Wizyty

29 grudnia 2011

Rozdział 10

Gdy dowiedziałam się co się stało wyprosiłam wszystkich z domu. Niall wchodząc do domu z nowymi paczkami czipsów, po które go wysłałam wszedł nie wiedząc o co chodzi.
- Impreza już się skończyła? - spytał zawiedziony. - Macie takie miny, ze wyglądacie jakby ktoś tu wpadł i was wszystkich pogwałcił.
Molly zaczęła płakać, Harry mocniej ja przytulił a ja podeszłam i wszystko mu opowiedziałam.
- O kurwa, ja pieprzę, chuj im w dupę, o ja pierdole, ty tak na serio? (@besteeveline pozdrawia haha)
- Nie Niall, na niby.
- Kurwa, musze odreagować, dajcie mi ten awaryjny słoik żelek, błagam.
Pobiegł jak szalony do kuchni. Poszłam za nim.
- Myślałem że może zmieniła fryzurę czy co i jej się nie podoba - powiedział z pełną buzią miśków. - Przez 18 lat doskonaliłem sztukę rozumienia kobiet i stwierdzam że chyba nigdy ich nie zrozumiem.
Louis wszedł do kuchni.
- Niall to jest oczywiste.
Podeszłam do Molly. Harry cały czas ją przytulał, Zayn przysnął a Liam jako Daddy Direction wspierał ją psychicznie.
- Mam nadzieje, że miał chociaż prezerwatywy - powiedział Niall.
- Molly, masz - Louis dał jej nerdy. - Będziesz ślicznie w nich wyglądać.
Otarła łzy i je założyła. Zayn się przebudził i prawił jej komplementy. Niall jadł z nią oreo. Humor jej się poprawił, ale uraz psychiczny już zostanie. Zadzwoniłam na policję i podałam adres domu Shaya. Nie mogę uwierzyć, że on to zrobił. Rodzice Molly byli w drodze do nas.
- Molly myślę, że powinnaś iść do ginekologa. I chłopcy, pilnujcie je teraz dobrze? - zapytałam.
- Żartujesz? Nie pójdę do ginekologa!
- Pójdziesz - powiedział Liam.
Ten jego donośny głos chyba na nią zadziałał.
- Spokojnie, pójdę tam z tobą - zapewniłam ją.
Rodzice Molly zjawili się po krótkim czasie.

Tydzień później
Molly ciężko się trzyma. Chłopcy dzisiaj wyjeżdżają już do Londynu. Strasznie tego nie chciałam. Dobrze że wyjeżdżają dopiero w nocy. Molly zamknęła się w sobie. Mało rozmawia i otwiera się tylko przed Harrym, nie wiem jak mam jej pomóc.
Razem z chłopakami szukaliśmy Molly bo gdzieś zniknęła. Martwiłam się.
- Boże Harry gdzie ona może być? - spytałam chyba z 10 raz.
- Zatrzymajcie się, la litość boską Lou zatrzymaj ten jebany samochód - Harry darł się.
Samochód się zatrzymał a Harry wystrzelił ja nienormalny. Byliśmy w pobliżu jej domu. Popatrzyłam się do góry.
- Jezu Zayn - podbiegłam do niego.
Popatrzył tam gdzie ja i aż krzyknął. Molly stała na szczycie 15 piętrowego budynku. Była blisko krawędzi. Harry wparował do budynku migiem. Niall, Louis i Liam pobiegli za nim.
- MOLLY, MOLLY, NIE RÓB TEGO - krzyczałam, ale to na nic.
- Dzwoń na policję, w razie czego będę próbować ją łapać.
Moje serce przyspieszyło, ciężko mi się oddychało. Molly wystawiła jedną nogę. Odbierzcie szybciej! Poszedł sygnał. Znów popatrzyłam na górę. Zauważyłam że Harry złapał ją za rękę i odciągnął szybko do tyłu. Dzięki Bogu! Niall zdyszany zbiegł na dół i powiedział ze musi zjeść. Zayn podszedł i mnie objął. Po chwili Harry zszedł z zapłakaną Molly na rękach.
- Nigdy więcej tak nie rób - mówił do niej.
Przytulała się do jego klatki piersiowej i tylko co chwila mówiła: dziękuję.
Chłopacy zawieźli ja do domu. Pożegnali się z nią a ona obiecała że nic sobie już nie zrobi. Muszę spędzać z nią więcej czasu. Przy moim domu pożegnałam się ze wszystkimi. Z Zaynem było mi się rozstać najtrudniej. Wtulałam się w niego, pocałował mnie w policzek i pojechali. Kilka łez poleciało mi z oczu. Pobiegłam szybko na górę i zadzwoniłam na skype do Molly. Nie wiem czym Harry ją nafaszerował, ale już wydawała się spokojna.
- Dobrze się czujesz? - zapytałam.
- Tak. Już mi lepiej, uwierz mi - odpowiedziała z uśmiechem.
***
- Jeffray! - poniosłam głowę z nad książki. Wszystkie oczy były skierowane na mnie. - Dyrektor cię do siebie wzywa, teraz.
Zdezorientowana rozglądnęłam się po klasie. Czy to jakiś żart? Słyszałam jakieś szepty w klasie. Wepchnęłam książkę do torby i wyleciałam z klasy. Lekko poddenerwowana szłam w stronę gabinetu dyrektora. Otworzyłam lekko drzwi. Zobaczyłam Molly siedzącą na jednym z krzesełek.
- Ciebie też tu wezwali? - zdziwiła się.
Upadłam na miejsce obok.
- O co chodzi? - szepnęłam.
- Nie mam pojęcia.
Rzuciłam torbę na podłogę. Po chwili pan Wright usiadł przed nami. Ręce zaczęły mi się pocić. Podał nam dwie koperty. Otworzyłam ją i moim oczom ukazał się napis WYŻSZA SZKOŁA ARTYSTYCZNA JONTHAN.
- Składałaś tam papiery? - spytała Molly.
- K... Kiedyś za namową mamy... Przyjęli nas?! - niemalże krzyknęłam a dyrektor aż odskoczył.
Facio jeszcze chwilkę pogawędził, okazało się, że listy powinny dojść już tydzień temu i już jutro musimy tam jechać. Pojechałyśmy szybko do domów. Mama nie była przygotowana na taką wiadomość, ale pomogła mi się pakować.
W ostatnim czasie zdążyło się tyle niesamowitych rzeczy. Spotkałam 1D a nawet się z nimi zaprzyjaźniłam. Poznałam się z Molly a teraz jedziemy razem do szkoły w Londynie. Ta szkoła to najlepsze co mogło mi się przytrafić. Przecież teraz bez ograniczeń będziemy mogły spotykać się z chłopakami. Moja mordka się cieszyła sama do siebie.
Pożegnałam się z Demi i Rebbecą i napisałam na twitterze: Witaj Londyn. Po chwili zadzwonił mój telefon.
- Witaj Londyn? - usłyszałam chytry głos Zayna.
- Tylko wtajemniczeni wiedzą.
- Myślałem, że jestem vipem.
- Tylko twoje włosy zasługują na to miano haha.
- Twoje Vas happenin też na to zasługuje - wtrąciła się Molly, która w trakcie rozmowy do mnie weszła.
- Claire - powiedział słodkim głosem.
- Będę mieszkać w Londynie, taak Zayn w waszym mieście - znów się śmiałam.
Zayn nic nie mówił. Głucha cisza.
- Halo? Zayn, jesteś?
- Mówisz poważnie czy mnie wkręcasz?
- Poważnie, jutro o 5 wyjeżdżamy i na 10 powinniśmy być na miejscu.
- My?
- Molly też jedzie.
Znów głucha cisza.
- WOOHOOO! BĘDZIECIE MIESZKAĆ W LONDYNIE!! - krzyknął.
- To do jutra - powiedziałam zadowolona.
Rozwaliłam się na łóżku i zaczęłam śmiać.
- Oj stara, on źle na ciebie wpływa - powiedziała Molly.
- Kto? - zapytałam głupio.
- Pan Malik.
- Zayn to tylko kolega. Kolega z którym bardzo dobrze mi się rozmawia. A tak z innej beczki muszę pogadać z Nicholasem jeszcze dzisiaj.
Molly na długo nie została. Uparłam się żeby odprowadzić ja do domu.

