Obudziłam się pierwsza. Molly jeszcze słodko chrapała, postanowiłam uwiecznić tę chwilę. Zrobiłam zdjęcie jej lustrzanką. Po fleszu jakim jej dojebałam, obudziła się i zaczęła się na mnie drzeć. Szybko zebrałyśmy się z łóżka, bo była 8 a o 10 miałyśmy pierwsze zajęcia. By nie było drętwo zapuściłam naszą ulubioną piosenkę Mama Ljuba, po rusku oczywiście, bo my kochamy ten język. Szybko się ogarnęłyśmy i poszłyśmy do wspólnej kuchni zrobić sobie cos do jedzenia, zjadłyśmy płatki, poszłyśmy się umyć i przebrać. Potem były nasze pierwsze zajęcia tym razem z tańca.
Zayn od samego rana próbował dowiedzieć się jakie mamy lekcje. Molly przez przypadek się wygadała, no ale trudno. Zajęcia z tańca, śpiewu i aktorstwa są w mieszanych grupach. Spakowałam torbę z ubraniami na zapas. Wyszłyśmy z Molly trochę wcześniej, żeby poszukać sali. Zostawiłyśmy w szatni nasze rzeczy. W łazience poczesałam włosy w koczek, żeby mi nie przeszkadzały. Molly swoje ciemne loki związała w kitkę.
Na sali było już parę osób. Zaczęłam się rozciągać. Po jakimś czasie weszła nauczycielka. Podeszła do mnie i Molly.
- Spóźnione! O cały tydzień - powiedziała a wszystkie oczy skierowały się na nas.
- Wiemy, przepraszam, ale był jakiś problem z pocztą i listy dotarły później.
Trenerka zaczęła pokazywać nam jakieś kroki. Nie czułam tego tańca, ale robiłam co każe. Molly chyba też nie bardzo podobał się ten taniec, bo tańczyła z kwaśną miną. Lekcja powoli dobiegała końca, pani Singer gdzieś wyszła a ja usiadłam na podłogę. Nagle rozszedł się jakiś huk, popatrzyłam w stronę gdzie rozchodził się dźwięk. W drzwiach stał Zayn i Harry. Na głowach mieli... Mój różowy stanik?! Zaczęli biegać po sali jak oszalali i się wygłupiali, zakryłam twarz dłońmi i pochyliłam głowę do dołu. Wszyscy się śmiali i jednocześnie zadziwiali. Molly próbowała zabrać chłopcom mój i swój stanik, ale jej to nie wychodziło. Nauczycielka weszła do sali i zaczęła krzyczeć. Zayn i Harry z jeszcze większym rozbawieniem na ustach zaczęli wycofywać się. Kiedy Malik był obok mnie przelotnie musnął mój policzek i szybko wybiegł.
Razem z Molly dostałyśmy przypał, pierwszego dnia, na pierwszej lekcji. Na szczęście udało nam się tą sytuację wyjaśnić, mówiąc że wykryto u nich ADHD (nawiasem mówiąc razem z Molly mamy takie podejrzenia).
W czasie przerwy opierdzieliłyśmy chłopaków przez telefon. Przez całą rozmowę raczej się z nas śmiali, mówiąc jakie miałyśmy miny i jak potem nauczycielka była wkurzona, niż przejmowali naszymi uwagami.
- Zayn, to wcale nie było śmieszne - mówiłam do telefonu.
- Nie gadaj...
- No może trochę, ale przesadziliście.
- Ale ty nie potrafisz się na mnie gniewać prawda? - zapytał słodkim głosem. - Zresztą, dzisiejszy wieczór jest dla nas. Przyjadę po ciebie o 19.
I się rozłączył. Ruszyłam na kolejną lekcję, tym razem sama. Cóż, pani od angielskiego była niezwykle wyrozumiała dla mnie. Pozwoliła mi nadrobić materiał w dwa tygodnie, co wiąże się z częstszym siedzeniem przy biurku z lampką.
Szkoła jest bardzo duża i zadbana. O takiej marzyłam. Nauczyciele są dosyć fajni. Dobrze, że nie mam na dziś dużo zadane. Nie wiem w co mam się ubrać na spotkanie z Zaynem...
