy Ninie zawsze muszę być idealny. Znam ją od dwóch tygodni, a chodzę może z tydzień. Wiem, trochę to dziwne. Ale jest nam dobrze.
- Zayn! - krzyczał Niall z kuchni. Podszedłem do niego. - Przypilnuj mi kurczaka.
Przejąłem od niego drewnianą łyżkę i widelec. Co, jak co, ale na kurczaku się znam. Spróbowałem kawałek i od razu wyplułem.
- Niall, cos ty do tego dodał? - spytałem.
Wziąłem patelnię i wyrzuciłem wszystko do kosza.
- Coś ty narobił?! - Horan ukląkł przy koszu.
- Wyświadczam ci przysługę. Nie zatrujesz się przynajmniej.
Zadzwonił dzwonek do drzwi.
- To pewnie do mnie! - wydarła się Claire i pobiegła do drzwi. Była w bluzie, którą kiedyś jej kupiłem.
Nie zdążyła ich otworzyć, bo przez nie już wkroczyła Nina i się na mnie uwiesiła. Podrapała sie za kark. Po chwili w drzwiach pojawiły się Molly i Kat.
- Wesołe miasteczko - usłyszałem szept Molly i wyszły.
- A może macie ochotę na Wesołe Miasteczko? - zaproponowałem.
Zareagowali jak dzicz. Po chwili byliśmy już w drodze. Nie zajęło nam wiele czasu odnalezienie dziewczyn.
- Zabij ją zanim zniesie jaja - powiedziała Nina patrząc na Claire.
- Przestań - warknąłem.

Claire
- Po co oni ty przyleźli? - spytałam.
- Nie wiem, ale skoro tu są... Idziemy się z nimi pobawić! - rzuciła Molly i pobiegłyśmy w ich stronę.
Rozmawiałam z chłopakami swobodnie, może zapomnieli już... Patrząc na Liama czułam się troszkę dziwnie. Do Zayna się nie odzywałam. Był zajęty swoją dziewczyną. Pochłaniałam ich każdy ruch moim wzrokiem. Tak. Byłam zazdrosna. Odwróciłam wzrok. Siedzieliśmy na kolejnej kolejce. Lubię takie rzeczy, zawsze sprawiało mi to przyjemność. Zayn mało co nie porzygał się na kolejce wodnej. Żal mi się go zrobiło od tego widoku... Teraz staliśmy w kabinie na London Eye. Od kiedy tu mieszkam, nie byłam. Dziwne co?
- Spostrzeżcie! - krzyknął Lou.
Paralotnia leciała kilka metrów nad nami. Wyglądało to ciekawie. Pomachałam do chłopaka lecącego na tym. Westchnęłam głęboko i spojrzałam w dół. Leku wysokości nie mam. Właściwie to, że jestem tak wysoko sprawia mi niezwykłą radość. Liam podszedł do mnie, przeprosił mnie znów i zaczął gadać od rzeczy.
Po wszystkich atrakcjach ''pożegnałam się'' z wszystkimi i razem z Niallem wróciłam do domu. Usiadłam przed telewizorem i oglądałam Big Time Rush. Drzwi do domu otworzyły się.
- List do ciebie - Zayn rzucił we mnie kopertą i wyszedł.
Za co on jest na mnie dalej wkurzony?! Niall nawet nie słyszał niczego, bo jak podejrzewam relaksował się w swojej wannie. Otworzyłam kopertę. To zaproszenie... Na ślub? Mojej cioci. Z osobą towarzyszącą. Świetnie. Kogo mam zaprosić? A może pójdę sama?
- Niall! - krzyknęłam.
- Co?!
- Może chcesz iść na wesele? - wydarłam się jeszcze głośniej.
- Jakie duperele? - wyszedł w ręczniku.
- Pytałam, czy chcesz iść na WESELE - pomachałam listem.
- Pokaż no mi to! - wyrwał mi rzecz z ręki i usiadł obok uwalając mnie całą pianą.


Dodałam szybciej :) Nie wiem czy się spodobał, bo mi osobiście nie za bardzo. Nowy rozdział dodam jak będzie powyżej 25 komentarzy. W końcu mam tu już 38 obserwujących ;P Dziękuję za tyle wejść ♥ I tu mój drugi blog, jeśli ktoś chce :) --> http://cause-i-cant-look-you-in-the-eyes.blogspot.com/ 
@orangedirection xxx