Z samego rana obudził mnie głośny budzik. Poszłam do łazienki i wykonałam poranne czynności. Założyłam wcześniej przygotowane ubrania i wzięłam moje bagaże. Ciągnęłam sie przez pół miasta z nimi aż w końcu wsiadłam razem z Molly do autobusu. Droga mijała przyjemnie, mój laptop trochę przymulał ale było fajnie. Na miejscu miły pan taksówkarz zawiózł nas do naszego akademiku obok wielkiej szkoły. Miałyśmy razem pokój. Rozpakowywałam moją walizkę i wypadły mi podpaski. Molly ze swoją lustrzanką musiała udokumentować każdy ten ruch. Śmiała się przy tym jak głupia. Denerwowało mnie to, ale Molly łagodziła mówiąc mi że to pamiątki.
- Chodźmy obejrzeć szkołę - zaproponowałam.
- Ja wolałabym wreszcie zobaczyć Harrego, Claire proszę chodźmy do nich - prosiła.
Zadzwoniłam do Louisa. Powiedział, że przyjadą za pół godziny. Wyszłyśmy razem przed szkołę i tak postanowiłyśmy poczekać na wariatów.
- Heej, jestem Mara - podała nam rękę. - Widziałam, że właśnie się wprowadzałyście - uśmiechała się.
- Czeesia, ja jestem Molly, a to jest przyszła panna Malik - zakaszlałam - yy to znaczy Claire.
- Miło was poznać, spotkamy się jutro o 8:45 pod szkołą? Może was oprowadzę, czy coś? - spytała.
- Jasne - powiedziałam. - A ile masz lat?
- 16 i też mieszkam z o rok młodszą dziewczyną - popatrzyła promiennie na Molly.
- Damy radę - Molly z uśmiechem powiedziała.
Chwilę jeszcze rozmawiałyśmy, przerwał nam trąbiący samochód. Ktoś opuścił szybę i zobaczyłam w nim Zayna w czarnych okularach.
- Molls, widzę że dalej nosisz moje nerdy - krzyknął Lou.
Mara popatrzyła tylko na nas z lekkim zdziwieniem, pomachałam jej i pobiegłam szybko do chłopaków. Wskoczyłam na kolana Zayna a Molly dosiadła się z tyłu do Hazzy.
- To jest chyba dar - powiedział Niall. - Mieszkacie tutaj, a od kiedy was znam coraz częściej dostaję rabaty na jedzenie - mówił z błyskiem w oczach.
Zayn bawił się moimi włosami. Kochałam jak to robił zawsze przy tym czułam jego oddech na karku.
- Z okazji waszego przyjazdu robimy dżamprezkę - powiedział Liam. - My, wy plus Danielle i Eleanor, pasuje wam? - zapytał z uśmiechem.
- Marzyłam żeby je poznać - powiedziałam.
Molly z Harrym chyba nawet tego nie słyszeli bo tylko co chwila on targał jej loczki a ona jego.
Wysiedliśmy z samochodu. Muszę przyznać że Louis i Harry mają świetny dom. Weszliśmy do niego i Niall od razu zaczął przygotowywać żarcie. Louis chodził jak głupek w tą i z powrotem. W końcu spytałam:
- Ej Louis, dlaczego chodzisz tak w kółko?
- No chodzę jak w zegarku!
Po niedługim czasie Danielle i Eleanor doszły. Są bardzo sympatyczne. Wiedziałam, że Liam jest zabójczo zakochany w Dan, ale kiedy zobaczyłam jak ją całuje aż zmiękły mi kolana. Chyba nigdy nie widziałam takiej pasji i miłości w jednym. Eleanor okazała się być tak samo szaloną osobą jak Lou.
- Ej Niall, co ty na to, żeby Mollna zrobiła nam mini sesję? - spytał Harry.
- No spoko, ale ja się rozbierać nie będę bo ona mnie zna i wstydziłbym się jej potem na oczy pokazać, jeszcze by na tt o mnie napisała.
- Niall, myślę, że Molly - która teraz grzebała w lodówce - nie chciałaby robić rozbieranej sesji - wtrąciłam się a Eleanor zaczęła tańczyć jak baletnica.
W pokoju była zapalona tylko lampka, ale Louis zgasił ją i zapalił tą wielką.
- Po co te światło? - spytał Liam.
- Żeby nogi się nie pociły - odpowiedział Lou.
Danielle zaniosła się śmiechem a ja wyszłam do innego pokoju, na którym było wyjście na balkon. Wyszłam żeby zażyć trochę świeżego powietrza.
- Hej, Claire słyszałaś co mówił Niall? - Zayn zakłócił moją ciszę.
- Nie, a co? - uśmiechnęłam się.
- Molly jadła a Niall do niej: podziel się. Molly na to przecież masz to samo na swoim talerzu a Niall no ale twoje wygląda bardziej apetycznie. Czy to nie wariat?
Pokiwałam głową i oparłam się o barierkę.
- Dawno nie byłam taka wesoła. W ogóle chyba poznanie was i Molly było najszczęśliwszą rzeczą jaka mnie spotkała. Nigdy nie byłam aż taka promienna, ze szczęścia łzy mi nie leciały a teraz? - mówiłam jednym tchem.
- Wiesz kiedy ja byłbym szczęśliwy? - zapytał przybliżając się do mnie.
- Co? - powiedziałam chrypką.
Pochylił się i pocałował mnie delikatnie w kąciki ust. Rozchyliłam wargi, więc odpowiedział mi głębokim, ognistym pocałunkiem. Trwaliśmy tak złączeni, aż wydawało się, że można usłyszeć syk unoszącej się z naszych ciał pary. Kiedy chciał się cofnąć, przytrzymałam go ustami. Nie chciałam opuszczać tej pięknej krainy, do której zawędrowałam dzięki niemu - chciałam aby ta chwila trwała wiecznie.
- Ej Zayn, nie wiesz może gdzie...
Odwróciłam głowę odrywając się od Zayna i widząc zszokowanego Liama a jednocześnie szczęśliwego. Wyszedł z uśmieszkiem na twarzy.
- To już możemy zapomnieć o przemilczeniu tego - powiedział Zayn, znów przyciągając mnie do siebie.
Zakryłam twarz włosami.
- Coś nie tak? - spytał zawiedziony.
- Skądże, ale czy ty wiesz co robisz? Nie jestem jakąś modelką Zayn.
- Szukasz dziury w całym - przyłożył swoje czoło do mojego. - Teraz jestem w pełni szczęścia.
Potarł mój nos swoim i wyszliśmy z pokoju jakby nigdy nic. Zdaje się że Liam chyba zachował to dla siebie bo nikt nic nie mówił.
Zayn zaczął śpiewać:
- Siedzę w domu na mej sofie, z Claire gołą albo nieeee.
Niall zaczął tarzać się po podłodze.
Harry dodał od siebie:
- Ja mam Molly no i żelki, pronto alo śpiewa sieeee.
I teraz Danielle i Eleanor zaczęły krzyczeć:
- Fun Niall HD Fun Niall!
Niall podniósł się z podłogi i zaczął densić.
Podeszłam do Molly i podbierałam jej jedzenie. Śmiała się ze mnie a ja byłam w bardzo dobrym humorze. Zayn patrzał w moim kierunku i się uśmiechał.

Molly
Wiedziałam że oni coś robili. Liam mówił praaawdę.
- Pocałunki tu, pocałunki tam... - powiedziałam.
Claire popatrzyła na mnie z pytającą miną.
- Liam mówił... - zaczęłam, ale poprawiłam się widząc jej spojrzenie. - To znaczy, słyszałam coś o jakimś pocałunku?
Claire podrapała się po czole i tylko się zarumieniła.
- Spokojnie - zaśmiałam się. - Wreszcie jakieś postępy...


W zasadzie mógłby być lepszy, ale nie umiem tak dobrze pisać. Następny dodam chyba już trochę później ;) I dziękuję wam za 12 (:O) komentarzy pod ostatnim, mam nadzieję że teraz tez tyle będzie :D Pozdrowienia dla @besteeveline hahhahaha i @inndependentt ♥ Za jakiekolwiek błędy przepraszam, ale nie mam siły sprawdzać :) Tu link do OLD MARCHEWKI jeśli ktoś nie widział xd http://twitpic.com/7zwc6p
@orangedirection

28 grudnia 2011

Rozdział 9

MOGLIBYŚCIE NAPISAĆ W KOMENTARZACH JEŚLI KOGOŚ MAM INFORMOWAĆ? :) Z GÓRY DZIĘKUJĘ <3

Molly
Obudziłam się, byłam w objęciach Harrego, nie mogłam się ruszyć, w sumie mi to nie przeszkadzało. Patrzałam jak obok śpi Claire, którą podczas spania Zayn obejmował. Spojrzałam na Harrego, spał ale na jego twarz ciągle był uśmiech, pewnie miał jakiś dziwny sen, który był dla niego przyjemny. Próbowałam się wyrwać z objęć Harrego, bezsilnie, wpadłam na pomysł by go uszczypnąć w ten jego jędrny tyłek by mnie ten zboczeniec, co prawda seksowny puścił. Gdy to zrobiłam on krzyknął tylko „AŁA”.
- No dobra, jak się obudziłeś to możesz mnie wreszcie puścić – powiedziałam i próbowałam się wyrwać.
- Za to co zrobiłaś, to cię nie puszczę, no chyba że – powiedział z chytrym uśmiechem.
- Że co?
- Że mnie pocałujesz ale w usta! – poruszał śmiesznie brwiami.
- Co? – na mojej twarzy widniała mina WTF. - No dobra – odpowiedziałam, przecież chciałam się uwolnić.
- Okej to teraz świadek, Louis wstawaj, geju ! – krzyknął.
- Już, czego? – zapytał widocznie zaspany Lou, którego obudził Harry.
- Weź nam zdjęcie zrób, jak się całujemy – powiedział chytrze do przyjaciela.
- Chyba oszalałeś!
- No co, zgodziłaś się – no to się wkopałam, pomyślałam.
- Dobra wygrałeś – odpuściłam mu z myślą, że się zemszczę.
- Dobra kociaki. 3, 2, CAŁUJCIE SIĘ OSTROO! - krzyknął Louis robiąc zdjęcia, a my całowaliśmy się jak opętani, nie wiem co w nas wstąpiło, nagle Harrego ręce wdarły się pod moją bluzkę, na szczęście szybko ją stamtąd zdjęłam. Jego ręce latały po moich plecach, w końcu jedna wplątała się w moje włosy, zauważyłam, że wszyscy wstali a Niall nawet zaczął to nagrywać śmiejąc się, że to będzie jeden z najdłuższych pocałunków Harrego. Claire jak oparzona wyleciała od zdziwionego Zayna i pobiegła do kuchni. Harry położył się na mnie dalej mnie całując i zakrył nas kocem, po chwili oderwał się ode mnie i zaniósł mnie do mojego pokoju. Rzucił na łóżko i dalej zaczął mnie całować, podobało mi się to, ale przerwałam to gdy Harry chciał zdjąć moją bokserkę.
- Harry nie! – krzyknęłam na loczka.
- Ale dlaczego? – siedział na mnie okrakiem z mina jaka mają dzieci gdy rodzice mówią, że im tego nie kupią.
- Może dlatego, że ja mam 14 lat, a ty 17?
- No i co z tego, widziałaś już moje przyrodzenie – jego usta wygięły się w podkówkę, oczy zaszkliły.
- Harry, no ja nie jestem na to gotowa, dlatego – powiedziałam mu prawdę, to byłoby chore stracić dziewictwo w wieku 14 lat. Co prawda z loczkiem byłby to zaszczyt, ale trzeba mieć jakieś reguły. Gdy mu to powiedziałam on się uśmiechnął, zaczął mnie znowu tym razem namiętnie całować, wziął na ręce i zszedł tak do salonu, gdzie już każdy się obudził i sprzątał, postawił mnie w kuchni mówiąc, że zrobi śniadanie. Krzątał się po mojej kuchni a ja mu się tylko przyglądałam. Nagle do kuchni wszedł Lou z Niallerem.
- I jak było gołąbeczki? – zapytał Louis.
- Ale, że co było? – nie wiedziałam o co chodzi Louisowi.
- Zajebiście kochanie, zajebiście – po tych słowach Harry podszedł do mnie i namiętnie mnie pocałował, odszedł dalej przyrządzać nam śniadanie a ja przygryzłam wargę.
- Czyli było ostroo! – krzyknął Niall i po chwili odparł - Mógłbyś szybciej robić tą jajecznicę?