Molly strasznie podobał się pierwszy dzień. Opowiadała, że od razu wpasowała się do ludzi ze swojej klasy. Moim szczęściem była Mara, która zapoznała mnie z resztą.
- W co mam się ubrać? - spytałam.
- Nie wiem, zależy gdzie idziecie - odparła przeżuwając słodką bułkę.
- Nie pomagasz mi, przecież ci mówiłam, że nie wiem gdzie.
- Wyluzuj - wstała i puściła Mama Ljuba.
Pogrzebałam w moich ubraniach.
- Nie ważne, zakładam zwykłe jeansy - powiedziałam.
Do spodni założyłam czarna bluzkę z napisem: Nothing happens twice i na to jeansową bluzę. Teraz zaczęłam poszukiwania butów.
- Muszę skorzystać z waszej łazienki - Harry wszedł do pokoju.
- Co ty tu robisz? - spytała Molly.
- Muszę wziąć u was prysznic. Louis zajął mi łazienkę - powiedział przejęty.
- Harry nie mogłeś po prostu poczekać? - spytałam.
- To byłoby zbyt męczące.
- Leć, szybuj tam do tej łazienki - powiedziała Molly a on z uśmiechem `pofrunął`.
Wygrzebałam moje fioletowe trampki i wzięłam moją torbę.
- Zaraz jadę, wpadnę jeszcze na chwile do pokoju na przeciwko. Pilnujcie się z Harrym - powiedziałam do Molly ze śmiechem.
Popatrzyła na mnie spod byka, wiec szybko wyszłam.
- Maro, jutro o 8:50 pod szkołą, tak? - spytałam wchodząc do jej pokoju.
- Jasne. Gdzieś wychodzisz? - spytała.
- Tak... Opiekunka wie - odpowiedziałam.
- Mogę wiedzieć z kim? - spytała podejrzliwie.
- Nie jestem pewna - zawahałam się.
- Ojj i tak już was widziałam wtedy w samochodzie i cała szkoła huczy, że dwie nowe znają 1D - powiedziała z uśmiechem.
- Nie dobrze - odpowiedziałam. - W każdym razie...
Nie skończyłam mówić, bo usłyszałam huk na korytarzu. Ciekawa otworzyłam drzwi.
Harry biegł nagi po korytarzu a Molly biegła za nim z ręcznikiem krzycząc:
- Weź chociaż ten tęcznik! Opiekunka mnie zabije!
Mara stała wmurowana.
- Eee, no tak. Więc do jutra - zamknęłam przed nią drzwi.
- HAROLDZIE! - wydarłam się, a on wyszedł zza ściany już owinięty ręcznikiem.
Kilka dziewczyn, które właśnie wracały do swoich pokoi patrzyły na tą scenę z nieodgadnionymi minami.
- Wybacz Claire, ale byłem zmuszony to zrobić.
Weszliśmy do pokoju.
- Molly nie chciała się ze mną wykąpać, więc zagroziłem jej że wybiegnę nagi, bo jest tu dużo ludzi - odpowiedział wzruszając ramionami.
- Jesteś nienormalny - powiedziałam mierzwiąc mu włosy.
Molly rzuciła mu następny ręcznik na głowę. Pomachałam jej i wyszłam przed szkołę. Opatuliłam się szczelnie szalikiem, bo było już trochę zimno. Zayn podjechał po minucie.
- Mam nadzieje, że za bardzo nie zmarzłaś - powiedział, kiedy wsiadałam do samochodu.
Rozsiadłam się wygonie i zapięłam pas.
- Gdzie jedziemy? - spytałam. Nie odpowiedział mi. - A tak w ogóle to Harry biegał nago po naszym akademiku - powiedziałam.
Zayn zaczął się śmiać swoim śmiechem przez co ja również. Uwielbiam jego głos.
Zaparkowaliśmy przed jakąś restauracją.
- Zayn, mogłeś mi powiedzieć, żebym ładniej się ubrała - powiedziałam.