Claire
Wszyscy siedzieli w kuchni. Składałam wszystkie pościele.
- Za dużo erotycznego napięcia się zrobiło - powiedziałam, ale chyba i tak mnie nikt nie słyszał.
Poszłam więc do łazienki się przebrać. Założyłam to http://stylistki.pl/3-94245/, tylko bez kapelusza. I oczywiście inne buty. Wyszłam na korytarz i wpadłam na Zayna. Złapał mnie za ramiona.
- Myślisz, że dobrze oni robią? - spytałam patrząc na Harrego i Molly.
- Cóż, zaczęli tak jakby od końca i bardzo szybko, aczkolwiek widzę po Harrym, że mu się podoba - powiedział patrząc cały czas w ich stronę.
- Przyzwyczaiłam się, że każdy wokół mnie kogoś ma albo chociaż się podoba a ja nie.
- A może ten ktoś jest na wyciągniecie ręki? - spytał.
- Och na pewno, ale nie dla mnie - prychnęłam i poszłam dalej przed siebie.
Spakowałam swoje rzeczy do zgniecionej przez Liama torby i dosiadłam się do reszty. Muszę przyznać Harry zrobił wyśmienitą jajecznicę. Po posiłku Lou bazgrolił nam na kartkach nasze usprawiedliwienia. Porównałyśmy z Molly nasze dwie kartki. Zupełnie inne pisma, Louis to mistrz. Mamy dopiero 11, czyli jeszcze 4 godziny na luzie. Potem trzeba wracać do domu.
- Nie bierzcie tego do siebie, ale możecie już sobie iść? - spytał Harry z cwaniackim uśmiechem. - Chcielibyśmy pobyć sami - spojrzał znacząco na Molly.
- O nie! ZNÓW! - krzyknął Niall.
Zdusiłam śmiech i zaczęłam się zbierać. Ale gdzie ja teraz pójdę?
- Chcecie się przejść do miasta? - zaproponował Liam.
- Dobra - odpowiedziałam.
- Pójdę, jeśli postawicie mi wielkiego koktaila - powiedział Niall.
- Gówniarzu, dla ciebie wszystko - Zayn przytulił blondyna.
- Gówniarzerio, idźcie sobie a ja tymczasem będę musiał coś załatwić - powiedział Louis.
Wyszliśmy krzycząc do loczków na dowidzenia. Szłam przy Zaynie. Jest ode mnie z 7 cm wyższy. Liamowi zebrało się na żarty:
-  Kochanie tej nocy będziemy robić coś czego nie wolno. A żona na to: dzielić przez zero?
Niallowi wybitnie się to podobało. Kilka paparazzi się kręciło wokół nas i robiło zdjęcia. Nie dobrze. Jak mnie ktoś zobaczy to będę mieć przechlapane w szkole i tego fałszywego usprawiedliwienia mi nie przyjmą!
- Ej, musimy zrobić urodziny dla Molly. Ma ja za trzy dni! - przypomniałam sobie.
Usiedliśmy w kafejce i zamówiliśmy koktajle.
- Możemy to zrobić u nas - powiedział Niall.
- Urodziny z One Direction - westchnęłam. - Kto by o tym nie marzył?
Chłopcy zaśmieli się a Zayn przyniósł nam nasze picie.
- Czekajcie zadzwonimy do Louisa - powiedział Liam. - Lou gdzie ty jesteś? - włączył głośno mówiący.
- Siedzę na koniu.
- Co ty w stajni jesteś? - spytałam i usłyszałam rżenie koni.
- Nooo... Tak wyszło.
- W sobotę mamy zajętą chałopę(czyt. chałupę) - powiedział Niall.
- CZEMU? - zdziwił się.
- Bo robimy dla Molly imprezkę - powiedział Zayn i położył dłoń na mojej nodze.
Momentalnie zrobiło mi się gorąco. Nie strącałam jego dłoni z mego uda, uśmiechnęłam się. Zayn się zarumienił. Nie wiedziałam co zrobić więc zaczepiłam Nialla:
- Co robisz? - spytałam, wciąż czułam ciepło.
- Wstawiam Molly i Harolda na twitvid.
- Że co? Co ty robisz człowieku, Molly cię zabije - wybuchłam.
- No Lou kazał mi ich wstawić, dostanę za to rabat do Starbucks.
- I za to chcesz zrujnować jej życie prywatne ? - nie wytrzymałam już, jak Niall może cos takiego zrobić za rabaty.
- No co ? I tak juz się z nim prowadza i tak juz każdy was zna.
- Dobra, dobra rób co sobie tam chcesz - odpowiedziałam.
Zayn wędrował swoją ręką wewnątrz mojego uda, było mi tak gorąco ,on się tym nie przejmował tylko uśmiechał i dziwnie poruszał brwiami. Nagle zleciały się fanki, wszystko przez Nialla. Zayn złapał mnie za rękę i szybko ruszyliśmy do auta, Niall dalej zapatrzony w swój telefon, przywalił w drzwi od kawiarni.

Molly
- Molly... Molly czy ty chciałabyś zostać moją dziewczyną? - zapytał.
- Harry... Oczywiście, że bym chciała - powiedziałam szczęśliwa. - Ale czy moglibyśmy się lepiej poznać? Prawie nic o sobie nie wiemy...
- Po co nam to? Ty podobasz się mi, ja tobie i wszystko gra.
- Ale chciałabym poznać CIEBIE, twój charakter - dotknęłam palcem jego klatki piersiowej.
Zauważyłam że Harry lekko się podłamał.
- Liczyłem na pozytywną odpowiedź i całując się ostatnio nie wiedziałem ze to będzie nasz ostatni pocałunek na jakiś czas...
Wiedziałam o co mu chodzi więc lekko się do niego przybliżyłam i musnęłam jego usta. Przycisnął mnie do siebie i wsunął język do mojej buzi. Czułam się jak w niebie.
- Okej, wystarczy - wysapałam.
Loczek z widocznym zadowoleniem oznajmił że idzie juz do domu i zobaczymy się później.

Dzień urodzin
Kończyłam dostrajać salon w domku Nialla. Ściany miały fioletowy kolor, na suficie wisiały kolorowe balony. Nie mówiłam Molly co się dzieje, powiedziałam ze ma się elegancko ubrać i przyjść do chłopaków. Do domu schodzili się już znajomi. Molly większość pozna w szkole. Mam nadzieje że się jej spodoba. Miałam na sobie to http://stylistki.pl/4-94936/. Nigdy w życiu bym tego na siebie nie założyła, ale Zayn powiedział ze mu się w tym podobam. Louis wszedł z wielkim tortem i schował go na balkonie. Był w kształcie ogromnego oreo. Niall wybierał. Liam wiązał krawat Harremu. Uparł się że w krawacie mu najładniej. Molly napisała mi, że już jest blisko. Wszyscy się przyszykowali. Otworzyłam jej i krzyknęliśmy:
- Happy Birthday!
Ze łzami w oczach się do mnie przytuliła. Była ubrana w http://stylistki.pl/1-90970/. Dostała mnóstwo prezentów. Ja dałam jej łańcuszek a chłopcy razem iPhona. DJ Malik zapuszczał muzykę, którą pomagałam mu wybierać.
- Claire - zawołał mnie.
Podeszłam do niego roześmiana, czułam się jakbym coś jarała.
- Co tam? - spytałam.
- Muszę iść do kibla. Zastąpisz mnie?
- JAAAA CHCE! - krzyknął Niall. Podszedł do mikrofonu i znów krzyknął: - DJ Horan przejmuje władze nad imprezą! Woohooo!
Zaczął grać Feel so close a ja podkopytkowałam do znajomych.
Kątem oka zauważyłam że Molly rozmawia z Shayem. Harry, który stał obok nich patrzył na niego spod byka naburmuszony. Co jakiś czas Molly patrzyła na loczka z żalem w oczach.
- CZAS NA TORT! - wydarł się Niall z Zaynem.
Pobiegłam zaczepiając się o własne nogi po tort. Zayn doszedł do mnie i pomógł mi nieść. Postawiliśmy tort na stole. Zaśpiewaliśmy sto lat i Molly zdmuchnęła świeczki i poczęstowała wszystkich tortem.
- A teraz mamy coś dla ciebie - powiedziałam do niej. - Zrobiliśmy dla ciebie reklamę.
- Reklamę? - zdziwiła się.
- Ja pisałam scenariusz, Niall nagrywał, Liam wybrał miejsce a Zayn ubrania i resztę a Lou załatwił marchewki w super jakości.
Malik puścił nasze dzieło.
Witam Panie. Spójrz na swoją marchewkę. A teraz na moją. Jeszcze raz na nią i jeszcze raz na moją. Szkoda, że nie jest moją . Ale gdyby zaczęła używać mojej marchewki mogłaby być twoją marchewką. Popatrz na dół i w górę. Gdzie jesteś? Jesteś na plantacji mojej marchewki. Co masz w ręku? Spójrz na mnie bo ja mam Nialla z gitarą. Spójrz jeszcze raz. Niall zamienia się w Zayna! Wszystko jest możliwe kiedy twoja marchewka będzie taka jak moja. SIEDZE NA HARRYM!
Rozglądnęłam się po pokoju.
- Ej gdzie Molly? - zapytałam.

Molly
Podczas reklamy uśmiałam się. Mój nowy towarzysz odciągnął mnie do innego pokoju. Shay całował mnie po szyi i gryzł moje ucho, to było bardzo przyjemne, wziął mnie na ręce i zaniósł do jakiegoś pokoju, rzucił na łóżko dalej całując. Zaczął ściągać moją sukienkę, to mi się nie podobało, zaczęłam go odpychać, ale on był starszy i silniejszy. Rozebrał mnie i trzymając mnie nieruchomo dalej całował po każdej części mojego ciała, byłam bezradna. Łzy spływały mi po policzkach, a on mnie zgwałcił, cicho łkałam bojąc się, ze może mi coś zrobić. Gdy już ze mną skończył spoliczkował mnie i powiedział:
- Byłaś niezła dziwko – ja tylko wybuchłam płaczem, to wszystko było okropne, gdy on się ubrał i wyszedł z pokoju, ja się skuliłam, nie miałam na sobie nic. Dalej płakałam, to było okropne i to w moje urodziny. Nagle do mojego pokoju wbiegł przerażony Harry a ja dalej płakałam, pytał się mnie co się stało, nic nie mówiłam, łzy spływały po moich policzkach, on podszedł do mnie przytulił, odepchnęłam go i skuliłam się jeszcze bardziej.
- Molly co się stało, kto ci to zrobił? – mówiąc to złapał mnie za podbródek i pokazał palcem ślad ręki na jednym z moich policzków. Nie wiedziałam co powiedzieć wtuliłam się w jego tors by poczuć się bezpieczna.


Cóż akcja trochę się zagęściła i wyszło takie coś. Kilka momentów pisała Żaneta za co jej dziękuję ♥ Dobijecie do 8 komentarzy pod tym rozdziałem? :) Pozdrawiam :* LINK DO OLD MARCHEWKI XD http://twitpic.com/7zwc6p
@orangedirection

26 grudnia 2011

Rozdzial 8

ROZDZIAL BEZ ZNAKOW POLSKICH BO MAM ZLA KLAWIATURE, PRZEPRASZAM :)
W nocy bardzo dobrze spalam. Snilo mi sie, ze bylam na jakiejs plazy. W sumie nic sie nie dzialo, ale bylo bardzo przyjemnie. Nie hcetnie wstalam z lozka. Ogarnelam sie i zalozylam na siebie czarne rurki, fioletowe trampki, bluze z dlugim rekawem a na to zwykla dresowa bluze, gdyby bylo mi zimno.
Wyszlam z domu o 8.10. Autobus przyjezdza zazwyczaj 30, ale dzisiaj mialam ochote sie przejsc. Sniegu nie bylo duzo, ale i tak wyczuwalna juz byla siateczna atmosfera. Wiatr wial mi prosto w twarz. Przy jednym budynku zauwazulam chlopakow. Co oni tu robia?
- Claire - powiedzial Zayn, kiedy bylam od nich z jakies 15 metrow.
Rozlozyl szeroko rece. Slow blunt. Bieglam w jego strone w spowolnionym tepie. Zlapal mnie, podniosl do gory i okrecil sie dwa razy.
- Lepiej niz w Slonecznym Patrolu, Pamelo - powiedzial Lou.
Stanelam na ziemi cala czerwona. Zayn odwrocil wzrok.
- A gdzie Harry i Liam? - spytalam.
- A ida! - powiedzial Niall.
Spojrzalam w tamta strone. Liam niosl na rekach Hazze. On sie wyrywal mi probowal zejsc z jego rak, ale mu sie nie udawalo.
- Harry jest zly, ze tak wczesnie go obudzilsmy - wytlumaczyl Niall.
- Ja pownniscie nosic a nie mnie! - krzyknal Harry otrzepujac sie ze sniegu.
- Ja to spiesze sie do szkoly, ciao chlopcy - rzucilam i odbieglam od nich nie chcac sie wdawac w ich szalone rozmowy przed lekcjami. Pewnie i tak nie bede mogla sie skupic.
Przed szkola czekala na mnie Molly.
- Co myslisz o jakims nocowaniu? - spytala cieszac sie.
- Hmm, babski wieczor? Jasne - wyszczerzylam sie.
- To dzisiajpo szkole u mnie. Zajdziemy do ciebie po rzeczy i poszly!
- A co z lekcjami?
- Odrobimy u mnie. Do szkoly tez ode mnie pojdziemy - poruszyla zabawnie brwiami.
- Pasuje - klasnelam w rece.
- Kogo zapraszasz na bal? - pokazala na plakat.
- Nie ide bal.
- Zartujesz?
Wzruszylam ramionami.
- To moj pierwszy bal w tej szkole - kontunowala - wiec musisz na nim byc.
- Zobaczymy - usmiechnelam sie.
Zadzwonil dzwonek.
- To do 15. Czekaj na mnie pod szkola! - pogrozila mi palcem.
Pobieglam szybko do klasy. Usiadlam w mojej lawce z Caroline. Historyca weszla zaraz do klasy. Nikogo nie pytala, na co mi ulzylo. Historia Europu jest niezwykle iekscytujaca. Przeciez wiadmo, ze nowe ideologie typu liberalizm sa ciekawsze niz np. historia utworzenia USA z Waszyngtonem.
W czasie przerwy w glowie caly czas chodzila mi po glowie piosenka a raczej cover Forever young. Na jezyku angielskim omawialismy Wichrowe Wzgorza. Nie moge zyc bez mojego zycia... Lekcja techniki byla najnudniejsza. Przypomialam sobie o wczorajszym spacerze. Przygryzlam warge i cala lekcje tak siedzialam. Obudzil mnie dzwonek zwiastujacy koniec lekcji. Wygramolilam sie z lawki.
Tak jak mowila, juz na mnie czekala.
- Jestem, jestem - powiedzialam.
- Co ty taka szczesliwa? Bo nie wierze, ze to przez ten nasz wspolny wieczor - mowila podejrzliwie.
- Nie mowilam ci, ale... One direction sa tutaj - wydusilam szybko.
- Co?! Dlaczego dopiero teraz mi o tym mowisz?! - byla bardzo podekscytowana.
- Bo wczoraj nie bylo okazji. A poza tym bylam na spacerze - usmiechnelam sie chytrze.
- Nie gadaj ze z nimi!
- Nie, tylko z Zaynem - powiezialam z powaga.
- Cos powiedzyw wami iskrzy? - bardziej stwierdzila niz zapytala.
- Nie, ale czuje z jakas wiez, jakby niewidziala nic przyciagala nas do siebie. Przy nim czuje sie jak przy nikim innym. Jak go nie znalam to nie uwazalam za takiego fajnego. Ale jednoczesnie caly czas ciagnie mnie do Harrego. Wiesz ten jego sposob mowienia i w ogole...
- Imponujaca wypowiedz - pokiwala glowa. - Nie wiem co tam sie pomiedzy wami dzieje, ale ja sobie rezerwuje Hazze, pamietaj.
- Pff.
Przez ta cala rozmowe stalysmy pod szkola. Szybko pobieglysmy na przystanek, autobus dojechal po sekundzie.
Kiedy bylysmy u mnie, pakowalam sie jak najszybciej potrafilam a Molly w tym czasie podziwiala kolekcje moich rzeczy zwiazanych z Justinem.
- Bylas na jego koncercie? - spytala.
- Nie, ale chcialabym, a ty? - chowalam pieniadze do portfela.
- Nie. Kiedys razem tam bedziemy - powiedziala.
- Rodzice sa u ciebie w domu?
- No wlasnie nie ma! - skakala szczesliwa.
- To zajdziemy jeszcze do sklepu i wypozyczalni, nie? - szczerzylam sie jak glupia.
- A myslalas ze nie?! - dala mi kuksanca.
***
Do Molly weszlusmy obladowane filmami,lodami i czipsami. Na wieczor mamy zamiar zamowic pizze, wiadomo.
Najpierw wzielysmy sie za lekcje, jak poprawne uczennice. Szybko nam poszly.
- Twoi rodzice na noc wracaja?
- Beda dopiero jutro wieczorem czyli lansik.
- A to dycht.
Zaczaldzwonic moj telefon.
- Halo? -odebralam.
- Mialas dzisiaj do nas przyjsc! - to byl Liam.
- Nie moge dzisiaj - rozejrzalam sie po pokoju, Molly krzatala sie w kuchni. - Jestem u Molly na noc.
- A gdzie ona mieszka? Napewno dalej od nas!
- Nie - kocilam sie dalej i w koncu podalam adres.
- Mamy focha na ciebie Claire - oburzyl sie Liam.
- Tak wyszlo. Mozecie sie najesc sami - zaczelam sie smiac.
- Dobra, moze przezyjemy. Trzym sie.
Rozlaczylam sie.
- Zdania, ktore wypowiadalas byly kompletnie bez sensu - powiedziala Molly.
- Serio? To juz teraz wiem czemu mnie nie rozumial.
- Od jakiego filmu zaczynamy?
- Nie wiem, obojetne.
- Dobra zaraz wybiore, ale najpierw Claire - zwrocila sie do mnie - moze zrobimy jakis twitcam?
- Chcesz haha?
- Mozemy.
- Dobra, ale teraz FILM.
Wlaczylismy Ona to on. Dosyc stare, ale wciaz fajne.
Uslyszalysmy dzwonek do drzwi.
- Moglabys otworzyc? - spytala Molly. - Mam potrzebe, musze sie napic.
- Okk.
Podeszlam do drzwi i je odkluczylam. Przede mna stali Zayn, Niall, Harry, Liam, Louis w pizamach.
- Co wy tu robicie? - spytalam zszkokowana. Molly zakrztusila sie woda.
- Slyszelismy, ze robicie babskie party z chlopakami. Mamy wiec wpierdaling czyli pizze, ktora Niall zamawial - powiedzial Lou i razem z reszta z usmiechami na twarzach weszli do mieszkania.
- Jasne mozecie tu byc - powiedziala sarkastycznie Molly.
- O czesc! Milo nam cie na zywo zobaczyc - powiedzial Harry.
- Ta mnie tez - podala kazdemu reke.
- Zrobimy gofry - powiedzial Liam.
- To ide do sklepu po mleko - westchnela Molly. - Nie rozniescie mi chalupy.
- No widzisz Claire, z nami od razu weselej - mowil Lou.
Po kilku minutach Molls weszla do domu z WIADERKIEM mleka.
- Duzo ma byc tych gofrow, nie? - spytala.
- Dziewczyno czytasz mi w myslach! - krzyknal Niall.
Przynioslam pizze z kuchni i postawilam na stole w salonie. Rzucilismy sie na nia jak zwierzyna. Nie wiem jak reszta, ale ja po trzech kawalkach wymieklam. Molly opadla na kanape trzymajac sie za brzuch. Niall bijac sie o ostatni kawalek pizzy z Lou wyjebal sie na wiaderko z mlekiem, ktore Molly przyniosla.
- Ha! Kawalek jest moj! - krzyknal Niall.
- O nie! Teraz wy to sprzatacie! Nie bedzie gofrow! - krzyczala Molls.
Patrzylam na to wszystko z dziwna mina. Toz to poezja! Co tu sie dzieje, patologia jakas.
- Dobra to moze wlaczymy jakis film, jak cywilizowani ludzie? - spytalam.
- Popieram Claire - powiedzial Zayn.
- A co macie? - spytal Liam.'
- Spaslasix i konusix czyli Asterix i Obelix oraz jakis polski, podobno fajny - Sala Samobojcow.
- Zacznijmy od spaslakow - powiedzial Harry.
Wlaczylam film i ogladalismy. Liam jadl lody widelcem, Lou spal, Niall marudzil, ze jest glodny, Hazza przytulal Molly a Zayn siedzial nade mna i tez jadl lody.
Pod koniec filmu Niall nie wytrzymal i poszedl do kuchni. Otworzyl lodowke, zobaczyl pomidory i wydarl sie na caly dom:
- POTATO!
Przycielo az nam film.
Gdy film sie skonczyl, ja i Molly poszlysmy zalozyc pizamy.
- Jak sie bawisz? - zapytalam.
- Jest swietnie!
Wyszlysmy przebrane. Przystanelysmy na chwile za sciana, zeby posluchac o czym gadaja.
- Harry twoje oczy mowia: Jak ja widze mam ochote rzucic sie na nia, zdjac z niej te ciuchy - mowil Zayn.
- Bo tak jest. Myslisz ze to normalne? - zapytal.
- Zobaczymy co powiesz jak wejda tu tych sexi pizamkach - odpowiedzial.
Spojrzalam na siebie. Zwykla bokserka i dresowe rybaczki, Molly tak samo. O kim oni mowia?!
Weszlysmy do pokoju. Hazza upadl z Molly na kanape, bo Lou podstawil mu noge a potem sciagnal spodnie.
- ON JEST NAGI! - krzyknela Molls.
- Uuu, prawie jak w 3D - powiedzial Niall.
Odwrocilam szybko wzrok, Molly podeszla do mnie a chlopcy sie smiali.
ZAYN
Dziewczyny poszly do innego pokoju. Dyskretnie skradlem sie za nimi. Chyba usiadly na lozko.
- Claire, czy tylko ja uwazam, ze Harry ma dupe jak dziewczyna?
- Noo... Sexi jest - westchnela.
- Ale niezle ma te swoje przyrodzenie!
- Ciszej!
Zasmialy sie. To o takich sprawach sie rozmawia. Pokrecilem glowa i ruszylem do chlopakow.
- Nigdy nie pokaze sie im na oczy - mowil Harry.
- Daj spokoj, wiesz ze ona ma 14 lat, dla niej jestes idealny - powiedzialem.
Do pokoju wrocily dziewczyny.
- Kurwa! - krzyknal Harry i zaczal sie dusic, jakby mial atak astmy.
Spokojnie do neigo podszedlem i spoliczkowalem.
- Ok, Zayn, juz mi lepiej - powiedzial.
CLAIRE
Atmosfera zrobila sie trocge napieta.
- To moze tak dla rozladowania maly dowcip? - spytala Molly.
- Dawaj - westchnal Harry.
- Przychodzi baba do lekarza z kranem na glowie i paczka czipsow. Lekarz pyta: co pani dolega? A ona mowi kranczips.
Harry zaczal sie smiac a po nim reszta. Molly usiadla z triumfem na twarzy. Wlaczylam Sale Samobojcow. Wiekszosc chlopakow ogladala. Molly dosiadla sie do Hazzy a ja podeszlam do Zayna. Brzdakal cos na gitarze. Popatrzyl sie na mnie dalej gral. Po pol godzinie razem z Molly poszlysmy do lazienki. Stalysmy we dwie przy lustrze i spiewalysmy do szczotek: Spojrz sama, wszytsko wchlania, nowa ochrona zapewniona. Wszytsko na tip top, i dzien jest naaasz! Wparowal do nas Lou i spytal:
- Czemu spiewacie o podpaskach?
Wybuchenlysmy smiechem i bez odpowiedzi wyszlysmy z lazienki.
Znow dosiadlam sie do Malika z Molly do Harolda. Film chyba nie zbyt ciekawil, bo Niall zasnal na kolanach Liama a on lezal na mojej torbie.
- Szeptem, krzykiem, piesc dotykiem - mowila Molly.
- Mowisz do mnie krzyzowkami? - zapytal zdziwiony Harry.
- To piosenka - westchnela i zrobila palm face.
HARRY
Okolo godziny 1.00 wszyscy zachowywali sie jak szurnieci. Zachcialo mi sie siku. Spokojnie szlem do lazienki, po chwili dostalem stanikiem w twarz.
- WHAT THIS SHIT? - zdziwilem sie.
Do Louisa i Liama podbiegla zdyszana Claire.
- Moglibyscie nie rzucac moja OSOBISTA rzecza? - spytala ich.
- No dobra - odpowiedzieli, a ja podalem jej biustonosz.
- Jestesmy zajebsici! - krzyknal Lou. - Nic nie pilismy a czuje sie jak najebany, cud!
Molly wybuchla smiechem a ja poszedlem zalatwic swoja potrzebe. Wrocilem i usiadlem na kanape. Popatrzylem sie na Molly. Ta dziewczyna w takkrotkim czasie zawrocila mi w glowie. Te jej dlugie rzesy dzialaja na mnie jak striptiz.
Po 2 godzinach wszyscy odlecieli. Zayn obejmowal Claire. Jak fajnie wygladaja. Mam nadzieje ze Zayn sprezy dupe i zacznierobic cos w jej sprawie, ta jego niesmialosc mie dobija. Molly przytulala sie do moejgo ramienia. Czulem bicie jej serca.
***
Obudzilem sie pierwszy. Chwile pozniej Claire i z zawstydzeniem w oczach wyslizgnela sie z objecia Zayna.
- Ktora godzina? - spytala.
Zayn przebudzil sie i spojrzal sie na zegarek.
- Zdaje sie ze 8 rano.
Molly wygramolila sie z koldry i chyba po chwili cos do niej dotarlo.
- SZKOLA!
- Olewajcie to i spimy dalej - burknal Louis. - Niall - dopiero teraz zauwzylem, ze jest w kuchni - przestan jesc ten spieczony chleb!
- Louis masz racje. Musze do niego dodac kieczupu!
- Moze jeszcze musztardi i ogoreczka do tego Nialleru? - spytala Molly.
- Molly, wybawczynio ty ma!
- Ej, co robimy, opuszczamy szkole? - spytala Claire.
- Spox napisze wam usprawiedliwenie i podpisze sie jako twoj i twoj tata - powiedzial Lou.
- Ok - odparala Molly.
Wszyscy spowrotem poszlismy kimac.