- Po co? Wyglądasz idealnie - złapał mnie za rękę.
Ścisnęłam ją mocniej i weszliśmy do budynku. Zayn zaprowadził mnie do naszego stoliku. Zaczęłam przeglądać menu. Kelner przyjął zamówienie. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy i rozmawialiśmy o wszystkim czekając na jedzenie.
- Zayn? - usłyszałam czyjś głos.
Obejrzałam się za siebie. O nie.
- Niall, Louis co wy tu robicie? - zapytałam.
- Niall zażyczył sobie zjeść jakieś lepszej jakości żarcie, no to zabrałem go tu. Eleanor nie chciała z nami iść - burkną Louis.
- Czemu mnie to nie dziwi? - szepnęłam.
Zayn popatrzył na mnie przepraszająco.
- Louis, chcielibyśmy być z Claire SAMI - wtrącił się Zayn.
Niall dostawił sobie krzesło. Przyłożyłam rękę do czoła i oparłam się na łokciu. Boo bear i żarłok wygłupiali się przy stole. Wzięli dwa widelce i wystrzelali nimi krzycząc cały czas:
- Strzał widłem!
Odsunęłam swoje krzesło i wstałam. Wzięłam torebkę, kurtkę i wyszłam. Zayn za mną nie nadążał. Niall gapił się jak głupi a Louis dalej strzelał.
- Gdzie idziesz?
- Może... Gdzieś się przejdziemy? - zaproponowałam.
- A co z jedzeniem?
- Skoro już jest tam Niall... Zapłacą - powiedział z uśmiechem.
Złapałam go pod rękę i ruszyliśmy chodnikiem.
- Wiesz, nigdy nie pomyślałabym, że będę szła za rękę z Zaynem Malikiem - powiedziałam.
- Założę się, że o tym też nie myślałaś - poruszył zabawnie brwiami.
Przysunął mnie do siebie tak blisko, że niemal stykaliśmy się ciałami. Nasze twarze znalazły się na pewnej wysokości. Mrocznie, kusząco uśmiechnięty, utkwił we mnie oczy. I wtedy usłyszałam jakiś płacz. Zayn popatrzył się w dół. Jakaś mała dziewczynka ciągała go za spodnie a łzy leciały jej po policzkach. Wystawiła do mnie rączki, więc wzięłam ją na ręce.
- Co się stało? - spytałam.
- Nigdzie nie mogę znaleźć mamy - moczyła mi kurtkę. Miała gdzieś ze 4 latka i jeszcze sepleniła.
- Zgubiłaś się - powiedział Zayn. - A gdzie twoja mamusia ostatnio ciebie zostawiła?
- Nie wiem - płakała cały czas.
Nic się od niej nie dowiemy, co teraz zrobić?
- Co teraz? - zapytałam.
- Cóż... - westchnął Zayn obejmując mnie w talii. - Chyba musimy jechać na policję. Mała jak się nazywasz?
- Emily.
- Więc Emily, może chciałabyś do mnie na rączki, Claire jest chyba troszkę ciężko - uśmiechnął się do niej.
Popatrzyła się na niego oczkami.
- Ty śpiewasz w zespole - powiedziała i się wyciągnęła do niego. Pokiwał twierdząco głową. - To jest twoja żona?
Zaczęłam się śmiać, kiedy szliśmy w stronę samochodu.
- Nie - śmiał się. - To moja dziewczyna. Chyba.
- Tak Zayn, tak.
Usiedliśmy w jego aucie, ja z Emily na kolanach.
- A co my im w ogóle powiemy? - spytałam.
- Coś się wymyśli - odpowiedział i złapał mnie za rękę.
Po pewnym czasie, stałam już na komendzie składając sprawę. Zayn bawił się z Emily. Dosiadłam się do nich, mieliśmy czekać aż ktoś do nas podejdzie. Zaczął dzwonić mój telefon.
- Możesz mi powiedzieć gdzie ty do ciula jesteś? Louis cały czas mi dupę zawraca - mówiła Molly.
- Na komisariacie - Zayn popatrzył na mnie z pytaniem.