W sumie myslalam ze wyjdzie fajniejszy, ale od biedy ujdzie :) Dziekuje za mile komentarze i wgl :D Jak tam swieta? Mi minely dosyc fajnie. Mam nadzieje ze rozdzial sie podobal, do nastepnego xx
@orangedirection

22 grudnia 2011

Rozdział 7

Doszłyśmy do mojego domu. Kiedy wchodziłyśmy po schodach usłyszałam głos mojej mamy i zobaczyłam Nicholasa.
- Poczekaj - szepnęłam do Molly.
Posłusznie usiadła na schodach i czekała. Nicholas zbliżał się do schodów.
- O Claire dobrze że jesteś! - powiedział.
- Co tam? - wymusiłam uśmiech.
- Chciałbym pogadać. No wiesz... - podrapał się po karku. - O wszystkim.
Przysiadłam na schodach i podwinęłam nogi pod brodę. Ciekawa jestem jak na to wszystko reaguje Moll..
- Przez te dwa lata... zbierałem się, żeby wreszcie do ciebie przyjść zagadać. Głupio mi było, że tak skończyliśmy znajomość. Wiesz szczerze brakuje mi tych naszych wygłupów i wspólnych wycieczek z rodzicami, spaniem w busie na mini kanapie...
- Wina jest też po mojej stronie... Też przestałam do ciebie przychodzić.
- Może czas to naprawić? I wrócić do tego co było?
Popatrzyłam na niego z dołu.
- Możemy spróbować.
Uśmiechnął się.
- To jutro napiszę.
Zaczął schodzić po schodach, a Molly wchodzić. Ma wyczucie czasu. Ale za łatwo coś poszło...
- Nie komentuj tego proszę - zwróciłam się do niej.
- Okeej - podniosła ręce w obronie i się śmiała.
Weszłyśmy do mnie i przedstawiłam mamie Molly. Moja siostra od razu ją polubiła. We dwie są takie promienne. Logan jak zwykle nienażarty, wpierdalał naleśniki i tylko kiwną do niej głową.
Poszłyśmy do mojego pokoju, odpaliłam laptopa i poszłam po picie dla nas. Oczywiście otwierając colę rozlałam ją, co za nowość. Logan oczywiście musiał to skomentować. Weszłam do pokoju, postawiłam szklanki. Ktoś zaczął dzwonić.
- O cholera - burknęłam.
- Co jest?
- Boże przepraszam cię, kompletnie zapomniałam.
Usiadłam przy biurku i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- CLAAAAAAAIRE! Nasza konstantynopolitaneczko! - krzyczał Louis.
- Przepraszam was, jest dzisiaj u mnie...
- Cóż to za niewiasta siedzi tam z tyłu? Podejdźże do nas dziewico orleańska - mówił Niall.
Boże skąd on bierze te słowa? Molly podeszła i przykucnęła przy mnie, uśmiechnęłam sie tylko. No dobra.
- Chłopcy to jest Molly. Poznałyśmy się w sieci i tak wyszło, że teraz tu mieszka. Molly poznaj One Direction.
- Czeeeść - krzyknęli.
Nieogarnięty Zayn wszedł do pokoju tańcząc, wysypując przy okazji połowę popcornu z miski i krzycząc VAS HAPPENIN?! Molly wybuchła śmiechem a ja zapoznałam go z sytuacją. Haroldzina kiedy tylko Molly coś mówiła milczał. Zespół ciepło ją przyjął. Niall skręcił sobie kciuk na próbie, biedaczek. Jutro mają jakiś mini koncert.
- Będziemy trzymać kciuki - powiedziała Molly. - Ale suchar - zaśmiała się.
- Last christmas I give you my heart... - śpiewał Liam.
- Liaś czuje już święta - śmiał się Louis.
W sumie większość czasu przegadaliśmy. Molly cały czas świeciły się oczy, chyba była szczęśliwa. Po jej wyjściu jeszcze chwilę gadałam z chłopcami. Już mieliśmy kończyć rozmowę, został tylko Zayn.
- Claire... - zaczął. - Dobra nie ważne już nic - zmieszał się. - To do usłyszenia!
Trochę zaskoczona wyłączyłam lapa. Wzięłam prysznic i włączyłam tv. I'm sexy and I know it! Śpiewałam i skakałam po pokoju. Do pokoju wparował Logan.
- Wiemy, że jesteś sexi ale proszę ścisz to.
Ściszyłam i dalej robiłam swoje. I'm sexy and i know it! Wigle, wigle wigle, wigle, yeaa. Tak nie panuje nad sobą kiedy to słyszę.


Następnego dnia oprowadziłam Molly po szkole. Po lekcjach miałam czas więc wyszłam z Demi. Tak dawno się z nią nie widziałam. Brakowało mi jej. Pozwierzałyśmy się. Kocham ją jak siostrę. Poszłam ją odprowadzić. Pod jej domem ktoś do mnie dzwonił. Pomachałam jej i odeszłam odbierając.
- Halo?
- Przyjdź na stację metra - mówił Liam.
- Okej - powiedziałam zdezorientowana i ruszyłam w tą stronę.
Droga zajęła mi jakieś 15 minut. Zmarzłam. Nie wzięłam rękawiczek a na sobie miałam tylko bokserkę i płaszczyk. Usiadłam na ławeczce i napisałam że jestem. Po chwili ktoś zasłonił mi oczy, złapałam jego ręce. Pod palcami wyczułam bransoletkę o kształcie kółka. Wiedziałam kto to.
- Zayn? - spytałam.
- Zgadłaś - szepnął mi do ucha, poczułam jego oddech na karku.
Wstałam i po chwili doszli pozostali. Moje ruchy zostały ograniczone przez nich. Zostałam wyściskania bardziej niż przez mamę.
- Co wy tu robicie? - spytałam.
- Mówiliśmy że cię odwiedzimy - Harry wzruszył ramionami. - Niall ma gdzieś tu swój domek.
- Chodźmy wreszcie się najeść! - krzyknął wspomniany.
- Nie dla psa kiełbasa - powiedział Zayn. - W domu najesz się ile będziesz chciał.
Chłopcy zarzucili kaptury na głowy. Zostałam objęta przez Harrego i Liama. Z tego co mi powiedzieli dom jest niedaleko. Paparazzi i tak zaraz tu będą. Jak mówiłam było mi zimno. Zayn zdjął swoją kurtkę i dał mi swoją czerwoną bejsbolówkę, pachniała cudownie. Po krótkim czasie doszliśmy do domu. Wbiegli do niego jak małpy z dziczy. Wchodząc po schodkach walnęłam się w piszczel. Ah ta moja gracja. Noga mi pulsowała. Nim się zorientowałam Zayn wziął mnie na ręce i zaniósł do środka (szczegół, ze został mi jeden schodek).
Położył mnie na kanapie i poszedł się rozebrać. Niall od razu zaczął wypakowywać jedzenie, Harry z Lou poszli na górę, Liam zabierał niektóre rzeczy Niallowi a ja zdjęłam płaszczyk, bluzę Zayna, buty i położyłam obok siebie.
- Ile planujecie tu zostać? - spytałam przykładając sobie do nogi lód, który podał mi Liam.
- Do czasu koncertów - mówił Niall a jedzenie prawie wypadało mu z buzi. - Próby możemy mieć tutaj.
- Aha. Bardzo ładny domek.
- Dzięki!
- Niall uważaj jak jesz już cały blat jest brudny - mówił Liam.
Oddałam lód Zaynowi, który z przejęciem czyścił swoje buty. Harold zszedł ze schodów.
- Przyprowadź do nas swoja koleżankę - uśmiechał się.
Po chwili doszedł Louis i zaczęli się z Harrym przytulać. Ten ich bromance jest świetny, a na żywo wygląda i rozczula 100 razy lepiej.
- Kiedy dostarczą nam samochód? - spytał Liam.
- Pewnie jutro - powiedział Niall kończąc jeść.
- Chłopcy niesamowicie cieszę się że tu jesteście, ale jutro mam szkołę i muszę już iść - powiedziałam ze smutkiem.
- Harry nie chodzi do szkoły. Ja go uczę mogę zostać i twoim nauczycielem - stwierdził Louis. - Ile ty masz w ogóle lat?
Wszyscy spojrzeli się na mnie.
- Yy, szesnaście?
- Tak myślałem - powiedział Zayn.
- Wreszcie nie jestem najmłodszy! - krzyknął wesoły Harry i zaczął tańczyć razem z Lou ich taniec.
Założyłam moje adidasy i wyszłam na korytarz w płaszczu.
- Pa! Do jutra! - krzyknął Liam.
Pomachałam im i wyszłam.
- Czekaj! Weź tą bluzę! - krzyczał Zayn.
- Dzięki - odwróciłam się i założyłam ją znów.
- Do zobaczenia.
Wsadziłam ręce w kieszenie i szybkim krokiem mknęłam do domu. Mamy już grudzień, śnieg zaczął sypać. Ogólnie nic do niego nie mam, ale też nie przepadam. Doszłam wreszcie do domu. Od razu poszłam wziąć kąpiel. Miałam małego siniaka na nodze. Już wcale nie boli. Dopiero teraz dotarło do mnie że 1D są u mnie w mieście. Toż to niemożliwe! Dostałam sms. `Możesz jeszcze się przejść?` od Zayna. Dobrze, że nie zamoczyłam jeszcze włosów. Odpisałam, że za 15 minut przy mojej ulicy. Mam nadzieję, że trafi.
Szybko wyszłam i się wytarłam. Jest juz ciemno więc zdecydowałam się założyć szare dresy i zwykłą bluzę. Jego bejsbolówka leżała na moim łóżku. Przy okazji przypomniało mi się ze musze iść jutro na basen... Wyskoczyłam z domu. Zayn opierał się o drzwi wyjściowe. Poszliśmy na mały spacer. Niesamowicie mi się z nim rozmawia. Jest taki szczery i miły. W pewnym momencie nasze palce się styknęły. Poczułam jakiś prąd przepływający między nami. Przygryzłam dolną wargę.
- No... Ładny ten śnieg, chociaż lepiej byłoby bez niego - powiedziałam.
- Lubię śnieg. Daje taki klimat.
- Tak, szczególnie te szaliki i kurtki, w których się wygląda jak bałwan - burknęłam.
- Ty na pewno jak bardzo ładny bałwan - uśmiechnął się i popatrzył na mnie tymi swoimi ślepiami.
Zawróciliśmy już do mojego domu. Minęliśmy chłopaka z mojej klasy. Patrzył się z szeroko otwartymi oczami. Przed drzwiami do klatki Zayn mnie uścisnął. Czułam się jak w niebie. Jego uścisk był taki mocny i delikatny. Czułam się bezpieczna. Zaczynam go lubić coraz bardziej. Wcześniej mnie jakoś nie przekonywał. Tylko Harry... Przez chwilę chciałam przyciągnąć go bliżej i bliżej, ale się opanowałam. Puściłam go.
- To do jutra! - krzyknęłam i niezdarnie pobiegłam do siebie.


Hello :) Nie jest najlepszy ale chciałam coś przed świętami dodać :D Rozdział dal wszystkich czytelników :) Życzę wam Wesołych Świąt, wspaniałych prezentów i #Directionowychświąt <3 Do następnego :)

18 grudnia 2011

Rozdział 6

Następnego dnia w szkole było dosyć spokojnie. Wieczorkiem poszłam na basen z Caroline.
- Wchodzimy szlachtą? - spytałam.
- Dawaj pierwsza - odpowiedziała.
Stanęłam na brzegu i wskoczyłam do wody. Zrobiło mi się zimno, ale lubię te uczucie. Po chwili dołączyła do mnie Car.
- Szlachta nie owija w bawełnę - powiedziała, trochę za głośno, bo ratownicy aż się odwrócili.
Jak zwykle zrobiłyśmy parę basenów i poszłyśmy do jacuzzi. Opowiedziałam jej o chłopcach później oceniłyśmy, którą książkę najbardziej opłaca się przeczytać z tych co teraz wyszły. Szlachtą wyszłyśmy z basenu czyli nie po drabince i stałyśmy z dobre piętnaście minut pod prysznicem. Jak zwykle później nie mogłam się ubrać. Nienawidzę się ubierać kiedy jestem mokra. Po 10 minutach zmagania się wyszłam suszyć włosy. Poszło dosyć szybko. Przy wyjściu zauważyłam Nicholasa. Zarzuciłam kaptur na głowę i szybkim krokiem go ominęłam.
- Co to było? - dociekała Caroline.
- Nic, szybkie wyjście na świeże powietrze.
Zaszłyśmy do sklepu, żeby kupić coś do picia. Kiedy płaciłam przy kasie Caroline spytała:
- Zapraszasz kogoś na choinkę?
Szklana butelka prawie upadła mi na podłogę, w ostatniej chwili ja złapałam.
- Żartujesz? Pewnie wcale na to nie pójdę skoro panie mają prosić panów... A poza tym mamy jeszcze miesiąc do tego.
- Oczywiście że pójdziesz. Ja myślałam żeby zaprosić Rena... - zaczerwieniła się.
- Wiedziałam że ci się podoba - powiedziałam odkręcając picie.
Wzięła ją ode mnie i upijając łyk burknęła:
- O ile Roxy go nie zaprosi, co jest bardzo możliwe.
- Dlatego musisz się pośpieszyć - dałam jej sójkę w bok.
- Daj spokój. To do jutra, na razie!
- Do zobaczenia.
Usiadłam na przystanku i patrzyłam jak Caroline się oddala. Ma blisko do domu, ja muszę czekać na autobus. Obok mnie stała jakaś zakochana para. Mieli na sobie czarne ubrania. Dziewczyna nosiła czarną chustkę z czaszką a chłopak miał kolczastą bransoletę na prawej ręce. Chodź sprawiali wrażenie twardych było widać jak cholernie są w sobie zakochani. Co chwila jedno przyciągało drugą i całowało. W ich oczach tańczyły iskierki radości. Pozazdrosicić tylko czegoś takiego.
Wsiadłam do autobusu, który właśnie przyjechał. Usiadłam na tyle i patrzałam w okno na nie pełny księżyc, który przysłaniały chmury. Strasznie tęsknię za tatą. Tak bardzo kochali się z mamą. Miałam 9 lat kiedy umarł. Do tej pory pamiętam jak bardzo kochał mamę. Ile kroć się kłócili zawsze powtarzał: Jesteś idealna, na co mama odpowiadała: Nie jestem. A on jak zawsze całował ją w czoło, przytulał i odpowiadał: W moich oczach jesteś. Wiem, że jak byłam malutka i oglądałam bajeczki z rodzicami na kanapie zawsze myślałam ze tata jest księciem a mam księżniczką. Już wtedy chciałam przeżyć taką miłość jak oni. Ale oczywiście życie miało inne plany. Urodziła się Jo, była już mamą w domu od paru dni. Tata wracał samochodem z pracy, jakiś pijany kierowca przejechał na czerwonym i go potrącił. Zginał na miejscu. Najwyraźniej pamiętam, że było mi strasznie smutno i przez parę nocy płakałam.
Dojechałam do mojej ulicy, więc wysiadłam. Przeszłam przez ulicę i wchodziłam na górę do mieszkania. Rozpakowałam wszystkie mokre rzeczy i przebrałam się. Logan grał na komputerze, mama oglądała bajki z Jo a ja nie miałam co ze sobą zrobić. Poszłam do mojego pokoju, zapaliłam lampkę i włączyłam laptop. Gdy zalogowałam się na skype od razu zaczął ktoś dzwonić. Na ekranie pojawili się chłopcy. Uśmiech od razu wskoczył mi na twarz.
- Witaj piękna - powiedział Niall.
- No hej.
- Tęsknimy za tobą - powiedział Liam.
- Haha ja za wami też.
- Mów kiedy mamy przejeżdżać! - krzyknął Louis wchodząc do pokoju z miską pokrojonych marchewek.
- Kiedy tylko chcecie - odpowiedziałam.
Po chwili zrobiło mi się nie dobrze i jak torpeda pobiegłam do kibla. Zwymiotowałam.
- Claire co sie dzieje? - słyszałam głosy z kamerki.
Podniosłam się z podłogi, spuściłam wodę i wytarłam twarz. Podeszłam szybko do nich.
- Jezu nic ci nie jest?! - pytał Zayn wyraźnie zdenerwowany.
- Nic. Pewnie zjadłam coś niedobrego, czekajcie.
Poszłam do kuchni wziąć jakąś tabletkę. Mama spała a Jo już prawie. Logan miał na głowie słuchawki, czyli nikt mnie nie słyszał. Łyknęłam tabletkę i doszłam do laptopa.
- Już mi lepiej - powiedziałam.
- Na pewno? - Zayn nadal z przejęciem patrzył się prosto na mnie.
- Na pewno - uśmiechnęłam się.
Przez resztę wieczoru czułam się juz dobrze. Nie wiem co to było. Chłopcy rozrabiali u Liama w domu. Harry parę razy wychodził do kuchni colę. Nie wiem ile oni piją ale w czasie dwóch godzin wypili na pewno z pięć dwu litrowych butelek.
- Dobra wariaci ja już kończę. Jutro szkoła, przyjeżdża moja przyjaciółka, którą pierwszy raz zobaczę, więc...
- NIE ODCHODŹ! - Harry udawał ze płacze.
- Muszę - zrobiłam smutną minę. - Jutro pogadamy.
- Kochamy cię! - krzyknęli.
- Ja was też! - wysłałam im buziaki i serducho.
Oni oczywiście zaczęli całować kamerkę i udawać płacz. Rozłączyłam się i położyłam spać.