- Co wy na komisariacie robicie?! - krzyknął Lou. - Nie ruszajcie się, jedziemy do was.
Wsadziłam telefon do kieszeni.
- To Molly i Louis. Mają tu przyjechać.
Zayn pokręcił głową.
- Byłabyś dobrą matką. Opiekowałabyś się dziećmi...
- Haha może kiedyś.
Uśmiechnął się. Po jakiś 10 minutach wparował Louis i Molly. Wytłumaczyłam całą sytuację a Molly waliła suchary o romantyzmie i dzieciach. Louis cały czas gadał jak moglibyśmy nazwać swoje dzieci i po kim mieli by oczy, nos itd.
Emily zasnęła na moich kolanach. Okazało się, że jej mama już jedzie tutaj, bo zgłosiła jej zaginiecie.
Molly siedziała i śpiewała na cały korytarz Vas happenin boys, vas happenin boys. Muszę przyznać że bardzo ładnie jej wychodziło. W końcu jedna policjantka podeszła do nas i powiedziała, że jeśli się nie zamkniemy to nas wyrzuci. Po jakimś czasie matka Emily przyjechała. Podziękowała nam za pomoc. Wsiadłam do samochodu Zayna.
- Masz całą kurtkę w glutach - powiedział.
- Będę musiała ją uprać - popatrzyłam na moje ramie.
Zajechaliśmy pod mój akademik, Molly i Louis byli za nami.
- Dziękuję za miły wieczór - powiedziałam.
- Nie tak go planowałem - westchnął.
Przełożyłam nogi przez kierownicę. Siedziałam na Zaynie okrakiem. Obejmował mnie. Nachyliłam się i go pocałowałam. Mój język i jego ocierały się o siebie z namiętnością. Jego oddech się pogłębiał i przyspieszał.
- Przestaniecie już uderzać w ślinę? - usłyszałam.
Louis stał i pukał w okno od strony Zayna. Wyszłam z samochodu i jeszcze mu pomachałam.
- Nienawidzę was za to, zazdroszczę po prostu – powiedziała Molly.
- Też zastanawiam się dlaczego to ja – burknęłam.
- Jesteście dobraną parą. Teraz czekać na małe Zayniątka!
Walnęłam Molly i w śmiechu poszłyśmy do pokoju.
Nie wiem czy się spodobał, ale wyszedł taki jaki wyszedł :) Jak tam Sylwester? :D Mi zleciał bardzo miło. Czekam na jakieś 10 komentarzy :P Do napisania xx
@orangedirection
Podoba mi się. Ta randka była idealna mimo wszystko :) Nawet Louis i Niall, którzy przeszkadzali, byli w tym wszyscy słodcy :D Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńŚwieeeeetny, tylko za krótki :D
OdpowiedzUsuńnareszcie, tyle czekałam na ten rozdział XD kocham cię ! <3
OdpowiedzUsuńMając takich przyjaciół nigdzie spokojnie wyjść nie można ^^ Rozdział bardzo mi się podobał :D
OdpowiedzUsuńRozdział spoko, ale wydaje mi się, ze trochę za szybko z tym całowaniem. Znaczy..ja nic do całowania nie mam, ale mogli by to robić w mniej publicznym miejscu..znaczy oh bo to wina Louisa!
OdpowiedzUsuńaww super rozdzial <3 tylko szkoda ze taki krotki...xd mogli sie dluzej calowac, mam niedosyt haha czekam na next :D xx
OdpowiedzUsuń@AgnesJB16
zajebisty ! ♥
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam przed szkołą, ale komentuję teraz :D
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, a Harold jak zwykle robił wszystko by zwrócić na siebie uwagę ♥ Zayn taki romantyk, a Niall... sama możesz sobie dokończyć hahah :D
tak cudownie piszesz ! omnomnom *.*
OdpowiedzUsuńOoow, małe Zayniątka, haha :D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, tak samo jak akcja z Emily ;) I NEED MOOOOOOORE ! <3
Oj Harry oj Harry myślałam że padnę jak czytałam :P czekam na następny
OdpowiedzUsuńemejzing <3
OdpowiedzUsuń