Dzisiaj wtorek. Molly przyjeżdża... O MÓJ BOŻE! MOLLY PRZYJEŻDŻA!! W szkole cały dzień nie mogłam się skupić na lekcjach. Mam się z nią spotkać dopiero o 17 w mieście. Wyczłapałam się z budynku szkoły. Zapomniałam pieniędzy muszę wracać na piechotę do domu. Zatrzymałam się na chwilę i widziałam jak Ren rozmawia z Caroline. Ja nie mam zamiaru iść na ten bal. Kto w ogóle wymyślił coś takiego jak bal na który dziewczyny mają zapraszać chłopaków? Moje rozmyślenia przerwała jakaś osoba wieszająca się na mnie w tej chwili.
- Claire! - odwróciłam się.
- Molly? - rozweseliłam się. - O matko dziewczyno co ty tu robisz?!
Przytuliłyśmy się z zacieszami na buziach.
- Dojechałam wcześniej - uśmiechała się.
Przyjrzałam się jej dokładniej. Jest wysoka i szczupła. Ma kręcone ciemne włosy i niebieskie oczy. Jest ode mnie młodsza ale na pewno wyższa.
- Szczerze to inaczej sobie wyobrażałam nasze spotkanie - powiedziała Molly. - Myślałam że poznamy się w bardziej ekstremalnych warunkach - zaśmiała się.
- Żartujesz?
Szłyśmy dalej chodnikiem odpierdzielając. Niesamowicie mi się znią rozmawia.
- Do jakiej szkoły będziesz chodzić? - zapytałam.
- Do tej co ty. Tylko że do młodszej klasy.
Doszłysmy do mojego domu. Kiedy wchodziłyśmy po schodach...

Następny :D Szybciej niż planowałam xd Nowy dodam chyba jeszcze przed świętami ♥ Liczę na jakieś komentarze xx Rozdział dla Żanetki <3 Jeżeli są jakiekolwiek błędy przepraszam.

17 grudnia 2011

Rozdział 5

-Ta dziewczyna jest naprawdę niezła - powiedział Lou rzucając się na kanapę w swoim domu.
- Potrafi nieźle dowalić, choć na taką nie wygląda - odparłem, nalewając sobie soku do kubka.
- Zaaaynuś, co ty taki przymulony teraz? - spytał Harry podchodząc i dając mi plaskacza.
Oddałem mu a potem obydwoje leżeliśmy na ziemi się śmiejąc. Pomogłem wstać temu idiocie i położyłem się na kanapie. PO chwili usnąłem.
* Stałem przy oknie i patrzyłem się bezradnie na pożółkłe liście drzew. Claire zakaszlała. Odwróciłem się. Leżała cała blada, poobijana.
- Przepraszam cię, nie chciałam żeby tak było... - powiedziała ze łzami w oczach dotykając swojego brzucha.
- Mieliśmy być razem, pamiętasz?! Ty i ja na zawsze - krzyknąłem. - A teraz ty mnie zostawiasz, opuszczasz wszytko z wolnej woli - byłem strasznie zły.
- To nie tak... - szepnęła, nie miała już sił.
- Przykro mi, ale ja tak to widzę.
Wyszedłem szybko z pokoju trzaskając drzwiami. Słyszałem tylko jej ciche łkanie.*
Gwałtownie się obudziłem i podbiegłem do Liama.
- Obiecaj mi - zwróciłem się do niego - że jeśli będę miał dziewczynę nie pozwolisz mi jej skrzywdzić!
- No jasne, ale nie wiem o co ci chodzi.
Wszyscy patrzyli się na mnie czekając na jakieś wytłumaczenie. Odetchnąłem z ulgą i wyminąłem się od tłumaczeń.
- Potrzeby ci psycholog - powiedział Harry.
- Zamów mi pięciu, bo jeden mnie w tej chwili nie ogarnie - rzuciłem.
Nie wiem co mi jest. Postanowiłem pójść na górę i położyć się w pokoju Harrego. Oczywiście wyjebałem sie na schodach, znów zapomniałem o tej wystającej desce.
- Zayn? Czyżbyś znów się wywalił? - zawołał Louis.
- Ależ skąd. To tylko twoje urojenia Louisie - krzyknąłem i czym prędzej poszedłem do łóżka. A teraz czas na poprawę i refleksje nad sobą...



Kiedy dojechałam do domu od razu się przebrałam i poszłam spać. Ale od tych wrażeń nie mogłam. Znaczy wrażeń. Po prostu nie mogę pojąć. Polubili mnie taką jaka jestem nie zwracając uwagi na mój wygląd (tzn. nadwagę). Leżałam jeszcze tak z godzinę a potem odpłynęłam w krainę Morfeusza...
You're insecure Don't know what for...
`Kurwa kto ustawił mi budzik?` moja pierwsza myśl po przebudzeniu. Piosenka dalej leci a mi się z łóżka wstawać nie chce. Dzisiaj jest niedziela kto mi ustawił budzik? Po kilku wersach piosenki usłyszałam głosy. `Czeeeść. Wiemy ja lubisz spać więc na miły początek dnia postanowiliśmy zrobić ci psikus. Kochamy, całuski!` Zwlekłam się z łóżka i wyłączyłam budzik. Zabije ich kiedyś!
Rozbudziłam się i nie miałam zamiaru już kłaść się spać a jest dopiero 8:30. Jako nałogowiec zalogowałam się na tt. Weszłam w mentions. `Claire mam nadzieję ze dobrze spałaś` dwie minuty temu od Louisa. Napisałam: Wcale mnie nie obudziliście -.- Kiedyś się odegram`. Nie chcę być samolubna ale czuje się trochę dowartościowana tym ze ich znam i tak się polubiliśmy. Napisałam do mojej przyjaciółki, którą poznałam w sieci - Molly. Pisała do mnie z wielkim entuzjazmem. Spytałam ją w końcu o co chodzi. Nie wierzyłam w to co napisała. Przeprowadza się! I to do mojego miasta! Nie wierze. Za dwa dni ją zobaczę. Byłam niesamowicie szczęśliwa. Gdy skończyłam z nią rozmowę biegałam po domu szczęśliwa jedząc musli. Mój brat powiedział że mi odbiło i tylko polecił mi wziąć jakieś leki na uspokojenie.
- Claire co ty taka szczęśliwa? - spytała Jo.
- Poznałam One Direction, poznam na żywo moją koleżankę z internetu, mam świetną rodzinę, czego mi więcej potrzeba? Jestem w pełni szczęścia! - przytuliłam ją.
Poszłam do kuchni odstawić pudełko. Mama coś pichciła.
- O kochanie, zapomniałabym. Zachodził do ciebie Nicholas.
Zatrzymałam się w połowie kroku. Kto zachodził? Nicholas?! Przecież to nie możliwe. Dwa lata temu straciliśmy kontakt, dlaczego nagle chciałby mnie widzieć?
- A co chciał?
- Nie mówił. Podałam mu twój numer może zadzwoni - uśmiechnęła sie do mnie.
Wyszłam z kuchni i opadłam na kanapę. Cały mój dobry humor na szczęście się nie ulotnił ale to czego on chce nie dawało mi spokoju do końca dnia. Siedząc w piżamach przed tv skakałam po kanałach. Zatrzymałam się na muzycznym bo lecieli 1D.
- To tak oni śpiewają - powiedziała mamcia siadając obok mnie. - Przyjemna piosenka - leciało Gotta be you - ten w kręconych włosach jest bardzo ładny.
- W których bo są dwaj? - uśmiechnęłam się.
- W tych dłuższych. Ale ten ze strojącymi włosami też bardzo przystojny.
- Wiesz mamo za Zayna ma bardzo duże powodzenie.
- Który to Zayn?
- No ten z ciemną karnacją - zaśmiałam się.
- To kiedy Molly przyjeżdża?
- Po jutrze. Będzie mogła nas odwiedzić nie?
- Jasne, idź już lepiej spać bo już 12 w nocy.
Wyłączyłam tv i poszłam do łóżka. Jutro szkoła i kolejny dzień patrzenia na tą mendę z mojej klasy. Mam nadzieję że jakoś to zniosę, znów.


Witam :D Rozdział niezbyt mnie satysfakcjonuje, ale jakoś miałam potrzebę dodania go dzisiaj. Dziękuję za bardzo miłe słowa pod poprzednim ♥ W następnym rozdziale akcja się rozwinie, myślę że będzie lepiej :) To do następnego!
@orangedirection

11 grudnia 2011

Rozdział 4

Dzień wyjazdu
Jestem strasznie podekscytowana. Jadę z samym bratem bo mama zostaje z Jo. Właśnie wyjeżdżamy z Chelmsford mojego miasta. Założyłam zwykłe niebieskie jeansy, bladoróżową bluzkę poszerzaną da dole, szary sweterek i czarne buty sięgające mi za kostkę. Na wierzch zarzuciłam mój ciemny płaszcz. Do torby spakowałam zdjęcie chłopaków, marker, aparat no i inne niezbędne rzeczy. Logan włączył swoją muzykę i prowadził samochód. Nie przepadam za jego nutami ale ze względu na to że ze mną jedzie, jestem w stanie to wytrzymać.
- To który z nich ci się najbardziej podoba? - zapytał.
- Harry - odpowiedziałam i zaczerwieniłam się.
Kiwnął głową i prowadził dalej. W zasadzie każdy z nich jest wyjątkowy. Uwielbiam Harrego wydaje mi się najfajniejszy, chociaż gdybym miała z którymś z nich być wybrałabym Liama. Zresztą o czym ja myślę, to nie moja liga.
***
Wyskoczyłam z samochodu i popatrzyłam na budynek. Nie był wysoki, ściany miał żółte, parking był cały zajęty a w oczy rzucały się luksusowe marki samochodów.
- Mała spóźnisz się, zajechaliśmy na styk. Napisz jak skończycie - powiedział Logan.
- A ty gdzie pójdziesz?
- O mnie się nie martw - puścił do mnie oczko i odszedł.
Odetchnęłam głęboko i ruszyłam przed siebie. Stanęłam w otwartych drzwiach i pokazałam mój identyfikator. W tym momencie zawiał mocny wiatr, w wyniku tego moje włosy uniosły się do góry i zasłoniły całą twarz.
- Tu jest nasza dziewczyna! - usłyszałam jak ktoś mówi, po głosie rozpoznałam że to Lou.
Odgarnęłam szybko włosy z twarzy, Lou mnie złapał, podniósł i okręcił dookoła.
- Od kiedy witamy się tak z fanami? - spytał Niall, śmiejąc się. - Nialler - podał mi rękę.
- Claire - odpowiedziałam mile zaskoczona.
- Lou, czuje się zazdrosny - wtrącił się Harry.
Wszyscy się zaśmiali.
- Od czego chcesz zacząć?
- Liam, może najpierw zjedzmy marchewki? Obiecaliście mi to dzisiaj z samego rana - oburzył się Louis.
Zdusiłam atak śmiechu i poszłam za nimi do kuchni. Zayn przyglądał mi się z uwagą. Czułam się speszona.
- Cieszysz się że wygrałaś? - spytał Harry.
O matko! Co mam odpowiedzieć? Tak mi głupio, jakie ja rzeczy wypisywałam. Odchrząknęłam:
- Jasne, nigdy nawet nie spodziewałam się że to będę ja.
- Nigdy nie mów nigdy - odpowiedział Niall.
- Marchewki nauczyły mnie tego, że kiedy czegoś chcę zawsze to osiągnę - mruknął Lou.
Chłopacy popatrzyli się na niego z dziwnymi minami.
- Nie no masz rację - powiedziałam i zaśmiałam się.
- Claire - Zayn położył swoje ramię na mojej szyi - nigdy nie przyznawaj racji Louisowi, bo zacznie zamęczać cię historiami jak marchewki zmieniły jego życie.
Popatrzyłam się na niego dziwnie.
- On tylko żartuje.
- Harry ja zawsze jestem poważny.
Zaszliśmy do kuchni, wszyscy podgryzaliśmy marchewki. Oni są naprawdę spoko. Rozluźniłam się, można z nimi pogadać jak z przyjaciółką.
- Kurde ale srać mi się chce - krzyknął oczywiście Louis.
- NIE PRZY DAMACH! - zwrócił uwagę Niall.
- Bylibyście tak łaskawi i nie wydzierali się na całą halę? - zapytał Liam.
Nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem. Harry rzucił się na mnie, przytrzymał za ramiona i patrząc prosto w oczy szepnął:
- Jesteśmy na kanapie, co prawda to nie łóżko, ale...
Zasłoniłam twarz dłońmi.
- Co nasz Hazza już palnął? - mówił Zayn odciągając go ode mnie.
- Ależ nic! - zaprzeczył znów opadając na sofę.
- Gaadaj - Zayn mierzwił mu włosy a Lou łaskotał go w brzuch.
- Oj dajcie spokój, pewnie powiedział naszej Claire jaka jest piękna - ciągnął Liam.
- A ona pod wpływem emocji zakryła swoją buźkę - dokończył Niall.
- Przestańcie - powiedziałam.
- Mała my po prostu jesteśmy szczerzy - szczerzył się Lou.
- Mój Boże! Zapomniałem że dzisiaj chciałem iść oddać krew - wystraszył się blondyn.
- Jesteś dawcą krwi? - zdziwiłam się.
- Nasz przyjaciel... - Liamowi przerwano.
- Extra. Nie mogę znaleźć lepszego słowa niż extra. Dlatego powiem to jeszcze raz tylko głośniej. EXTRA! - krzyczał Louis.
- Co się stało? - spytał zdezorientowany Zayn.
- Spójrzcie no tylko. Justin Bieber do nas napisał.
- CO?! - Niall wyrwał telefon z ręki i patrzył na niego z szeroko otwartymi oczami.
Reszta zespołu strzeliła Palm face a ja podeszłam do blondyna, zamknęłam jego buzię i wysunęłam mu telefon z dłoni.
- Też kocham Justina, ale łap oddech - powiedziałam. - Co napisał?
- Nie pozwól mu się podniecać!
Harry wstał i odciągnął mnie trochę dalej.
- Zaraz przyjdą paparazzi. My sobie zdjęcia już porobiliśmy - uśmiechnął się. - Pamiętaj odpowiadaj krótko i na temat, uśmiechaj się i tyle. To nie potrwa długo.
- Czyżby takie tam szybkie szkolenie przed przyjazdem paparazzi? - podszedł do nas Zayn i zawiesił na mnie rękę.
Popatrzyłam w jego oczy i widziałam w nich swoje odbicie. Odwróciłam szybko wzrok.
- Nie stójcie tak w kółku różańcowym - powiedział Liam.
Wyswobodziłam się od Zayna i poszłam do łazienki. Poczesałam włosy i wróciłam do zespołu. Leżeli wszyscy na sobie na kanapie. Niall cały czerwony na samym dole wyciągał ręce patrząc na mnie i niemie przekazywał mi wiadomość: pomocy. Zaśmiałam się i w spowolnionym tempie pobiegłam mu na pomoc. Zwaliłam resztę na podłogę.
- Idziemy na halę. Claire będziesz w mediach - mówił Liam otrzepując się.
Siadając wcisnęłam się pomiędzy Liama a Lou. Ludzie robili zdjęcia a my szczerzyliśmy się. Odpowiedziałam na kilka pytań. Nawet zatańczyłam z każdym z chłopaków! Zayn przerzucał mną jak nikt inny. Z prawej ręki do lewej, potem obrót i piruet, czego tu nie było.
Nadszedł czas pożegnania. Wymieniliśmy się numerami telefonów, ale nikomu nie mówcie! Followują mnie też na twitterze. Louis wyściskał mnie najmocniej. Chyba strasznie mnie polubił. Od Zayna dostałam nawet buziaka w policzek.
- Spodziewaj się naszej wizyty u siebie - powiedział Harry.
- Zamilcz - odpowiedział Louis.
- Czemuż to? - oburzył się Hazza.
- Bo sam ją odwiedzę.
Zaśmiałam się, jeszcze raz się uściskałam i podbiegłam do Logana. Wsiadłam do samochodu i popatrzyłam jeszcze na chłopaków. Machali, wiec im odmachałam ze łzami w oczach. To był najlepszy dzień w moim życiu.

Tak w ogóle to stwierdziłam że pisać nie umiem ;D Dziękuję wam za wejścia i komentarze <3 Oczywiście chciałabym pod tym rozdziałem też widzieć tyle komentarzy ;) To do następnego xd
@orangedirection

5 grudnia 2011

Rozdział 3

Podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
- Przesyłka dla panny Claire Jeffray - powiedział listonosz.
Podpisałam listę i wzięłam do ręki kopertę. Nogą chciałam zatrzasnąć drzwi, ale usłyszałam czyjś głos.
- Nie zamykaj! - to była Demi.
Wyszczerzyłam się do niej i weszłyśmy do mnie. Otwarłam przesyłkę.
- Co to? - spytała Dems.
- Bilet, przepustka... Wszystko na spotkanie z chłopakami - uśmiechnęłam się do siebie. - I adres.
Zaniosłam te rzeczy do pokoju.
- Co oni sobie o mnie pomyślą? - zapytałam. - Ani bogata, ani chuda, ani mądra i ładna.
- Przestań pierdzielić - rzuciła we mnie poduszką. - Masz wielkie szczęście. Myśl o tym jak fajnie będzie.
- Tak. To zdecydowanie najlepsza rzecz jaka mnie spotkała. Oczywiście poza tymi żelkami ze sklepu obok - zaśmiałam się.
Po pewnym czasie doszła do nas Reb. Oglądnęłyśmy film i poszły. Ja poszłam wziąć relaksacyjną kąpiel.
- Calire, ile jeszcze będziesz się tam gnieździć? Jakieś jaja składasz czy co? - wydzierał się mój brat.
Pokręciłam głową i odpowiedziałam, że zaraz wyjdę. Poczesałam mokre włosy, założyłam szlafrok i wyszłam.
- Pewnie zmarnowałaś całą ciepłą wodę - trzepnął mnie w głowę.
Oddałam mu waląc go po plecach. Mój brat to świnia, ale wszyscy go lubią. Jest trochę jak Drake z Drake&Josh.
Podeszłam do mojego lustra. Przyjrzałam się w nim. Obiektywnie mówiąc: twarz mam całkiem ładną, muszę schudnąć, charakter mam... niedojebany. Do spotkania z chłopakami zostały dwa tygodnie. Wątpię abym do tej pory zrzuciła kilogramy...
Założyłam moją piżamę i włączyłam komputer. Odpisałam osobom i pisałam z moją twitterową koleżanką. Mieszka w Londynie, trzeba się spotkać.
***
Z samego rana związałam włosy w niedbały kok, założyłam dresy i wystrzeliłam z domu jak oparzona. Wyszłam z budynku, przeszłam przez ulicę i znajdowałam się przed Starbucks. W środku byli idioci z mojej szkoły. Weszłam do środka i zamówiłam kawę. W zasadzie to za nią nie przepadam ale tutaj jest wyjątkowo smaczna. Odczekałam i po chwili trzymałam kubek w moich rękach, które były opatulone rękawiczkami bez palców. Wzięłam łyka i zawędrowałam do kolejnego sklepu. Poprosiłam o pudełko moich ulubionych żelek. Wsadziłam je do tylniej kieszeni moich spodni i wracałam do domu ze słuchawkami w uszach podśpiewując sobie.
Bo tak w ogóle to mieszkam w 11 piętrowym bloku z mamą, siostrą i bratem. Tata zginął jak urodziła się Jo...
Weszłam do domu, rozebrałam się i poszłam do pokoju. Postawiłam kawę na biurko i rzuciłam się na łóżko. Zgniotłam żelki ale tam. Chciałabym, żeby te spotkanie było już... Szybciej poznałabym moich idoli. Będzie niesamowicie. Do wyjazdu jeszcze trochę czasu, ale zaczęłam się przygotowywać. Musi być niezapomnianie!

I know że krótki. I jest taki z dupy wyjęty ;/ Następny dodam niedługo i akcja się rozkręci na pewno! :) Proszę o komentarze i przepraszam za jakiekolwiek błędy. Piszcie jeżeli chcecie być informowani o rozdziałach ♥
@orangedirection